Kołtoń: Czy w Recife będzie blamaż futbolu?

Piłka nożna
Kołtoń: Czy w Recife będzie blamaż futbolu?
Juergen Klinsmann i Joachim Loew - czy zagrają na remis?

W finałach mundialu w 1982 roku doszło do spotkania Niemcy - Austria. Wynik 1:0 dla Niemców pozwalał obu zespołom awansować do drugiej fazy turnieju, kosztem Algierii. Już w 11 minucie padł gol na 1:0. Legendarny Franz Beckenbauer wspomina: - Byłem wówczas w Gijon jako wysłannik dziennika Bilda. I z trybun zobaczyłem fatalną kopaninę - blamaż futbolu. Czy coś takiego może nastąpić w Recife, gdzie Niemcom i Amerykanom do awansu starcza remis, który wyeliminuje Ghanę?

Wszyscy zastrzegają się, że mowy nie ma... Jednak niebezpieczeństwo jest realne - choćby z tego względu, że oba zespoły - i Niemcy i Amerykanie, chcieliby zachować siły na 1/8 finału... Niemcy i Austriacy tak zrobili w 1982 roku.

Przypomnijmy okoliczności. Pierwszy mecz w grupie B zakończył się sensacyjnym rezultatem. Algieria - grając zresztą efektowny futbol - wygrała z Niemcami 2:1. Bramki dla zespołu z Maghrebu strzelili kapitalni piłkarze, Rabah Madjer i Lakhdar Belloumi. Honorowego gola dla Niemców strzelił najlepszy wówczas piłkarz w Europie w 1980 i 1981 roku, Karl-Heinz Rummenigge. Majder jeszcze kiedyś pokarał Niemców - wspólnie z Józefem Młynarczykiem grał w FC Porto. W finale Pucharu Europy w 1987 roku Porto - po fenomenalnej bramce Majdera - wygrało z Bayernem Monachium! Wróćmy jednak do rywalizacji w XII finałach MŚ. Niemcy wygrali z Chile 4:1, ale do trzeciego meczu turnieju przystępowali z nożem na gardle, bo mieli tylko 2 punkty, a ich rywal Austria 4 - bo Austriacy wygrali oba spotkania: najpierw w Chile 1:0, a następnie z Algierią 2:0. Algierczycy z Austrią mieli słabszy dzień, ale trzeci mecz - z Chile - wygrali 3:2 (nota bene prowadzili 3:0, ale opadli z sił...).

Jeden komentator milczy, a drugi krzyczy: Proszę wyłączyć telewizor

Niemcy z Austriakami grali dzień po spotkaniu Algierii z Chile. Wystarczyło spojrzeć na tabelę, aby wywnioskować, co potrzebują oba zespoły. Wygrana 3:0 dla Niemiec dawałaby im efektowny awans, ale zarazem spowodowała, że w dalszej fazie turnieju znalazłby się zespół z Afryki... W 11 minucie Horst Hrubesch strzelił gola głową i... Niemcy przestali grać. Austriacy zresztą również. Do dziś ten mecz w historii niemieckiego futbolu określany jest mianem "wstydu z Gijon". Piłkarze po prostu kopali piłkę między sobą - najczęściej we własnych szeregach obronnych. Nic dziwnego, że komentator ORF (telewizji austriackiej), Seeger namawiał ludzi do wyłączenia odbiorników, a komentator ARD (telewizji niemieckiej) Stanjek po pół godzinie odmówił komentowania spotkania i najzwyczajniej w świecie milczał...

Hej, Lothar - gdzie do przodu, trzymaj pozycję!

Lothar Matthaeus - rekordzista pod względem liczby meczów w finałach (25 spotkań) - wspomina: "Byłem wówczas młodym zawodnikiem, który wszedł z ławki. Lider to Paul Breitner, który miał świetne kontakty z Austriakami. Do mnie nie dotarła żadna informacja o układzie. Jedno mnie tylko dziwiło - gdy tylko ruszałem do przodu z piłką, koledzy wołali, aby przestawał i trzymał pozycję". Obecny selekcjoner USA, Juergen Klinsmann przyznaje: - Gijon to część historii niemieckiego futbolu, ale nie futbolu w USA. My mamy zupełnie innego ducha - USA znane jest z tego, że zawsze daje z siebie wszystko. Zagramy o zwycięstwo, ponieważ nie jesteśmy stworzeni do czegoś takiego, jak remis.

Klinsmann powiedział to, jakby był Amerykaninem z krwi i kości! A przecież 108 razy reprezentował Niemcy, a w latach 2004-2006 prowadził niemiecką kadrę. To właśnie "Klinsi" zatrudnił w sztabie obecnego selekcjonera Niemców, Joachima Loewa. To właśnie Juergen śmiało wprowadził do podstawowej jedenastki młodych piłkarzy, jak Łukasz Podolski, Bastian Schweinsteiger i Per Mertesacker.

Schumacher: Na pewno nie będzie wymiany ciosów

Toni Schumacher grał w Gijon w bramce Niemców, Teraz pytany o spotkanie z USA, odpowiada racjonalnie: - Na pewno nie będzie wymiany ciosów. W głowach piłkarzy jest zakodowane, że remis oznacza awans dla obu zespołów. Trudno, aby było inaczej. Na pewno jedno można zagwarantować - nikt się z nikim nie będzie umawiał. Z kolei Mattaheus dodaje: - Nie będzie paktu o nieagresji. Nasz zespół na pewno nie będzie rozdawał prezentów, ponieważ zespół USA kierowany jest przez Klinsmanna i Vogtsa. Warto dodać, że Klinsmann - już po losowaniu finałów - zaprosił do swojego sztabu Bertiego Vogtsa, który był selekcjonerem Niemiec w latach 1990-1998.

USA made in Germany

Zresztą niemieckich wątków, jeśli chodzi o Team USA jest więcej. Fantastycznie grający na tym turnieju pomocnik USA, Jermaine Jones swego czasu 3 razy założył trykot Niemiec. Jego matka jest Niemką, a że grał tylko w spotkaniach towarzyskich Niemiec, mógł zmienić barwy narodowe. Niemieckie matki mają również - Timothy Chandler, Fabian Johnson i Julian Green. Z kolei John Brooks przyszedł na świat w amerykańskiej rodzinie, ale żyjącej w Berlinie. "Bild" pisze jeszcze: - Doradcą od PR-u Juergena Klinsmanna jest Roland Eitel - ze Szwabii. To nie tylko człowiek od mediów Mesuta Oezila, ale koordynuje również aktywności reklamowe i promocyjne Joachima Loewa". Dziennik "Bild" kończy tekst hasłem: - USA made in Germany.

Przy tabeli, która jest po dwóch seriach meczów, wiele wariantów jest możliwych. Ghana bardzo liczy na wygraną Niemców nad USA - wówczas naprawdę może przy swoim zwycięstwie nad Portugalią wskoczyć na drugie miejsce w tabeli. Wariantów jest więcej, ale ten chyba najbardziej realny... A może nierealny, zakładając, że w Recife padnie remis...
Roman Kołtoń, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze