Olisadebe: Neymar może być drugim Pele. W Brazylii jest lepszy niż Messi!

Piłka nożna
Olisadebe: Neymar może być drugim Pele. W Brazylii jest lepszy niż Messi!
Olisadebe wierzy w umiejętności Neymara. /fot. PAP

200 milionów ludzi wierzy, że Neymar poprowadzi Canarinhos do mistrzostwa świata! 200 milionów! A ten dzieciak tę presję wytrzymuje, strzela cztery bramki i prowadzi zespół do zwycięstw. On może być drugim Pele – mówi w długiej rozmowie z Polsatsport.pl Emmanuel Olisadebe.

Sebastian Staszewski: Afrykański futbol nie może zapisać mistrzostw w Brazylii do udanych. Chociaż Ghana czy Wybrzeże Kości Słoniowej pokazały się z ciekawej strony, to jednak odpadły już w fazie grupowej. Dalej awansowały tylko Nigeria i Algieria.

Emmanuel Olisadebe: Nigeria jest mistrzem kontynentu, więc broni jego honoru. Na pewno warto pochwalić Algierię i WKS. Kibicowałem szczególnie tym drugim, bo wiem, że potrafią grać w piłkę. Wielkiego pecha miała Ghana, która trafiła do szalenie trudnej grupy. Mając takich rywali chyba każda afrykańska reprezentacja żegnałaby się z turniejem po trzech meczach. Mimo wszystko Ghańczycy mężnie stawili czoła i rozegrali dwa niezłe mecze. Brawa dla nich.  

Wydawało się, że to może być mundial drużyn z Czarnego Lądu. Afrykańczycy w teorii powinni mieć mniejszy problem chociażby z aklimatyzacją, co doskwierało przecież Europejczykom.

Nie zgodzę się z taką opinią. Dla mnie reprezentacje z Europy były przygotowane perfekcyjnie. Historia mistrzostw świata pokazuje jednak, że w Ameryce Południowej gra im się niełatwo. Może przez pogodę faktycznie mieli gorzej, ale na przykład Niemcy i Holendrzy świetnie dali sobie radę.

Oczy całej Afryki zwrócone są teraz na Nigerię. Pan przebywa obecnie w Lagos, więc jakie nastroje panują wśród kibiców? Cieszy awans czy smuci jego styl?

Należy pamiętać jak zdobyliśmy punkty. Najpierw bezbramkowy remis z Iranem, a później wygrana z Bośnią, bardzo szczęśliwa wygrana. Nie tego oczekiwali Nigeryjczycy, więc na ulicach czuć pewien zawód. Mi osobiście piłkarze też nie zaimponowali. Szkoda, że trener Stephen Keshi nie widział w kadrze Ikechukwu Uche z Villarreal czy Chinedu Obasiego z Schalke. Z nimi moglibyśmy grać znacznie lepiej.

Z taką grą jak w fazie grupowej można marzyć o pokonaniu Francji?


Awans do ćwierćfinału byłby olbrzymim zaskoczeniem. A coś więcej? Tego nie mogę sobie nawet wyobrazić (śmiech). Od początku wierzyłem, że uda nam się wyjść z grupy, ale powtarzałem też, że to jednocześnie nasze maksimum. Ludzie tu uwierzyli, że coś zmieni się po meczu z Bośnią, a skończyło się tak, że dzięki Bośni awansowaliśmy dalej.

Odpadli wielcy faworyci: Anglia, Hiszpania, Włochy. To mundial sensacji?

To piłka nożna, takie historie się zdarzają. W 2010 roku Holandia męczyła się z Japonią czy Kamerunem, a później doszła do finału. Hiszpania w pierwszym meczu przegrała natomiast ze Szwajcarią, a później wygrała mundial. Cieszmy się piękną grą, fantastycznymi bramkami. Tym wyróżniają się te mistrzostwa: efektownością.

I kilkoma rewelacjami. Kolumbia, Kostaryka czy Meksyk zachwyciły kibiców.

Co prawda te drużyny w fazie grupowej zagrały fajny, ofensywny futbol, ale moim zdaniem ani Kolumbia, ani Kostaryka nie mają szans na przejście do kolejnej fazy. To nie są drużyny z odpowiednim doświadczeniem i piłkarzami. Mi najbardziej podoba się Meksyk, ale oni trafili na Holandię. Mają więc problem.

Na kogo więc Pan stawia?


Brazylia – to mój numer 1. Później Niemcy i Holandia, może Francja. Ciekawa jest drużyna amerykańska i kto wie czy nie dojdą oni do strefy medalowej. Stać ich na to. Ja stawiam przede wszystkim na Brazylię. To oni mają wspaniałego Neymara!

Twitter czy facebook pełne są opinii, że Neymar jest słaby; może i efektowny, ale nie efektywny, a przecież mówimy o liderze klasyfikacji strzelców mistrzostw i liderze silnej reprezentacji Brazylii!

Tym, którzy krytykują Neymara, zadam tylko jedno pytanie. Czy waszym zdaniem łatwo jest mieć 22 lata i trzymać na barkach ciężar oczekiwań olbrzymiego kraju kochającego futbol? 200 milionów ludzi wierzy, że ten chłopak poprowadzi Canarinhos do mistrzostwa świata. 200 milionów! A Neymar tę presję wytrzymuje, strzelił cztery bramki i prowadzi zespół do zwycięstw. To nieprawdopodobne.

To on może być najlepszym piłkarzem tych mistrzostw?


W tej chwili jest. Oczywiście, że w grze wciąż jest Leo Messi, ale dla mnie Neymar jest lepszy. Poza nimi warto wyróżnić Arjena Robbena, Karima Benzemę i Robina van Persiego, ale to Brazylijczyk jest najjaśniejszą gwiazdą turnieju. Mówię to jako były piłkarz. Kibicuję mu z całego serca. Kocham jego grę, uwielbiam patrzeć na jego ruchy.

Nowy Pele – to przesadzona opinia?


A dlaczego nie? Przecież ten dzieciak w reprezentacji strzelił już 35 bramek! Na mistrzostwach ma już cztery gole a za chwilę zdobędzie kolejne! Musimy wziąć pod uwagę jego wiek i dać mu duży kredyt. Nawet, jeśli zagrał słabiej, należy mu wybaczyć. W Barcelonie jest dziś jedna wielka gwiazda: Leo Messi. Za dwa lata, jeśli Neymara ominą kontuzję, Barca będzie miała w składzie dwie ikony futbolu.

Oglądając mistrzostwa myśli Pan czasami o reprezentacji Polski? Drużyna Jerzego Engela z 2002 roku w Brazylii dałaby sobie radę lepiej, niż w Korei i Japonii?

Jestem tego prawie pewny! W Azji mieliśmy za mało doświadczenia – dla piłkarzy i trenerów to było coś nowego. Poza tym kłóciliśmy się z dziennikarzami, a treningi pozostawiały wiele do życzenia. Fizycznie mieliśmy problemy, to żadna tajemnica. Teraz tych kłopotów moglibyśmy uniknąć. Zespół na wielkim turnieju musi być skoncentrowany na 100 proc. My po pierwszej porażce byliśmy rozbici.

Teraz mogłoby być podobnie. Poza tym na mundialu byli wszyscy grupowi rywale z 2002 roku: Korea, Portugalia i Stany Zjednoczone. A Polski w Brazylii nie było.


Ale Algieria pokonała Koreę 4:2, a to nie jest zespół lepszy niż Polska z 2002 roku. Ta Korea i Korea z mistrzostw u siebie to całkowicie inne drużyny. A Portugalia? Z Niemcami przegrali 0:4, tak wysoko, jak nas pokonali w drugim meczu azjatyckiego mundialu. Może to była zemsta Niemców za Koreę? (śmiech) Gdyby reprezentacja Engela zagrała w Brazylii to wierzę, że moglibyśmy osiągnąć sukces.
Sebastian Staszewski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze