Polacy wrócili z dalekiej podróży. Milik i Lewandowski zapewnili wygraną!

Piłka nożna
Polacy wrócili z dalekiej podróży. Milik i Lewandowski zapewnili wygraną!
Arkadiusz Milik doprowadził do wyrównania w spotkaniu z Litwą/ fot. PAP

Mecz z Litwą z Gdańsku był ostatnim sprawdzianem dla podopiecznych Adama Nawałki przed zbliżającymi się eliminacjami mistrzostw Europy 2016. Po pierwszej połowie Polacy sensacyjnie przegrywali z niżej notowanym rywalem, ale bramki w wykonaniu Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego przechyliły szalę zwycięstwa na stronę Biało-Czerwonych. 2:1 dla Polski!

Polacy rozpoczęli spotkanie z Arturem Borucem w bramce. W obronie kibice reprezentacji mieli okazję zobaczyć Łukasza Piszczka, Kamila Glika, Macieja Wilusza oraz Grzegorza Wojtkowiaka. W pomocy zagrali Kamil Grosicki, Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich, Maciej Rybus i Arkadiusz Milik. Na szpicy obrońców rywala miał nękać oczywiście Robert Lewandowski.

Dla obu drużyn to spotkanie miało być ostatnim sprawdzianem przed inauguracyjnymi meczami w eliminacjach Euro 2016 we Francji. Polacy zmierzą się 7 września z Gibraltarem w Portugalii, natomiast Litwini zagrają dzień później także na wyjeździe z San Marino. Pod wodzą trenera Adama Nawałki biało-czerwoni rozegrali trzy mecze w kraju, ale w żadnym nie zdołali strzelić gola.


W ostatnim meczu obu reprezentacji górą byli Litwini, którzy ograli Polaków 2:0/ fot. CyfraSport

Do tego spotkania biało-czerwoni od niedzieli przygotowywali się na zgrupowaniu w Gdańsku. Nawałka zapowiedział, że selekcja praktycznie się zakończyła, jednak w piątkowym spotkaniu nie będzie miał on do dyspozycji wszystkich wybranych piłkarzy. Kontuzje wyeliminowały Jakuba Błaszczykowskiego, Łukasza Szukałę, Tomasza Jodłowca, Pawła Wszołka i Łukasza Teodorczyka, a Thiago Cionek bierze udział z włoską Modeną w barażach o Serie A.

Przerwać złą passę

Powołania nie dostali natomiast Ludovic Obraniak, Sławomir Peszko, król strzelców ekstraklasy Marcin Robak oraz Eugen Polanski. Szansę debiutu miał natomiast otrzymać 19-letni Paweł Dawidowicz, który podpisał pięcioletni kontrakt z Benfiką Lizbona. Po rocznej przerwie do reprezentacji wrócił Kamil Grosicki - dwa dni po meczu piłkarz Stade Rennais Rennes będzie świętował 26. urodziny.

Do tej pory obie reprezentacje spotkały się ze sobą ośmiokrotnie. Bilans był nieznacznie lepszy dla Polaków, którzy trzy razy wychodzili zwycięsko z tych potyczek, trzykrotnie padał remis, natomiast Litwa ma na swoim koncie dwa triumfy. O ostatnich trzech meczach z naszymi sąsiadami, polska kadra chciałaby jednak szybko zapomnieć. W 2006 roku Polacy sensacyjnie ulegli rywalowi zza miedzy 0:1 po bardzo słabym spotkaniu rozegranym na stadionie w Bełchatowie. W kolejnym starciu było niewiele lepiej, bo podopieczni Leo Beenhakera zdołali wywalczyć jedynie remis. Złą passę nasi reprezentanci kontynuowali na litewskim gruncie i w 2011 roku po raz kolejny ulegli Litwinom - tym razem 0:2. Dlatego piątkowym starciem nasi kadrowicze mieli postarać się przerwać złą passę.



Nawałka optymistą

Optymistą przed starciem z Litwą był selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka. - Chcemy zagrać wysokim pressingiem, choć utrzymanie mocnego tempa przez całe 90 minut będzie niezwykle trudnym zadaniem. Trener odniósł się także do ustawienia taktycznego w piątkowym spotkaniu. - Będzie można zobaczyć wymienność funkcji w zależności od sytuacji - Arek Milik będzie ustawiony poniżej, ale w razie potrzeby będzie wchodził w linię ataku. Maciek Rybus dobrze prezentował się na treningach, dlatego dostanie szansę od pierwszej minuty. Chcemy zgrać poszczególne formacje i w związku z tym Waldek Sobota, który miał ciężki sezon, ale doszedł już do dobrej formy,także powinien mieć swoje przysłowiowe pieć minut - przyznał selekcjoner kadry.

