Szwajcaria wypunktowała Honduras. Festiwal Shaqiriego

Drużyna Ottmara Hitzfelda miała jasne zadanie: pokonać Honduras, bo to dawało szansę na wyjście z grupy. Szwajcaria wygrała 2:0 po pięknych golach Xherdana Shaqiriego. W nagrodę w 1/8 finału zagra z Argentyną.
Groziło powtórką z 2010 roku. Przed spotkaniem z Hondurasem sytuacja Szwajcarów wyglądała tak, jakby ktoś wyciągnął scenariusz sprzed czterech lat i próbował wcielić go w życie z niewielkimi modyfikacjami. W pierwszym spotkaniu grupowym było zwycięstwo (cztery lata temu pokonali Hiszpanię). W drugim meczu zostali bez punktów i o wszystkim decydowało starcie z Hondurasem.
Gdyby cztery lata temu Szwajcarzy wygrali swój ostatni mecz, wyszliby z grupy. Wymęczyli remis 0:0 i pożegnali się z RPA. Teraz nie mogli popełnić błędu, musieli jeszcze czekać na wynik meczu Ekwador - Francja, ale najważniejsze było, żeby wykonać swoją część zadania.
Ottmar Hitzfeld był przekonany, że jego drużyna nie zawiedzie, chociaż po laniu, jakie dostała od Francji (2:5) mogło to być robienie dobrej miny do złej gry. Trzeba było się pozbierać taktycznie i mentalnie. W poprzednim spotkaniu zawiedli wszyscy, od bramkarza po napastników, teraz napisali zupełnie nową historię.
Na szczęście dla Szwajcarów odblokował się Shaqiri. Można powiedzieć, że niemal w pojedynkę załatwił sobie i kolegom zwycięstwo. Pierwszy gol na pewno będzie kandydował do miana najładniejszej na mundialu. Shaqiri dostał piłkę przed polem karnym, przełożył piłkę na lewą nogę i huknął pod poprzeczkę, mimo asysty dwóch obrońców.
Przy drugim i trzecim golu pędził tak, jakby właśnie dostał zastrzyk witaminowy po długim wypoczynku. To były piękne kontrataki, kończone z wielkim spokojem.
Honduras był za słaby, żeby chociaż spróbować zagrozić rywalom. Zapędzał się pod bramkę Szwajcarów, tylko gdy piłkarze Ottmara Hitzfelda na to pozwalali. Tylko raz Diego Benaglio musiał się wysilić, poza tym, mógł przysypiać w bramce.
Dla Hondurasu to koniec pięknej przygody z mistrzostwami świata, dzięki tej drużynie piłkarski świat po raz kolejny mógł patrzeć jak gra Boniek (na nazwisko ma Garcia, a imię na cześć obecnego prezesa PZPN). Szwajcaria gra dalej, a w 1/8 finału trafia na Argentynę. Jeśli Shaqiri utrzyma formę, to znów może strzelić gola (albo nawet kilka), bo obrońcy Argentyny grają w tym turnieju fatalnie.
Honduras - Szwajcaria 0:3 (0:2)
Bramki: Shaqiri (8), (31), (71)
Honduras: Valladares - Beckeles, Bernardez, Figueroa, Garcia - Boniek Garcia (77, Najar), Claros, Palacios, Espinoza (46, Marvin Chavez), Bengtson - Costly (40, Jerry Palacios.
Szwajcaria: Benaglio - Rodriguez, Schar, Djourou, Lichtsteiner - Inler, Behrami, Mehmedi, Xhaka (77, Lang), Shaqiri (87, Dzemaili) - Drmić (73, Seferović).
Żółta kartka: Jerry Palacios (Honduras). Sędziował Nestor Pitana (Argentyna).
Gdyby cztery lata temu Szwajcarzy wygrali swój ostatni mecz, wyszliby z grupy. Wymęczyli remis 0:0 i pożegnali się z RPA. Teraz nie mogli popełnić błędu, musieli jeszcze czekać na wynik meczu Ekwador - Francja, ale najważniejsze było, żeby wykonać swoją część zadania.
Ottmar Hitzfeld był przekonany, że jego drużyna nie zawiedzie, chociaż po laniu, jakie dostała od Francji (2:5) mogło to być robienie dobrej miny do złej gry. Trzeba było się pozbierać taktycznie i mentalnie. W poprzednim spotkaniu zawiedli wszyscy, od bramkarza po napastników, teraz napisali zupełnie nową historię.
Na szczęście dla Szwajcarów odblokował się Shaqiri. Można powiedzieć, że niemal w pojedynkę załatwił sobie i kolegom zwycięstwo. Pierwszy gol na pewno będzie kandydował do miana najładniejszej na mundialu. Shaqiri dostał piłkę przed polem karnym, przełożył piłkę na lewą nogę i huknął pod poprzeczkę, mimo asysty dwóch obrońców.
Przy drugim i trzecim golu pędził tak, jakby właśnie dostał zastrzyk witaminowy po długim wypoczynku. To były piękne kontrataki, kończone z wielkim spokojem.
Honduras był za słaby, żeby chociaż spróbować zagrozić rywalom. Zapędzał się pod bramkę Szwajcarów, tylko gdy piłkarze Ottmara Hitzfelda na to pozwalali. Tylko raz Diego Benaglio musiał się wysilić, poza tym, mógł przysypiać w bramce.
Dla Hondurasu to koniec pięknej przygody z mistrzostwami świata, dzięki tej drużynie piłkarski świat po raz kolejny mógł patrzeć jak gra Boniek (na nazwisko ma Garcia, a imię na cześć obecnego prezesa PZPN). Szwajcaria gra dalej, a w 1/8 finału trafia na Argentynę. Jeśli Shaqiri utrzyma formę, to znów może strzelić gola (albo nawet kilka), bo obrońcy Argentyny grają w tym turnieju fatalnie.
Honduras - Szwajcaria 0:3 (0:2)
Bramki: Shaqiri (8), (31), (71)
Honduras: Valladares - Beckeles, Bernardez, Figueroa, Garcia - Boniek Garcia (77, Najar), Claros, Palacios, Espinoza (46, Marvin Chavez), Bengtson - Costly (40, Jerry Palacios.
Szwajcaria: Benaglio - Rodriguez, Schar, Djourou, Lichtsteiner - Inler, Behrami, Mehmedi, Xhaka (77, Lang), Shaqiri (87, Dzemaili) - Drmić (73, Seferović).
Żółta kartka: Jerry Palacios (Honduras). Sędziował Nestor Pitana (Argentyna).
Komentarze