Pindera: Rewanże mają swój smak

Decyzja zapadła. Floyd Mayweather jr zdecydował się na drugą walkę z Marcosem Rene Maidaną, a to oznacza, że 13 września w Las Vegas może być bardzo gorąco.
Pierwszy ich pojedynek w MGM Grand Garden Arena, w maju tego roku był bardziej emocjonujący niż powszechnie oczekiwano. Argentyńczyk zrobił wszystko, by wykorzystać życiową szansę i został dobrze zapamiętany, ale walki nie wygrał. Floyd Mayweather jr jest geniuszem i artystą boksu zarazem, nawet jak ma problem w ringu, to potrafi go po mistrzowsku rozwiązać. Ale nie brakowało po tej walce takich, którzy twierdzili, że Maidana został oszukany, że to on zasłużył na zwycięstwo. Oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach nie może się z tym zgodzić, ale takie złe emocje, to zawsze znakomita pożywka, by doprowadzić do rewanżu.
Nigdy nie ukrywałem, że jestem ich zwolennikiem. Nie będę sięgał zbyt daleko do historii, ale trzy walki Muhammada Ali z Joe Frazierem, to przecież klasyk. Mógłbym oczywiście sięgnąć znacznie dalej i przypomnieć, że Sugar Ray Robinson bił się z Jake’em La Mottą sześć razy i pięciokrotnie wygrywał, ale każdy, kto widział „Wściekłego Byka” z Robertem de Niro wie o tym doskonale.
A rewanż Holyfielda z Tysonem ? Ten z odgryzionym uchem. Pobił wtedy rekordy oglądalności, pozwolił jednemu i drugiemu zarobić niewyobrażalną fortunę. Trzy walki Riddicka Bowe’a z Holyfieldem też przeszły do historii tej dyscypliny, tak samo jak dwie walki Lennoxa Lewisa z „Hollym”. Trzeba przyznać, że Evander Holyfield jak mało kto odnajdywał się w rewanżach.
Mayweather jr też miał swój wielki rewanż z Jose Luisem Castillo. Pierwsza jego wygrana z Meksykaninem była wątpliwa, ale druga nie pozostawiała już wątpliwości, choć Castillo znów wypadł świetnie.
Jak Mayweather jr będzie wyglądał 13 września trudno powiedzieć, ale jestem przekonany, że wygra z Maidaną jeszcze pewniej niż za pierwszym razem. Jest lepszym bokserem, więcej umie, jego inteligencja ringowa, to coś wyjątkowego. Argentyńczyk go nie zaskoczy, choć z pewnością znów rzuci się na mistrza z wściekłością od pierwszego gongu.
3 maja tego roku Mayweather wygrał dwa do remisu, ale to nie był dobry werdykt. Michael Pernick punktując 114:114 oglądał chyba inny pojedynek, niczego nie umniejszając Maidanie. Napisałem wtedy, że nie wierzę w rewanż, ale dodałem, że z biznesowego punktu widzenia byłby to skuteczny skok na kasę. I opcja finansowa ostatecznie przeważyła. Dla Maidany to kolejna wypłata życia, dla Mayweathera następne kilkadziesiąt milionów dolarów, które powędrują na jego konto.
Ci, którzy od 18 lat czekają na porażka Floyda jr., łudzą się, że wreszcie to nastąpi. Myślę, że będą musieli jednak jeszcze trochę poczekać. Tacy jak Mayweather nie przegrywają z takimi jak Maidana, choć Argentyńczyk jest jednym z niewielu, który robi wszystko, by geniusza pokonać.
Nigdy nie ukrywałem, że jestem ich zwolennikiem. Nie będę sięgał zbyt daleko do historii, ale trzy walki Muhammada Ali z Joe Frazierem, to przecież klasyk. Mógłbym oczywiście sięgnąć znacznie dalej i przypomnieć, że Sugar Ray Robinson bił się z Jake’em La Mottą sześć razy i pięciokrotnie wygrywał, ale każdy, kto widział „Wściekłego Byka” z Robertem de Niro wie o tym doskonale.
A rewanż Holyfielda z Tysonem ? Ten z odgryzionym uchem. Pobił wtedy rekordy oglądalności, pozwolił jednemu i drugiemu zarobić niewyobrażalną fortunę. Trzy walki Riddicka Bowe’a z Holyfieldem też przeszły do historii tej dyscypliny, tak samo jak dwie walki Lennoxa Lewisa z „Hollym”. Trzeba przyznać, że Evander Holyfield jak mało kto odnajdywał się w rewanżach.
Mayweather jr też miał swój wielki rewanż z Jose Luisem Castillo. Pierwsza jego wygrana z Meksykaninem była wątpliwa, ale druga nie pozostawiała już wątpliwości, choć Castillo znów wypadł świetnie.
Jak Mayweather jr będzie wyglądał 13 września trudno powiedzieć, ale jestem przekonany, że wygra z Maidaną jeszcze pewniej niż za pierwszym razem. Jest lepszym bokserem, więcej umie, jego inteligencja ringowa, to coś wyjątkowego. Argentyńczyk go nie zaskoczy, choć z pewnością znów rzuci się na mistrza z wściekłością od pierwszego gongu.
3 maja tego roku Mayweather wygrał dwa do remisu, ale to nie był dobry werdykt. Michael Pernick punktując 114:114 oglądał chyba inny pojedynek, niczego nie umniejszając Maidanie. Napisałem wtedy, że nie wierzę w rewanż, ale dodałem, że z biznesowego punktu widzenia byłby to skuteczny skok na kasę. I opcja finansowa ostatecznie przeważyła. Dla Maidany to kolejna wypłata życia, dla Mayweathera następne kilkadziesiąt milionów dolarów, które powędrują na jego konto.
Ci, którzy od 18 lat czekają na porażka Floyda jr., łudzą się, że wreszcie to nastąpi. Myślę, że będą musieli jednak jeszcze trochę poczekać. Tacy jak Mayweather nie przegrywają z takimi jak Maidana, choć Argentyńczyk jest jednym z niewielu, który robi wszystko, by geniusza pokonać.
Komentarze