Czarny koń ściga się dalej. Belgijscy rezerwowi pokonali Algierię

Piłka nożna
Czarny koń ściga się dalej. Belgijscy rezerwowi pokonali Algierię
Rezerwowy Dries Mertens po strzale na 2:1 / fot. PAP/EPA

Podopieczni Marca Wilmotsa sensacyjnie po pierwszej połowie przegrywali z Algierią. Gol z karnego nie wystarczył jednak, by pokonać "czarnego konia" Mundialu. Po strzale głową wyrównał Fellaini, a gola na 2:1 strzelił rezerwowy Dries Mertens. Rezerwowi "Czerwonych Diabłów" wprowadzili ich do nieba.

A więc Belgia, czyli "czarny koń" lub - jak ktoś woli - jeden z faworytów do sięgnięcia po Puchar Świata FIFA oraz skazywana na zakończenie turnieju po fazie grupowej Algieria. Zespół, który na każdej pozycji ma znanych piłkarzy: Courtois, Kompany, Januzaj, Lukaku (a to zaledwie kilku z nich), a naprzeciwko ekipa "Fenków", z której najbardziej rozpoznawalną osobą jest... trener Vahid Halilhodzić.

"Czerwone diabły" ostatni raz na mistrzostwach świata w piłce nożnej pojawiły się w 2002 roku. W obecnej reprezentacji jest jeden zawodnik, który był wtedy w Japonii i Korei. 36-letni Daniel van Buyten to jedyny zawodnik w składzie Belgii na brazylijskiej imprezie, który ma na karku ponad trzydzieści wiosen. Ba, średnia wieku Belgów wynosi 26 lat. To jest dopiero połączenie młodości z doświadczeniem!

Zimny prysznic

Obie drużyny zaczęły bardzo spokojnie, wręcz sennie, choć to Algieria wyglądała na głodniejszą gry. Gracze z Afryki podeszli do faworyzowanych przeciwników bez respektu. Belgów stać było tylko na indywidualne akcje Edena Hazarda czy Moussy Dembele, ale szybko podwajano krycie i zmuszano ich do błędu.

"Czerwone Diabły" dalej próbowały wejść z piłką do bramki chronionej przez Raisa M'Bolhiego, ale to drużyna dowodzona przez Halilhodzicia pierwsza stworzyła dogodną okazję do otwarcia wyniku. W 18. minucie kontrę "Lisów Pustyni" strzałem zakończył Riyad Mahrez, ale futbolówka musiała wylądować gdzieś poza stadionem.

Trzy minuty później mocnym i precyzyjnym strzałem z dystansu odpowiedział Axel Witsel, lecz na posterunku był afrykański golkiper. Algierczycy odpowiedzieli jednak najlepiej jak mogli, choć nie bez pomocy głównego arbitra spotkania.

Sędzia, widząc faul Jana Vertonghena na Sofiane Feghoulim, nie zastanawiał się długo i wskazał na "wapno". Do "jedenastki" podszedł sfaulowany wcześniej pomocnik i technicznym strzałem obok Thibaut Courtoisa strzelił na 1:0! Algieria sensacyjnie prowadziła z "czarnym koniem" Mundialu i nie zanosiło się na zmianę wyniku. Algieria jedyny punkt wywalczony cztery lata temu w RPA wyszarpała remisując bezbramkowo... z Anglią.

Nieudane próby

Po stracie bramki Belgia wzięła się do roboty. Szczęścia próbowali Dembele, Kevin de Bruyne i ponownie Witsel, ale żadna ich próba nie zakończyła się pomyślnie. Szczególnie próba defensywnego pomocnika Zenita Sankt Petersburg mogła się podobać. Witsel przyjął futbolówkę na klatkę piersiową, pozwolił, by się odbiła od podłoża i mocno uderzył z  woleja, ale bramkarz Algierii popisał się świetną paradą.

Statystyka posiadania piłki była bezlitosna dla Algierczyków: 2/3 czasu byli przy niej Belgowie, ale statystyki nie grają. "Lisy Pustyni" broniły się sprytnie i od czasu do czasu same próbowały kąsać, ale ich próby najczęściej kończyły się na dobrych zamiarach. Równie dobre zamiary miał Vertonghen, który w 39. minucie uderzał po rzucie wolnym, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Dobre dobrego początki

Belgia była w olbrzymich tarapatach. Trafić do grupy marzeń i przegrać mecz otwarcia, by potem bić się o drugie miejsce? Nie, Marc Wilmots wiedział, że jest jeszcze druga odsłona gry i wiele może się zmienić. Dlatego selekcjoner wprowadził ofensywnie uspospobionego Driesa Mertensa zastąpił słabo prezentującego się w pierwszej połówce meczu Nacera Chadliego.

W 50. minucie po raz kolejny strzelał Witsel. Tym razem było to uderzenie po rzucie rożnym wykonywanym przez wprowadzonego chwilę wcześniej Mertensa, lecz historia skończyła się tak, jak wszystkie inne w pierwszej połowie - bez gola dla Belgów. Z rzutu rożnego odpowiedzieć próbowali Algierczycy, ale bramka także nie padła.

Pierwszy joker w talii

"Diabły" już w 66. minucie mogły doprowadzić do remisu. Kapitalną kontrę mógł wykończyć wprowadzony kilka chwil wcześniej Divock Origi, ale w sytuacji sam na sam górą był M'Bolhi. Widać było jednak, że Belgom naprawdę zależy na odrobieniu strat z pierwszej połowy.

Na dwadzieścia minut przed końcem spotkania Belgowie dopięli swego. De Bruyne zdecydował się na dośrodkowanie w pole karne z lewej strony, walkę o górną piłkę z jednym z obrońców wygrał Marouane Fellaini i pięknym strzałem głową "w okienko" wpisał się na listę strzelców. Belgijscy fani, którzy dotarli do Belo Horizonte, oszaleli z radości. Do końca meczu został ponad kwadrans, więc nic jeszcze nie było przesądzone.

Galop do końca


Algieria nie wiedziała, czy bronić wyniku, czy atakować. Zemściło się to w najgorszy z możliwych sposobów. Strzelec bramki Feghouli stracił piłkę w środkowej części boiska, to dotarła do Hazarda, który popędził z kontrą. Zawodnik Chelsea Londyn świetnie dostrzegł wbiegającego w pole karne Mertensa i zagrał na wolne pole. Pomocnik Napoli przyjął piłkę w biegu i huknął przed siebie. Golkiper drużyny z Afryki był bez szans. Belgia po raz pierwszy w meczu wyszła na prowadzenie.

Fellaini kilkadziesiąt sekund później miał okazję do podwyższenia wyniku. Strzał głową obronił jednak M'Bolhi. Ten sam zawodnik pod koniec meczu znów znalazł się w dobrej sytuacji strzeleckiej. Niepotrzebnie przyjmował jednak piłkę - obrońcy szybko zabrali mu futbolówkę.

Po meczu Belgia - Algieria (2:1) powiedzieli:

Marc Wilmots (trener reprezentacji Belgii): W pierwszej połowie gra była za wolna. Nie potrafiliśmy znaleźć żadnej drogi do bramki, a Algierczycy dobrze nam to utrudniali. Zmiany, jakie zrobiłem wprowadziły trochę ożywienia w zespole i gra się zmieniła. W szatni moi zawodnicy wyglądali jak zbite psy, ale powiedziałem im, że jestem pewny, iź ten mecz można jeszcze wygrać. Trzy punkty mamy już w kieszeni, ale przed nami jeszcze daleka droga. Pokazaliśmy naszą siłę i charakter.

Vahid Halilhodzic (trener reprezentacji Algierii): Jestem rozczarowany, bo czułem, że możemy tu sprawić niespodziankę. Niestety w drugiej połowie pozwoliliśmy Belgom na zbyt wiele. Zaważył także nasz brak doświadczenia. Na słowa uznania zasługuje Marouane Fellaini. To on całkowicie odmienił obraz gry swojej reprezentacji. Ostrzegałem moich piłkarzy, że Belgowie są w stanie bardzo groźnie kontratakować i niestety właśnie to się sprawdziło .

Grupa H: Belgia - Algieria 2:1 (0:1)

Bramki:  Sofiane Feghouli (25' - karny) - Marouane Fellaini (70' - głową), Dries Mertens (80')

Żółte kartki: Jan Vertonghen - Nabil Bentaleb

Belgia: Thibaut Courtois - Toby Alderweireld, Vincent Kompany, Jan Vertonghen, Daniel Van Buyten - Kevin De Bruyne, Nacer Chadli (46' Dries Mertens), Axel Witsel, Mousa Dembele (65' Marouane Fellaini) - Eden Hazard, Romelu Lukaku (58' Divock Origi)

Algieria: Rais Mbolhi - Madjid Bougherra, Faouzi Ghoulam, Rafik Halliche, Carl Medjani (84' Nabil Ghilas) - Nabil Bentaleb, Sofiane Feghouli, Ryad Mahrez (71' Medhi Lacen), Mehdi Mostefa, Saphir Taider - Hilal Soudani (66' Islam Slimani)

Sędzia: Marco Rodriguez (Meksyk). Widzów: 55 000
Mateusz Rutkowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze