Iwanow: Krul wiedział, że wejdzie na boisko! Koniec holenderskiej traumy

Piłka nożna
Iwanow: Krul wiedział, że wejdzie na boisko! Koniec holenderskiej traumy
Dwóch holenderskich bohaterów - Louis Van Gaal i Tim Krul/ fot. PAP

Holandia skończyła z traumą przegranych rzutów karnych! „Pomarańczowi” wielokrotnie nie wytrzymywali nerwowo i po konkursach jedenastek odpadali z Mistrzostw Świata czy Mistrzostw Europy. Najbardziej bolesną była ich porażka z Włochami w półfinale EURO 2000, które odbywały się w Holandii i Belgi… Zapewnił to Tim Krul. A może bardziej swoją zaskakującą decyzją Louis Van Gaal.

W spotkaniu z Kostaryką to rezerwowy bramkarz Newcastle był jedynym siedzącym na ławce piłkarzem, który miał pewność, że przy utrzymującym się remisie wejdzie na plac gry. Ustalono to z nim dzień przed meczem. Ale nad pewnymi scenariuszami pracowano przez siedem ostatnich tygodni. Frans Hoek z każdym z bramkarzy opracowywał plan na ewentualne karne. Czekanie do końca, a potem zdecydowany ruch w jedną stronę. Petarda. Najwięcej czasu poświęcał Krulowi, chłopakowi z Hagi, który w kraju nie zrobił wielkiej kariery, bo już jako nastolatek przeniósł się do Anglii. Tim siedział na ławce jak na szpilkach: „Wiedziałem, co może nastąpić. Dlatego przez 119 minut wierciło mnie w brzuchu nieprawdopodobnie” - wspomina.
 
Frans Hoek uznał, że zawodnik wyższy z dłuższymi ramionami przyda się bardziej. Krul ma 193 cm, Jasper Cilessen jest o pięć centymetrów niższy. Ale postawienie na Tim i tak sprawiało wrażenie szalonego ruchu. Dotychczas zagrał w kadrze pięć spotkań. Teraz miał odpowiadać za wejście lub jego brak do strefy medalowej.

Gdy Cilessen zobaczył tablicę ze zmianami i swój numer wcale nie był rozczarowany, że popracował dwie godziny, a ktoś inny może zebrać śmietankę. Pojawiły się takie głosy, bo odkopnął bidon z wodą. Ale powód był inny. Jasper był wściekły, że nie udało się wykorzystać choć jednej z aż ośmiu świetnych szans, jakie miał jego zespół. Był pierwszym, który wystartował z gratulacjami, gdy sprawa była już rozstrzygnięta. W te drużynie po prostu wszyscy ciągną wózek w jedną stronę. Wcześniej różnie z tym bywało.

Holandia zawsze miała świetnych piłkarzy – pewnie nawet lepszych niż obecnie w Brazylii. I być może także mocniejsze reprezentacje. Ale podczas dużych imprez bardzo często dochodziło do spięć, kłótni, walki o wpływu i rolę w zespole. Nie obce były też konflikty między zawodnikami, a trenerami. Dziś jest inaczej. Udało się stworzyć świetnie funkcjonujący także poza boiskiem kolektyw. Nie od dziś wiadomo, że to również niezwykle istotny element budowy sukcesu. Ktoś powinien sobie wziąć to do serca myśląc także o polskiej reprezentacji.
Bożydar Iwanow, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze