32 lata czekania i jeden cel: zemsta

Piłka nożna
32 lata czekania i jeden cel: zemsta
Piłkarze Algierii / fot. PAP/EPA

Niemcy nie mają się czego obawiać w spotkaniu z Algierią? Nie lekceważcie zimnej nienawiści. W 1982 roku doszło do meczu, nazwanego potem "Hańbą w Gijon". Teraz jest okazja do rewanżu.

Wyobraźcie sobie sytuację, w której Urugwaj z Włochami mogą umówić się na remis w ostatnim meczu grupowym, dający awans obu drużynom i robią to? Kostaryka odpada, niesmak pozostaje, ale jeśli nikt nikogo za rękę nie złapie, to nie ma sprawy.

Biedacy jadą do domu, a bogaci grają dalej o tytuł i nie ma pięknej historii Kopciuszka, który okłada możnych. Tak się nie stało, bo każda z drużyn musiała wygrać, ale podobna historia miała miejsce 32 lata temu, podczas mistrzostw świata w Hiszpanii.

Wtedy Kopciuszkiem była Algieria, a w roli złych sióstr wystąpiły Niemcy (z Zachodu) i Austria. Niemcy, mistrzowie Europy, byli pewni siebie, a nawet bezczelni. Zapewniali, że pierwsze siedem strzelonych goli zadedykują żonom, a ósmego  - swoim psom. Selekcjoner Juppe Derwall przyznał, że nie pokazał piłkarzom kasety z meczem Algierczyków, bo zostałby wyśmiany.

Jeśli się tak podchodzi do sprawy, nie można się dziwić, że finał jest przykry. Drużyna z Afryki pokonała w meczu otwarcia RFN 2:1, potem przegrała z Austriakami, a w ostatnim spotkaniu wygrali z Chile 3:2. Tylko, że Niemcy i Austria grały dzień później, a na boisku zaczęły się dziać rzeczy dziwne.

Skromna wygrana RFN nad Austrią dawała awans obu drużynom kosztem Algierii. Tak się też stało. Horst Hrubesch zdobył bramkę już w 10. minucie spotkania, a potem obie drużyny były zainteresowane tylko tym, żeby sobie nie zrobić krzywdy - mniej więcej tak, jak Dania i Szwecja na Euro 2004, kiedy pilnowały remisu 2:2, a wściekali się bezsilni Włosi. Algieria odpadła i trzeba było czekać kolejne osiem lat, żeby drużyna z Afryki wyszła z grupy na mistrzostwach świata (wtedy Kamerunu nikt nie był w stanie oszukać).

Niemcy i Austriacy byli zadowoleni z wyniku, ale kibice się od nich odwrócili. Wściekli byli nie tylko Algierczycy, siedzący na trybunach, ale także liczni Hiszpanie, a nawet kibice niemieccy. Nikt nie lubi być oszukiwany. Komentujący mecz dla austriackiej telewizji ORF Robert Seeger radził widzom, żeby wyłączyli odbiorniki. Były reprezentant Niemiec Willi Schulz nazwał swoich młodszych kolegów gangsterami. Po tamtym meczu FIFA zmieniła zasady rozgrywania ostatnich spotkań grupowych na mistrzostwach świata. Teraz muszą się odbywać tego samego dnia.

Jakby mało było skandalu Hans Tschak, szef austriackiej delegacji, obraził jeszcze Algierczyków w sposób rzadko spotykany. - Graliśmy dziś bardzo taktycznie. Jeśli 10 tysięcy synów pustyni chce wywołać skandal z powodu dzisiejszego meczu, to tylko dlatego, że mają za mało szkół. Jakiś szejk, który po 300 latach ruszył się z oazy i mógł powąchać Pucharu Świata myśli, że ma prawo otwierać gębę - próbował zakrzyczeć skandal.

Dzisiaj Niemcy apelują, żeby z tamtym meczem ich absolutnie nie łączyć. W ostatnim meczu grupowym pokonali 1:0 USA, choć też podejrzewano, że drużyny Joachima Loewa i Juergena Klinsmanna mogą się umówić na remis. Loew przypomina, że tylko dwóch jego piłkarzy było na świecie wtedy, gdy dochodziło do skandalu w Gijon. To prawda, ale pewnych rzeczy tak łatwo się nie zapomina i wypływają nawet po wielu latach. A jakby tego było mało Algieria jest jedną z trzech drużyn, z której Niemcy nie zdołali pokonać. Ba, nawet nie zremisowali. Dwie pozostałe to NRD i Egipt.
Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze