Skandale zawsze i wszędzie, czyli czarna strona mundialu

Piłka nożna
Skandale zawsze i wszędzie, czyli czarna strona mundialu
Diego Maradona "wygrywa" pojedynek w powietrzu z Peterem Shiltonem / fot. espn

Mundial to nie tylko piękne bramki, radość zwycięzców i łzy pokonanych. To także coś mniej szlachetnego. Wszystkie poprzednie turnieje dostarczały wiele skandali. Były to i decyzje sędziowskie, i układy polityczne, a nawet morderstwa. Wiele było spraw pozaboiskowych. Jedno jest pewne – te zdarzenia na zawsze pozostaną w pamięci.

Skandale dzielą się na kilka grup. Niektóre są zjawiskiem czysto piłkarskim, niektóre niosą za sobą zdecydowanie większą odpowiedzialność. Jedne kończą się przegraniem finału mistrzostw świata, drugie – czymś znacznie poważniejszym, np. przegraniem życia.

Mistrzostwo świata w imię reżimu


Zacznijmy może od drugiego mundialu w historii, czyli od roku 1934 i mistrzostw we Włoszech. Sam turniej służył faszystom, by pokazać o wielkim postępie kraju za panowania Benito Mussoliniego. Wpompowane w imprezę pieniądze były ogromne. Nie dziwi wręcz, że oczekiwania były być może jeszcze większe. Czy mecze Włochów były ustawione? Do dzisiaj trwają spory na ten temat. Dowodów brakuje. Faktem jest jednak to, że sędziowie często podejmowali decyzje na ich korzyść.

W meczu Włoch-Hiszpania przyjezdni byli blisko sukcesu, ale ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1. Pod koniec spotkania Włosi grali bardzo ostro. Drugie starcie było rozgrywane dzień później! Gospodarze przeprowadzili cztery zmiany, rywale aż siedem. Nie mógł zagrać choćby legendarny Ricardo Zamora – wtedy prawdopodobnie najlepszy bramkarz świata.


Reprezentanci Włoch salutują, Benito Mussolini patrzy

Rewanż był jeszcze ostrzejszy. Stało się tak głównie dzięki Rene Mercetowi. Szwajcarski sędzia zupełnie nie panował – albo nie chciał  panować – nad wydarzeniami na boisku. I do tego wyraźnie faworyzował gospodarzy. Nie uznał dwóch prawidłowych bramek dla Hiszpanów. Mimo to nie miał problemów z zaliczeniem gola dla Włochów, którego strzelili po złamaniu przepisów (Giuseppe Meazza sfaulował bramkarza). Półfinał także odbił się echem. „Italia” pokonała Austrię 1:0, będąc zespołem ewidentnie lepszym. To nie podlegało dyskusji. Problem w tym, że jedyny gol… także nie powinien zostać uznany! Szwed Ivan Eklind może tłumaczyć się, że był zasłonięty, jednak trzeba otwarcie przyznać - nie usprawiedliwia go to. Meazza bezpardonowo wpadł w bramkarza rywali – ten wypuścił piłkę i po chwili do siatki trafił Enrique Guaita. Ostatecznie Włochy wygrały cały mundial.

Ekscesy w szatni, brutalny mecz i legendarny gol

Przenieśmy się teraz do 1954 roku. Do Szwajcarii. W ćwierćfinale spotkały się ekipy, które przyjechały po złoto – Węgry i Brazylia. Mecz wygrali ci pierwsi – 4:2. Mecz był bardzo ostry – sędzia pokazał trzy czerwone kartki.  Po spotkaniu atmosfera dalej była nerwowa. Ferenc Puskas rzucił butelką w brazylijskiego stopera Pinheiro. To na tyle zirytowało Brazylijczyków, że zaczęli oni szturm na szatnię rywali. - Nie wiedzieli jednak, z kim ma ją do czynienia – wspomina Robert Zsolt, autor książki „Piłkarze-sportowcy”. Gyula Lorant, jeden z Węgrów, rozbił lampę, a potem przeszedł do obijania przeciwników. Niektórym oberwało się nawet… syfonami. Ostatecznie Węgrzy dotarli do finału. Tam sensacyjnie przegrali z RFN 2:3. Jak się okazało, Niemcy grali po zażyciu… zastrzyków z metamfetaminy - pobudzającego środka, będącego pochodną amfetaminy.

Mecz Chile-Włochy z 1962 roku do dzisiaj jest jako hańba dla piłki nożnej.. Wygrali ci pierwsi – 2:0, lecz to nie o wyniku mówiło się najgłośniej. Już na początku Giorgio Ferrin musiał opuścić boisko w asyście policji, gdyż nie mógł pogodzić się z decyzją sędziego. To była wojna. Włosi mieli mnóstwo pretensji do arbitra, ale sami święci nie byli. Atakowali ciosami rodem z kung-fu. Faul Mario Davida, który złamał nos Leonelowi Sanchezowi, do dzisiaj jest określany jako jeden z najbardziej brutalnych w historii mundialu.

Giorgio Ferrin był tak wściekły, że murawę opuszczał w towarzystwie policji

Rok 1966 kojarzy się głównie, i słusznie, z finałem turnieju, w którym Geoff Hurst zdobył/nie zdobył (niepotrzebne skreślić) bramkę na 3:2 dla Anglików w meczu z RFN. Faktem jest, że sędzia zawodów gola zaliczył. Do dzisiaj trwają dyskusje, czy rzeczywiście piłka przekroczyła linię bramkową. Jednak mundial ten był znany nie tylko dzięki temu. We wcześniejszych fazach najbardziej poszkodowanym zawodnikiem był nie kto inny jak Pele! Bułgarzy, a szczególnie Portugalczycy nie przebierali w środkach i niemiłosiernie kopali Brazylijczyka. Skończyło się
na tym, że Morais interweniował na tyle brutalnie, że Pele na boisko już nie wrócił. Brazylia przegrała z Portugalią.

Operacja Kondor

1978 rok i Argentyna. W grupie znalazły się reprezentacje gospodarzy, a także Polski, Brazylii i Peru. Mecze ostatniej kolejki nie były rozgrywane o tej samej godzinie. Jako że Brazylia ograła Polaków 3:1, to Argentyńczycy musieli pokonać Peruwiańczyków różnicą czterech bramek, by awansować do finału. Ostatecznie wygrała aż 6:0! Po 30. latach prawda wyszła na jaw. – Wszystko działo się w ramach „Operacji Kondor” – wyjawił senator Peru Genaro Ledesma. Jego rodacy mieli podłożyć się rywalom za… 13 więźniów. Poza tym argentyński dyktator Jorge Videla potrzebował sukcesu, by poprawić pozycję kraju na arenie międzynarodowej.

Cztery lata później w Hiszpanii, Niemcy pokonali po rzutach karnych Francuzów. Samo spotkanie stało na świetnym poziomie. Podczas meczu doszło do dziwnej sytuacji. Bramkarz tych pierwszych Harald Schumacher staranował Patricka Battistone’a, który ewidentnie był pierwszy przy piłce. Francuz stracił przytomność oraz kilka zębów. Tymczasem holenderski sędzia nie odgwizdał nawet faulu! W 2010 roku równie skandalicznym wejściem "popisał się" Nigel de Jong, który powalił Xabiego Alonso.

Patrick Battinson po potężnym ciosie Haralda Schumachera szybko nie doszedł do siebie

Na tym samym mundialu doszło do innego skandalu. W rozgrywkach grupowych szalała Algieria, która m.in. ograła RFN. Mało brakowało, a nawet wyszłaby z grupy. Właśnie… W ostatnim meczu spotkały się Austria i RFN. By wyeliminować drużynę z Czarnego Lądu potrzebny był wynik 1:0 dla tych drugich. Bardzo szybko Horst Hrubesch zdobył bramkę. Później to już nie był mecz. Przez 80 minut oddano tylko trzy strzały. Jedni podawali w poprzek, drudzy robili to samo. Ale efekt osiągnęli…

"Ręka Boga" i gol, który kosztował życie

O sytuacji z 1986 roku i zachowaniu Diego Maradony w meczu z Anglią opowiadano już setki tysięcy razy. Do dziś nie wiadomo, jakim cudem tunezyjski sędzia Bin Nasser nie dostrzegł, że niziutki Argentyńczyk wygrał pojedynek w powietrzu z Peterem Shiltonem, który do tego mógł przecież korzystać z rąk. Jak się okazało nie tylko on… To nie był jedyny występek Maradony. W 1994 roku udowodniony mu pozytywny wynik testu dopingowego. Został wykluczony z turnieju.

W 1990 roku w starciu Holandii z RFN od początku iskrzyło między Frankiem Rijkaardem a Rudi Voellerem. Najpierw obaj dostali po żółtej kartce, a po jakimś czasie wylecieli z boiska. Schodząc z murawy, Holender opluł przeciwnika. Przez wiele lat panowie się do siebie nie odzywali.

Cztery lata później miało miejsce prawdopodobnie najbardziej tragiczne wydarzenie. Andres Escobar, reprezentant Kolumbii, który w meczu z USA zdobył samobójczą bramkę, zapłacił za to najwyższą cenę. Jego reprezentacja straciła szansę na awans grupy. Po kilku dniach już nie żył. Został napadnięty po wyjściu z jednego z nocnych lokali.


To zdarzenie kosztowało Pablo Escobara najwyższą cenę

Trzy żółte kartki i pamiętne uderzenie

Azjatyckie mistrzostwa w 2002 roku i mundial w Niemczech w 2006 to, kolejne już, popisy sędziowskie. Najpierw arbitrzy „prowadzili” gospodarzy Koreę Południową, jak tylko mogli. Najpierw w meczu z Włochami zamiast odgwizdać karnego dla rywali, to usunęli z boiska Francesco Tottiego, a następnie w starciu z Hiszpanią, nie uznali drużynie z Europy dwóch prawidłowych bramek w czasie gry i anulowali jeden rzut karny w serii jedenastek.

Do historii przeszedł także Graham Poll, który w meczu Australia-Chorwacja pokazał... trzy żółte kartki Josipowi Simunicovi. Nawet sam zawodnik był zaskoczony. Po drugim kartoniku już schodził boiska, póki nie zorientował się, że arbiter wcale go nie wyrzucił!

W ostatnim meczu tego turnieju doszło do pamiętnej już „główki” Zinedine’a Zidane’a. Francuz został sprowokowany przez Marco Materazziego. I nie wytrzymał. Być może ta chwila słabości kosztowała Francję mistrzostwo świata, gdyż Zidane z pewnością podszedłby do jednego z rzutów karnych. Teraz musimy czekać na to, co los przewiduje uczestnikom mundialu w Brazylii. Znając życie, będą to historie, które zapamiętamy na kolejne lata…


Kluczowy moment finału mistrzostw świata z 2006 roku
Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze