Dziekanowski: Ci biedni Włosi

Piłka nożna
Dziekanowski: Ci biedni Włosi
Biedny Giorgio Chiellini/ fot. PAP

Najpierw Zinedine Zidane uderzył z byka Marco Materazziego, teraz Luis Suarez ugryzł Giorgio Chielliniego. Co jest nie tak z tymi biednymi Włochami, że rywale tak ich nienawidzą?

Cały świat dyskutuje o haniebnym przewinieniu Urugwajczyka, ale jakoś nie słyszałem zbyt wielu głosów potępiających włoskich piłkarzy. Wszyscy wiedzą, że to najbardziej nieczysto grająca drużyna. Gryzienie, szczypanie, szarpanie za włosy – to ich chleb powszedni. Tym różnią się od Suareza i Zidane’a, że do perfekcji doprowadzili sztukę brudnej gry, gdy nie widzi tego sędzia i z dala od telewizyjnych kamer.

Chiellini pobiegł do sędziego, żeby pokazać mu ślady po zębach Suareza. Nie chcę chwalić Urugwajczyka za jego występek, ale nie wierzę, że zanim wbił się zębami w ramię włoskiego obrońcy, nie dostał od niego kilku kopniaków, albo ciosów łokciem. A jeśli nie dostał łokciem, to na pewno usłyszał kilka „komplementów” na temat swojej żony, albo matki. Ale nie biegł do arbitra na skargę.

Włosi mistrzami prowokacji

Włosi to mistrzowie prowokacji. Kiedyś podziwialiśmy ich za doprowadzoną do perfekcji sztukę catenaccio. Teraz ich największą siłą jest to, że z zimną krwią potrafią zamordować futbol. To irytuje nie tylko ich rywali, ale też kibiców. Ich występ w meczu z Urugwajem był doskonałym tego przykładem.

Wszyscy jednak mówią o Suarezie. Przeglądając prasę, zwłaszcza włoską i angielską, można odnieść wrażenie, że Urugwajczyk przegryzł Chielliniemu aortę, albo co najmniej odgryzł mu ramię. Prawda jest taka, że krzywdy wielkiej mu nie zrobił.

Nie pochwalam tego typy zachowań, ale są gorsze boiskowe przestępstwa: celowe łamanie nóg, uderzenia głową albo w twarz, w mojej hierarchii chamskich zachowań wyżej od ugryzienia jest też oplucie rywala. Suarez stracił głowę, ale dla mnie wyszedł z niego nie wampir, tylko dzieciak, który w desperacji, że starszy kolega zabrał mu zabawkę, ukąsił go w rękę.

Suarez jak kamikaze

Świadomie lub nie, napastnik Liverpoolu pomógł kolegom, bo swoim zachowaniem uwolnił zespół z klinczu, w który złapali ich rywale. Przy okazji wyprowadził też z równowagi Włochów i dzięki temu przez kilkanaście minut trwała otwarta wymiana ciosów. Suarez zachował się jak kamikaze, pomógł drużynie awansować do 1/8 finału, ale sam nie zagra już w tym turnieju. Bez tego wybryku Urugwajczycy odpadliby pewnie po fazie grupowej.

Patrząc na zachowanie piłkarza Liverpoolu nie mogę powstrzymać się też od tego, by nie pomyśleć o reprezentacji Polski. Ile byśmy dali, żeby któryś z zawodników drużyny narodowej grał z takim zaangażowaniem, by w niemocy ugryzł rywala. Taki facet, to skarb. Piłkarze na świecie zamieniają się w drapieżników, odjeżdżają nam takie zespoły, jak Kostaryka, tymczasem u nas ciągle obowiązuje hasło „gryźć trawę”. I pasiemy się na łączce, jak stado...
Dariusz Dziekanowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze