Bożydar Iwanow: Żółtodziób daje Holendrom awans

Piłka nożna
Bożydar Iwanow: Żółtodziób daje Holendrom awans
Bohaterowie Holandii - Robin van Persie i "żółtodziób" Memphis Depay/ fot. PAP/EA

Sztab reprezentacji Holandii miał rację. Na ostatniej konferencji prasowej przed spotkaniem z Australią wcale nie kokietowali przeciwnika mówiąc o jego energii, klasie i sile. To była jak najbardziej realna ocena „Socceroos”. Boisko to potwierdziło.

"Oranje" w pierwszej części mieli mnóstwo strat, problemów z tworzeniem sytuacji, nie funkcjonowała żadna z formacji. Jakby tego było mało, na początku drugiej połowy sędzia niesłusznie podyktował karnego przeciw Holendrom i faworyt przegrywał 1:2. Najważniejsza o odwróceniu losów spotkania sytuacja miała jednak miejsce wcześniej. To wejście na plac gry dwudziestoletniego Memphisa Depaya.

Jaką trzeba mieć wizję i odwagę, żeby po kontuzji środkowego obrońcy (Bruno Martinsa Indiego) wprowadzić na boisko skrzydłowego i do tego żółtodzioba? Chłopaka, który w PSV Eindhoven na dobre zaistniał dopiero w minionym sezonie. Rozegrał 32 mecze, zdobył 12 goli i był jednym z niewielu zadowolonych zawodników klubu z Eindhoven, bo drużyna ma za sobą kiepskie rozgrywki. Trzy lata temu Memphis zdobył tytuł mistrza Europy U-17, razem m.in. z Terencem Kongolo, który także jest w kadrze na brazylijski turniej. Był odkryciem sezonu w Eredivisie i w pewnym sensie udanym zastępcą reprezentanta Belgi Driesa Mertensa, który gra już w Napoli w Serie A.

Przyszłością Depaya, może nawet już niedaleką, też jest gra w jakimś wielkim klubie. Przebąkuje się nawet o tym, że Van Gaal chciałby go zabrać prosto z mundialu do… Manchesteru United, gdzie niebawem selekcjoner zacznie pracę. Memphis miałby kosztować co najmniej 12 milionów funtów, choć dziś cena z pewnością jest wyższa. Chcą go także Juventus Turyn i Atletico Madryt. Ale menedżer zawodnika wcale nie spieszy się z wypychaniem swojego podopiecznego za granicę. Obaj zresztą są podobnego zdania, że Memphis powinien jeszcze rozegrać co najmniej jeden sezon w Eredivisie. Ale jeszcze takie dwa, trzy wejścia Depaya  w tym turnieju i może okazać się to niemożliwe. Z Chile możemy zresztą zobaczyć go od pierwszego gwizdka...

Wejście Depaya za stopera zmieniło wyjściowe ustawienie Holendrów z 1-5-3-2 na 1-4-3-3. Daley Blind wrócił na lewą stronę defensywy, przed nim zaczął grać Depay. Na drugie skrzydło zszedł Arjen Robben, na "dziewiątkę" przeniósł się Robin van Persie.



Gra zaczęła nabierać właściwego rytmu i tempa. Memphis wszedł na plac pozbawiony jakichkolwiek kompleksów, żadnego stresu, jak sam powiedział "nie odczuwał go, bo wiedział jakie ma zadania i robił swoje". Nie dość, że  przeprowadził kilka dynamicznych akcji na skrzydle, to schodząc na środek zaliczył inteligentną asystę przy bramce na 2:2 Van Persiego i odważną decyzją o oddaniu strzału z dystansu zapewnił Holandii wyjście z grupy! Został tym samym najmłodszym piłkarzem "Oranje", który zdobył gola na Mistrzostwach Świata.

Van Gaal znów okazał się magiem. Miał na ławce takie asy jak Klaas Jan Huntelaar (były król strzelców Bundesligi) czy Dirk Kuijt (zbliżający się do stu meczów w kadrze) albo pierwszego jokera w ostatnim czasie Jermaine’'a Lensa, a sięgnął po Depaya (dotychczas tylko 6A, bez trafienia). Zaskoczył wszystkich. Pewnie także Australijczyków. Tym wygrał. 
Bożydar Iwanow, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze