Nos Louisa van Gaala. Holenderscy zmiennicy ograli Chile

Piłka nożna
Nos Louisa van Gaala. Holenderscy zmiennicy ograli Chile
Leroy Fer otworzył wynik spotkania Holandia-Chile/ fot. PAP

Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby spotkanie Holandii z Chile rozgrywane było we wcześniejszej fazie rywalizacji w grupie B, byłoby o wiele ciekawsze. W sytuacji, gdy obie drużyny były pewne wyjścia z grupy, mecz o pierwsze miejsce w tabeli nie przyniósł kibicom wiele emocji. Holendrzy obudzili się jednak w ostatnim kwadransie spotkania i po golach rezerwowych Fera i Depaya ograli Chilijczyków 2:0.

Przed pierwszym gwizdkiem spotkania wiadome było jedno - obydwie drużyny miały zapewniony awans do kolejnej fazy mundialu. Dlatego ich bezpośrednie spotkanie było starciem o pierwsze miejsce w grupie B. Holandię, która dzięki rozbicu Hiszpanii w pierwszym meczu miała korzystniejszy bilans bramkowy, w pojedynku z Chile urządzał remis. Waga pierwszej lokaty była nie do przecenienia, bo zwycięzca grupy w 1/8 finału miał prawdopodobnie uniknąć Brazylii. W związku z tym Chilijczykom naprawdę opłacało się walczyć o zwycięstwo.

Protest Holendrów

Na znak protestu przeciwko decyzjom FIFA, która niespodziewanie wyznaczyła na wcześniejszą porę właśnie mecze w grupie B, szkoleniowiec Holandii Louis van Gaal przyprowadził na konferencję prasową Bruno Martinsa Indiego, który w poniedziałek miał nie zagrać z powodu kontuzji.- FIFA wyznaczyła tę konferencję przed treningiem, co moim zdaniem nie jest dobrym pomysłem. Zawodnicy powinni być skoncentrowani, dlatego zdecydowaliśmy, że przyjdzie osoba, która na pewno nie zagra - skwitował 62-letni trener.

Absencja młodego obrońcy nie była jedyną w ekipie Holandii. Selekcjoner Oranje w starciu z Chile nie mógł również skorzystać z usług Robina van Persiego, który musiał odbyć przymusową pauzę za kartki. Co ciekawe, przerwa "Latającego Holendra" oznaczała, że Holandia z Chile po raz pierwszy od 18 lat zagra w podstawowym składzie bez zawodnika o przedrostku "Van" w nazwisku.

Czekając na emocje

Ci kibice, którzy liczyli na wielkie widowisko w wykonaniu obu drużyn po 30 minutach pierwszej połowy musieli czuć się nieco rozczarowani. Na murawie w Sao Paulo widzieliśmy bardzo dużo gry w środku pola, a piłkarze z rzadka zbliżali się do szesnastki rywala. Najciekawszym wydarzeniem tej części gry była sytuacja w polu karnym Holendrów, gdy jeden z obrońców Oranje starł się z chilijskim napastnikiem. Gracze z Ameryki Południowej głośno domagali się podyktowania jedenastki, ale afrykański sędzia pozostawał niewzruszony.

Więcej emocji przyniósł ostatni kwadrans pierwszej odsłony pojedynku. Bliżej szczęścia w postaci gola byli Holendrzy, a konkretnie Stefan de Vrij, który z bliskiej odległości głową próbował pokonać golkipera, ale minimalnie przestrzelił. Jeszcze lepszą okazję chwilę później miał Arjen Robben, który przeprowadził solową akcję w swoim stylu, wpadł w pole karne i oddał strzał lewą nogą. Próba Holendra o dobry metr minęła jednak słupek bramki strzezonej przez Bravo. Jeszcze przed przerwą odgryźć próbowali się Chilijczycy, ale strzał Felipe Gutierreza również nie trafił w światło bramki.

Rezerwowego głowa nie od parady

Strzał Alexisa Sancheza z dystansu z 50. minuty, wreszcie dał kibicom nadzieję na dobre widowisko w drugiej części gry. Jak mówi jednak stare, polskie porzekadło "jedna jaskółka wiosny nie czyni" i w kolejnych minutach z boiska dalej wiało nudą. Najbardziej aktywny na murawie był właśnie chilijski skrzydłowy FC Barcelona, który próbował zaskoczyć holenderskiego bramkarza także z ostrego kąta, ale Cillessen był na posterunku.

Ożywienie, podobnie jak w pierwszej połowie, przyszło dopiero po pół godziny gry. Tym razem dużo świeżości na murawę wnieśli rezerwowi, a dwie kapitalne zmiany przeprowadził Louis van Gaal. Holender wpuścił na boisko Memphisa Depaya i Leroya Fera, którzy mieli wielki udział w strzeleniu bramki dającej Holendrom prowadzenie. Najpierw Depay fantastycznie uderzył z dystansu, ale bombę lecącą pod poprzeczkę kapitalnie na rzut rożny sparował Bravo. Golkiper Chile nie miał już jednak żadnych szans przy strzale głową Fera, który wykorzystał dośrodkowanie z prawej strony w wykonaniu Janmaata i mocną "główką" trafił do siatki Chile.

Choć gracze z Ameryki Południowej po stracie bramki rzucili się do ataków, to ich próby były nieskładne i zagrożenia pod świątynią Cillessena nie było praktycznie żadnego. Holendrzy zaś spokojnie rozbijali ataki na swojej połowie...i w 90 minucie wyszli z rewelacyjną kontrą. Robben popędził lewym skrzydłem i w idealnym momencie dograł futbolówkę przed bramkę Bravo. Tam był już nadbiegający Depay, który strzałem do pustej bramki ustalił wynik spotkania.

Holandia - Chile 2:0 (0:0)

Bramki: Fer (76'), Depay (90+1')

Holandia: Jasper Cillessen - Ron Vlaar, Stefan de Vrij, Daley Blind, Daryl Janmaat, Dirk Kuyt (89' Kongolo), Nigel de Jong, Georginio Wijnaldum, Arjen Robben, Wesley Sneijder (75' Fer), Jeremain Lens (69' Depay).

Chile: Claudio Bravo - Francisco Silva (70' Valdivia), Gary Medel, Gonzalo Jara, Eugenio Mena, Charles Aranguiz, Marcelo Diaz, Felipe Gutierrez (46' Beausejour), Alexis Sanchez, Eduardo Vargas (81' Pinilla).

Żółte kartki: Blind - Silva

Sędzia: Bakary Gassama (Gambia).
Paweł Ślęzak, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze