Witamy w krainie czerwonych byków

Formuła 1 po 11 latach wraca do Austrii. W głównej mierze odpowiedzialny jest za to Dietrich Mateschitz, właściciel koncernu Red Bull, który pomimo światowego sukcesu jego produktu zawsze starał się wspierać imprezy we własnym kraju.
Historia toru sięga lat 60-tych ubiegłego wieku. Pierwszy wyścig na torze Zeltweg odbył się w 1964 roku. Obiekt pozostawiał jednak wiele do życzenia, głównie w zakresie bezpieczeństwa. Eliminacja zniknęła z kalendarza i powróciła dopiero w roku 1970. To właśnie tu pierwsze kroki stawiały takie gwiazdy austriackiego motosportu jak Niki Lauda czy Gerhard Berger. Grand Prix Austrii królową sportów motorowych gościło do 1987 roku. Kolejny comeback nastąpił po dekadzie. Ostatni wyścig odbył się w 2004 roku.
Lider do pokonania
Zaangażowanie firmy produkującej napój energetyczny w rewitalizację i uatrakcyjnienie okolicy oraz toru dla turystów i potencjalnych sponsorów systematycznie prowadziło do tego aby Formuła 1 powróciła do Styrii. Red Bull w ten weekend wciela się w rolę gospodarza i najlepsi specjaliści od marketingu nie mogliby wymyślić lepszej reklamy niż zwycięstwo wiecznie uśmiechniętego Daniela Ricciardo w Kanadzie.
Sukces mistrzów świata w północnej Ameryce pokazał, że Mercedes w tym sezonie nie jest niezniszczalny i można go pokonać. Oczywiście gdyby nie awarie niemieckiej ekipy taki rezultat pewnie nie byłby możliwy ale jak mówi stare porzekadło - Jeżeli chcesz być pierwszy na mecie, najpierw musisz do mety dojechać. Zespół pod wodzą Christiana Hornera wielokrotnie w ostatnich latach pokazał, że potrafi wychodzić z opresji a nie ma chyba lepszego miejsca na kontratak jak na własnym terytorium.
Utrzeć nosa bykom
A co na to Mercedes? Nadal jest głównym faworytem, ponieważ tempo, które prezentuje jest niesamowite. Lewis Hamilton w Montrealu stracił sporo punktów do głównego rywala, partnera z zespołu Nico Rosberga i w Austrii za wszelką cenę będzie chciał wyścig ukończyć przed Niemcem. Nosa Red Bullowi chce utrzeć też Niki Lauda, na którego cześć nazwano jeden z zakrętów na torze. Po tym jak Mateschitz przejął jednak obiekt, zmieniona została też nazwa zakrętu. Lauda twierdzi, że powodem jest jego przywiązanie do Mercedesa, który w tym sezonie jest wyraźnie lepszy od ekipy z Milton Keynes.
Pewnej symboliki zbliżającemu się weekendowi wyścigowemu dodaje fakt, że ostatnim zwycięzcą Grand Prix Austrii był Michael Schumacher, który przeżywa obecnie najtrudniejszy okres w życiu. Dobre wieści, które w tym tygodniu napłynęły z Francji sprawiają jednak, że na twarzach kibiców Formuły 1 na całym świecie pojawił się delikatny uśmiech.
Treningi, kwalifikacje oraz wyścig od piątku w Polsacie Sport oraz Polsacie Sport HD.
Komentarze