Po czym kontynuował. - Każdy miał szansę wyjść w pierwszej jedenastce. Jestem zbudowany postawą zawodników, tym bardziej ze jest to okres wakacyjny. Wszyscy, którzy wyrazili wcześniej gotowość, przyjechali do Gdańska. Celem nr 1 było zgranie zespołu. Nawałka odniósł się także do kwestii kolejnych nowych powołań do kadry. - Selekcja nigdy się nie kończy, ale dążymy oczywiście do stabilizacji składu. Mam nadzieję, że ta grupa się już wykrystalizowała, ale jeśli jakiś nowy zawodnik pokaże się z dobrej strony, to drzwi nie zamykam - podsumował były trener Górnika Zabrze


Maciej Rybus podczas treningu przed meczem uciął sobie pogawędkę z prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem/ fot. CyfraSport

A oto składy, w których obie reprezentacje rozpoczęły spotkanie:

Polska:  Artur Boruc (46' Wojciech Szczęsny) – Łukasz Piszczek (75' Michał Żyro), Kamil Glik, Maciej Wilusz, Grzegorz Wojtkowiak – Kamil Grosicki (72' Kamil Grosicki), Grzegorz Krychowiak (72' Krzysztof Mączyński), Mateusz Klich (71' Karol Linetty), Maciej Rybus (71' Waldemar Sobota), Arkadiusz Milik – Robert Lewandowski.

Litwa: Giedrius Arlauskis - Egidijus Vaitkūnas (68' Vaitkunas), Tadas Kijanskas, Georgas Freidgeimas, Aurimas Vilkaitis - Fiodor Černych (84' Radavicius), Artūras Žulpa, Gediminas Vičius, Saulius Mikoliūnas (55' Luksa) - Karolis Chvedukas (89' Stankevicius), Lukas Spalvis (82' Beniusis).

Polacy od pierwszego gwizdka spotkania zagrali bardzo agresywnie i Litwini mieli wielkie problemy z wymienieniem kilku składnych podań. Na pierwszą dogodną okazję kibice zgromadzeni na PGE Arenie musieli jednak czekać do 10. minuty, kiedy z dystansu niecelnie uderzał Grzegorz Krychowiak. Zdecydowanie bliżej szczęścia chwilę później był Łukasz Piszczek, który uderzył z szesnastego metra, ale futbolówka po jego strzale nieznacznie minęła słupek bramki gospodarzy.

Na kolejną okazję musieliśmy czekać kolejne 10 minut. Kamil Glik, który znalazł się w bocznym sektorze boiska dośrodkował wprost na głowę Roberta Lewandowskiego. Kapitan reprezentacji Polski nie przyłożył się jednak do uderzenia i futbolówka ponownie znalazła się za linią końcową.


Grzegorz Krychowiak miał dwie dobre okazje, aby pokonać litewskiego golkipera/ fot. PAP

Z biegiem czasu coraz śmielej poczynali sobie goście z Litwy. Ich akcje kończyły się jednak przed szesnastką Boruca, który w pierwszej połowie nie miał żadnej okazji do poważnej interwencji. W polskiej ekipie na wyróżnienie zasługiwał przede wszystkim Lewandowski, który co rusz próbował poderwać kolegów do walki indywidualnymi akcjami.

Pierwsze dwa kwadranse nie przyniosły kibicom zbyt wiele emocji, ale już w 32. minucie prowadzenie naszej kadrze mógł zapewnić Arkadiusz Milik. Uderzenie z woleja w jego wykonaniu wyłapał jednak bramkarz gości. Kolejny strzał nowego napastnika Ajaxu Amsterdam ominął w bezpiecznej odległości bramkę Litwinów.

Spalvis uciszył kibiców

Chwilę później Polacy stworzyli najgroźniejszą okazję w pierwszej połowie spotkania. Dośrodkowanie Macieja Rybusa wprost na głowę Lewandowskiego mogło i powinno zakończyć się golem. Były snajper Borussii Dortmund uderzył jednak wprost w bramkarza i ponownie z akcji wyszły nici. Po chwili z dystansu groźnie uderzał Krychowiak, ale na posterunku po raz kolejny znajdował się Arlauskis.

Podopieczni Adama Nawałki w pierwszej części gry starali się jak mogli...a gola strzelili Litwini. Znakomite dośrodkowanie trafiło wprost na głowę Spalvisa, który najpierw trafił w słupek, ale przy dobitce tego samego gracza nie było już żadnych wątpliwości. Mocne uderzenie wpadło pod poprzeczkę bramki Boruca i PGE Arena zamilkła. Po chwili sędzia zakończył pierwszą połowę, a piłkarzy schodzących do szatni pożegnały gwizdy.


Radość litewskich piłkarzy po strzeleniu gola/ fot. PAP

Od początku drugiej odsłony starali się zatrzeć złe wrażenie z pierwszych 45 minut i od razu rzucili się przeciwnikowi do gardła. Na okazje nie trzeba było długo czekać, choć ta, którą miał Arkadiusz Milik była dość przypadkowa. Były napastnik Augsburga dopadł do odbitej piłki i miał przed sobą tylko bramkarza gości. W doskonałej okazji został jednak po raz kolejny zatrzymany przez rywala.

Chwilę później w szesnastce Litwy doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Wysokie dośrodkowanie z prawego sektora leciało wprost w ręce Arlauskisa, którego w ostatniej chwili przeskoczył jednak Lewandowski. Futbolówka leciała do bramki gości...ale w ostatniej chwili wybił ją jeden z jej obrońców. Po raz kolejny było bardzo blisko...

Milik daje nadzieję

Co się odwlecze...W 60. minucie wreszcie doczekaliśmy się upragnionej bramki. Dwójkowa akcja Grosickiego i Piszczka na prawej stronie boiska zakończyła sie zagraniem wzdłuż bramki w wykonaniu tego pierwszego. 2 metry przed bramką w odpowiedniej chwili znalazł się Arkadiusz Milik i strzałem do pustej bramki doprowadził do wyrównania.

Reprezentanci Polski koniecznie chcieli pójść za ciosem i bramka na 2:1 ewidentnie wisiałą w powietrzu. Najbardziej aktywny w drugich 45 minutach był skrzydłowy Stade Rennes Kamil Grosicki, który miał dwie rewelacyjne okazje, aby wreszcie strzelić bramkę w kadrze. Pierwsze uderzenie Polaka o centymetry minęło słupek, natomiast za drugim razem swoim kunsztem po raz kolejny wykazał się golkiper przeciwnika Arlauskis.

Lewandowski bohaterem

Doping kibiców na PGE Arenie został po raz drugi nagrodzony w 79. minucie spotkania. Bramka na 2:1 padła łupem Roberta Lewandowskiego, który wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na nim samym. Przy podyktowaniu jedenastki było sporo kontrowersji, ale japoński arbiter nie zważał na protesty graczy gości i dał napastnikowi Bayernu okazję do strzelenia gola, którą ten po chwili pewnie wykorzystał.


Robert Lewandowski z rzutu karnego i 2:1!/ fot. PAP

Pobudzeni strzelonym golem Polacy mieli chrapkę na kolejne gole. Piłka jednak jak zaczarowana nie chciała wpaść do bramki, a najlepszą okazję do przypieczętowania zwycięstwa zmarnował nie kto inny jak Lewandowski. Biało-Czerwoni wyszli z kontrą dwóch na jednego, a w ostatniej fazie piłka trafiła właśnie do "Lewego". Ten zamiast uderzać na bramkę, chciał mijać jednak bramkarza i...się sparzył. Strzał z trudnej pozycji ominął minimalnie słupek i Lewandowski ukrył twarz w dłoniach.

W ostatnich sekundach kibiców zgromadzonych na PGE Arenie o zawał serca mógł jeszcze przyprawić Wojciech Szczęsny, który przy linii bocznej wdał się w drybling z przeciwnikiem. Na jego szczęście sędzia odgwizdał faul na polskim bramkarzu, po chwili koniec meczu i Polacy mogli zejść do szatni w glorii zwycięstwa!

Polska - Litwa 2:1 (0:1)

Bramki: Milik (60'), Lewandowski (80') - Spalvis (44')

Żółte kartki: Spalvis, Chvedukas, Arlauskis (wszyscy Litwa)

Sędziował: Minoru Tojo (Japonia). Widzów: 33 074
Paweł Ślęzak, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze