40 lat od medalu Polaków w RFN! Musiał dla Polsatsport.pl: Górski był ojcem, a nasz zespół - rodziną

Piłka nożna
40 lat od medalu Polaków w RFN! Musiał dla Polsatsport.pl: Górski był ojcem, a nasz zespół - rodziną

Trener Górski może nie był wielkim strategiem czy też trenerem, jeśli chodzi o fachowość. Był jednak bardzo dobrym człowiekiem - ojcem. Stworzył zespół, który nazywał się rodziną - mówi Polsatsport.pl były reprezentant Polski Adam Musiał.

Roman Kołtoń: Jak Pan odebrał to zaproszenie i spotkanie z kolegami po 40. latach?

Adam Musiał: Z niedowierzaniem, że upłynęło już tyle czasu, a my jeszcze chodzimy i żyjemy (śmiech). Dzięki inicjatywie prezesa Bońka, który wpadł na genialny pomysł i docenił to, co zaczęliśmy 40 lat temu. Zaprosił nas i dzięki temu mieliśmy okazje spotkać się nie tylko z kolegami, ale także z kibicami, którzy mogą nas pamiętać. Takiego poklasku nie kupi się za żadne pieniądze. Po prostu my graliśmy za czapkę gruszek, ale ta pamięć po tylu latach to największy wyróżnienie.

To była drużyna niezwykła. Jaką rolę odgrywał Kazimierz Górski, by scalić tę ekipę? Wcześniej też mieliśmy ciekawych piłkarzy, ale nie udało się osiągnąć takich wyników.

Trener Górski może nie był wielkim strategiem czy też trenerem, jeśli chodzi o fachowość. Był jednak bardzo dobrym człowiekiem – ojcem. Stworzył zespół, który nazywał się rodziną i to było największe dobro trenera. Potrafił dobrać sobie takie charaktery na boisku, że wychodziliśmy i wiedzieliśmy, co musimy robić. Trener cały czas powtarzał: wy jesteście jak rodzina i nie ma tutaj żadnych indywidualności. Każdy z was pracuje na wspólną kromkę chleba.

Trener potrafił być surowy. W drugiej fazie graliśmy ze Szwecją, a Pan został odsunięty od składu. Górski groził nawet, że wykluczy Pana z drużyny.

Dowiedziałem się po latach, grając w oldboyach, kiedy trener się zwierzył i powiedział, że musiał coś zrobić, bo w drużynie się coś psuło. Musiał coś zrobić, a akurat ja się napatoczyłem i dostałem taką, a nie inną karę. O co chodziło trenerowi? Chciał mnie odesłać do domu. Rada drużyny poszła z prośbą, by jednak mnie zostawił, bo to będzie dla dobra drużyny. To był ten wstrząs. Chłopaki wyszli beze mnie na mecz ze Szwecją i chcieli udowodnić, że mimo kryzysu, jest w stanie osiągnąć dobry wynik. W kolejnym meczu już wróciłem do składu.

Jak Pan z perspektywy czasu patrzy na Kazimierza Deynę?

Jako piłkarz – geniusz. Jako człowiek – bardzo skryty. Zawsze chodził swoimi ścieżkami. Rzadko z grupą, częściej bywał sam. Na boisku też nie mówił za dużo, lecz wystarczyło, że na ciebie popatrzył, a już wiedziałeś, co chciał powiedzieć. Znaliśmy się, więc wystarczyło tylko taki gest.

Zapraszamy do obejrzenia całego wywiadu z Adamem Musiałem
Roman Kołtoń, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze