Lepa: Pięknie nam kwitnie ten kolarski "Kwiatek"

Inne
Lepa: Pięknie nam kwitnie ten kolarski "Kwiatek"
FlowerPower, czyli Michał Kwiatkowski, polska siła na trasie Tour de France / fot. PAP

Ledwo zakończyły się piłkarskie mistrzostwa świata, a oczy milionów kibiców zwróciły się w kierunku Francji, gdzie trwa 101. edycja Wielkiej Pętli. Po raz drugi z rzędu jednym z bohaterów jest Michał Kwiatkowski, polski as w barwach grupy Omega Pharma-Quick Step. Popisy Polaka w czasie poniedziałkowego etapu nie zakończyły się sukcesem, ale pokazały nieprawdopodobny potencjał drzemiący w kolarzu z Chełmży. Czy i kiedy doczekamy się biało-czerwonej powtórki z 1993 roku?

Poniedziałkowy etap Tour de France był niesamowity. Michał Kwiatkowski przed kilkadziesiąt kilometrów był w jego trakcie nawet wirtualnym liderem wyścigu. Ostatecznie na przedostatnim podjeździe, kiedy walczył o etapowe zwycięstwo i wciąż liczył się w grze o żółtą koszulkę, Polakowi "odcięło prąd". "Kwiatek" nie był już w stanie utrzymać tempa i ukończył z ponad dwuminutową stratą do Vincenzo Nibalego, a w klasyfikacji generalnej spadł na 13. miejsce.

Nieoceniony Kwiatkowski

- Takie jest kolarstwo, ale przed nami jeszcze wiele trudnych etapów w Alpach i Pirenejach, na których wiele można odrobić i równie wiele stracić. Najważniejsze, że drużyna jest widoczna na trasie. Odniosła już dwa etapowe zwycięstwa – jedno Matteo Trentin, minimalną różnicą po sprinterskim finiszu, drugie Tony Martin po jednej z najbardziej spektakularnych ucieczek w historii kolarstwa – podsumował na mecie Alessadro Tegner, dyrektor ds. komunikacji belgijskiej Omegi Pharmy.

Po zakończeniu etapu fachowcy, byli zawodnicy i obecni rywale podkreślali jednak znakomitą jazdę Polaka. - Dziś jednym z bohaterów był Kwiatkowski. Trochę zdziwiłem się, że nie starczyło mu sił na wyższą pozycję, ale znów błysnął. Uwielbiam takich zawodników - mówił w poniedziałek Greg LeMond, trzykrotny triumfator TdF.

Kwiatkowski udowodnił, że może jeszcze być jednym z kolarzy, na których warto zwracać uwagę na kolejnych etapach. - Michał to nieoceniony kolarz w naszym zespole. Ciągle się rozwija, zdobywa doświadczenie. Musimy być przygotowani na jego wzloty i upadki, ale imponuje spokojem, profesjonalizmem. Nie zobaczysz u niego oznak zdenerwowania czy załamania – dodaje Tegner.

Śladami Jaskuły

Kwiatek nie będzie więc załamany po nieudanej ucieczce na trasie 10. etapu, a polscy kibice mają nadzieję, że dzięki kolejnej lekcji kolarstwa szybko zbierze siły na pozostałe 11 etapów. Wszak już 21 lat czekamy na następcę Zenona Jaskuły, który w 1993 roku ukończył TdF tylko za plecami wielkiego Miguela Induraina oraz Tony'ego Romingera. Jaskuła błyszczał wtedy na trasie całej Wielkiej Pętli, a dodatkowo potrafił wygrać 16. etap!

Od tamtej pory tylko kilku kolarzy znad Wisły pokazało się we Francji. W 1998 roku Dariusz Baranowski ukończył na 12. miejscu (w 2000 był 30., a w 2002 uplasował się na 24. lokacie). Tomasz Brożyna wywalczył 21. miejsce w 2001 roku, zaś Sylwester Szmyd w najlepszym starcie w 2008 roku był 26. I to wszystko.

Aż w jubileuszowej 100. edycji Michał Kwiatkowski pokazał światu - po raz pierwszy na tę skalę - nieprawdopodobne możliwości. Ostatecznie niewiele zabrakło mu, aby wygrać klasyfikację młodzieżową i uplasować się w pierwszej "10", ale i tak zapisał się jako drugi najlepszy Polak w historii startów w Tour de France.

Apetyty rosną

Po kapitalnym początku sezonu, kiedy zanotował sześć indywidualnych zwycięstw, apatyty fanów kolarstwa w Polsce wzrosły. Wszak Wielka Pętla była i jest celem numer jeden na ten sezon. Po Tour de Romandie Kwiatkowski zrobił krótką przerwę i wrócił do ścigania dopiero niedawno. Zdążył jednak wywalczyć mistrzostwo Polski w jeździe indywidualnej na czas w Zawonii.

- Ta wygrana była mi potrzebna. Nabrałem przekonania, że wszystko jest na najlepszej drodze - mówił mi na Dolnym Śląsku. Po czym wyruszył na trasę TdF. I rozpoczął znakomicie - był trzeci już na drugim etapie, siódmy na piątym i wreszcie popisał się efektowną ucieczką na 10. odcinku Wielkiej Pętli.

Wierzę, że to jednak nie koniec walki "Kwiatka". Czasem warto odpuścić etap, na którym braknie sił i wrócić za kilka dni do ze zdwojoną mocą, niż wykończyć organizm. Przecież to dopiero połowa wyścigu. I jeszcze nie koniec sezonu. Wciąż marzę bowiem, że Kwiatkowski wraz z pozostałymi naszymi kolarzami stawi się jesienią w Ponferradzie w formie, która pozwoli podjąć walkę o tęczową koszulkę mistrza świata!

Marcin Lepa, Polsat Sport, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze