Polski bramkarz: Pokonał mnie tylko Garrincha. Pele nie dał rady

Piłka nożna
Polski bramkarz: Pokonał mnie tylko Garrincha. Pele nie dał rady
W meczu Brazylia-Polska rozegranym w 1966 roku tylko Garrincha (z lewej) pokonał Mariana Szeję/ fot. dailyvedas.com

Finał mundialu odbędzie się w niedzielę na słynnej Maracanie w Rio de Janeiro. Obecnie stadion wygląda inaczej niż wtedy, gdy był największą areną piłkarską świata. - Gdy broniłem na nim polskiej bramki, zrobił na mnie wielkie wrażenie - wspomina były reprezentant Polski Marian Szeja.

Zbudowany w latach 1948-1950 stadion długo mógł pomieścić ok. 200 tys. widzów. Obecnie, po wielu modernizacjach, zasiada na nim maksymalnie ponad 78 tys.

Jedyny mecz biało-czerwonych z Brazylią na Maracanie odbył się 8 czerwca 1966 roku. Zespół prowadzony przez trenera Antoniego Brzeżańczyka przegrał z gospodarzami 1:2.

- Gdy wybiegliśmy na boisko, znaleźliśmy się niczym w ogromnym, wrzącym kotle. Na trybunach zasiadł komplet widzów. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nasza reprezentacja nie grała przed tak olbrzymią widownią. Tumult był ogłuszający i należało zwracać baczną uwagę na ruchy sędziego, bo gwizdka nie było słychać – powiedział Szeja.

W tym czasie Szeja był na co dzień zawodnikiem drugoligowego Górnika Thorez Wałbrzych, który rozgrywał swoje mecze na stadionie przy ul. Dąbrowskiego w dzielnicy Biały Kamień. - Był on wręcz mikroskopijny. Część kibiców obserwowała mecze z pobliskich drzew oraz balkonów. Nawierzchnia boiska była żużlowa i każdy z nią kontakt groził kontuzją. Kontrast tego stadionu z Maracaną był więc szalony - dodał.

- Czy czułem się tym zdeprymowany? Oczywiście. Na początku wszyscy byliśmy stremowani, ale szybko otrząsnęliśmy się z przygniatającego wrażenia. Mnie pomogło kilka udanych interwencji i tylko starałem się jak najlepiej wywiązać ze swojej roli - zaznaczył Szeja.

Były bramkarz jest dumny z tego, że słynny Pele, mimo kilkakrotnych prób, nie potrafił zmusić go do kapitulacji. - Raz strzelił bramkę, ale po faulu na mnie i sędzia jej nie uznał. O moich pojedynkach z Pele pisała na drugi dzień brazylijska prasa. A jednego z dwóch goli zdobył Garrincha, uznawany do dziś za jednego z najwybitniejszych piłkarskich dryblerów. Zwodem położył mnie i strzelił z 11 metrów - wspomina.

73-letni obecnie Szeja odczuwa czasami dolegliwości będące konsekwencją piłkarskiej kariery. - Systematycznie leczę w sanatoriach nogi i biodro – powiedział.

Najdłużej jako ligowiec występował w Górniku Thorez, przemianowanym później na Zagłębie Wałbrzych, z którym w 1971 roku zajął trzecie miejsce w lidze i występował w Pucharze UEFA. W reprezentacji zagrał 15 razy, po raz pierwszy 24 października 1965 roku w Szczecinie w wygranym 7:0 meczu z Finlandią. Często wraca pamięcią do meczu z Anglią w Liverpoolu, zremisowanego 1:1, z RFN w Hamburgu (0:0) oraz do wygranego 2:1 spotkania z Hiszpanią w Gijon. W każdym z nich należał do wyróżniających się zawodników. W 1972 roku pojechał na igrzyska do Monachium, ale chociaż walnie przyczynił się do awansu reprezentacji, nie wystąpił w turnieju. W 2007 roku odebrał replikę złotego medalu olimpijskiego.
psl, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze