Szok we Florencji. Brazylia rozbiła Italię

To był siatkarski nokaut. Włosi przegrali z Brazylijczykami 0:3 w drugim półfinale Ligi Światowej. Gospodarze byli całkowicie bezradni, już od początku było widać, że to nie był ich dzień. Fatalnie mylił się Zajcew, źle rozgrywał Travica. A podopieczni Rezende konsekwentnie punktowali i w nagrodę zagrają w finale ze Stanami Zjednoczonymi.
To miał być wielki pojedynek. W końcu spotkały się dwie najbardziej utytułowane reprezentacje, jeśli chodzi o Ligę Światową. Włosi, czyli ośmiokrotni triumfatorzy vs. Brazylia, czyli dziewięciokrotni zwycięzcy. Do tego już czterokrotnie spotkały się w obecnej edycji, tyle że w fazie kwalifikacyjnej. Za każdym razem padał wynik 3:1. W Brazylii wygrali Włosi, a we Włoszech – Brazylijczycy.
Wszyscy z pewnością szykowali się na wyrównanie spotkanie z wieloma pięknymi akcjami i zaciętymi wymianami. Jakież musiało być zdziwienie kibiców zebranych w hali we Florencji. Brazylia totalnie zdominowała pierwszą partię. Przedsmakiem zła był efektowna „czapa” na Zajcewie w wykonaniu Sidao. Później było tylko gorzej.
O ile nie szło całej drużynie, to Zajcew był wybitnie nieskuteczny. Nie wychodził mu żaden atak! Brazylijczycy byli po prostu lepsi, sprytniejsi. To wystarczało. Na drugiej przerwie technicznej podopieczni Bernardo Rezende mieli 9 punktów przewagi. Kiedy Zajcew zmarnował kolejny atak, Mauro Berruto zdjął go z parkietu. To nie miało większego znaczenia w kontekście całego spotkania. Canarinhos konsekwentnie punktowali i nie dawali rywalom rozwinąć skrzydeł. Ostatecznie wygrali partię 25:11!
Co ciekawe na drugi set Berruto wrócił do ustawienia, które rozpoczęło spotkanie. I wydawało się to decyzją trafioną. Do czasu. Na pierwszej przerwie technicznej to jeszcze jakoś wyglądało. Swoją zagrywką straszył Birarelli, Zajcew skończył pierwszy atak w meczu, a Wallace nagle zaczął się mylić. Później jednak wiele błędów zaczął popełniać rozgrywający Dragan Travica. Brazylijczycy szybko zaczęli odrabiać straty.
I momentalnie objęli prowadzenie. Włosi nagle stanęli, nic im nie wychodziło, co w sumie tego dnia było normą. Jednak nawet mimo tak katastrofalnej gry drużyny z Europy, emocje musiały być. Przy stanie 21:16 dla Canarinhos, podopieczni Rezende nagle się zdekoncentrowali. Świetnie zaczął grać Simone Parodi, który był nie do zatrzymania na siatce. Pomóc gospodarzom próbowali także sędziowie, ale technologii się nie oszuka. Sędzia na szczęście zmienił jednak decyzje i przyznał punkt Brazylijczykom, którzy po chwili zakończyli partię, wygrywając 25:23.
Najbardziej wyrównany był trzeci set. Oczywiście jak przystało na ten nierówny mecz – do czasu. Momentem przełomowym, jak w przypadku dwóch wcześniejszych partii, był moment między pierwszą a drugą przerwą techniczną. Wtedy mylił się Parodi, słabo atakował Lanza i Brazylijczycy mieli swój wynik. O ich koncentrację nie trzeba było się martwić. Nic dwa razy się nie zdarza.
Brazylijczycy grali swoje. Lucarelli szalał na zagrywce, a Włosi byli rozbici. Kwestią czasu był koniec spotkania. Ostatecznie pomylił się Zajcew (który to już raz w tym meczu?) i mecz się zakończył. 25:20 i pewne zwycięstwo Canarinhos. Teraz czas na finał. Tam czekają już Stany Zjednoczone. Gospodarzom pozostaje mecz pocieszenia - o trzecie miejsce z Iranem.
Włochy: Dragan Travica, Ivan Zaytsev, Filippo Lanza, Simone Parodi, Emanuele Birarelli, Matteo Piano, Salvatore Rossini (libero), oraz Simone Buti, Luca Vettori, Michele Baranowicz, Luigi Randazzo
Brazylia: Bruno Rezende, Wallace de Souza, Ricardo Lucarelli, Murilo Endres, Lucas Saatkamp, Sidnei do Santos Sidao, Mario Pedreira Junior (libero), oraz Raphael Vieira de Oliveira, Leandro Vissotto.
Wszyscy z pewnością szykowali się na wyrównanie spotkanie z wieloma pięknymi akcjami i zaciętymi wymianami. Jakież musiało być zdziwienie kibiców zebranych w hali we Florencji. Brazylia totalnie zdominowała pierwszą partię. Przedsmakiem zła był efektowna „czapa” na Zajcewie w wykonaniu Sidao. Później było tylko gorzej.
O ile nie szło całej drużynie, to Zajcew był wybitnie nieskuteczny. Nie wychodził mu żaden atak! Brazylijczycy byli po prostu lepsi, sprytniejsi. To wystarczało. Na drugiej przerwie technicznej podopieczni Bernardo Rezende mieli 9 punktów przewagi. Kiedy Zajcew zmarnował kolejny atak, Mauro Berruto zdjął go z parkietu. To nie miało większego znaczenia w kontekście całego spotkania. Canarinhos konsekwentnie punktowali i nie dawali rywalom rozwinąć skrzydeł. Ostatecznie wygrali partię 25:11!
Co ciekawe na drugi set Berruto wrócił do ustawienia, które rozpoczęło spotkanie. I wydawało się to decyzją trafioną. Do czasu. Na pierwszej przerwie technicznej to jeszcze jakoś wyglądało. Swoją zagrywką straszył Birarelli, Zajcew skończył pierwszy atak w meczu, a Wallace nagle zaczął się mylić. Później jednak wiele błędów zaczął popełniać rozgrywający Dragan Travica. Brazylijczycy szybko zaczęli odrabiać straty.
I momentalnie objęli prowadzenie. Włosi nagle stanęli, nic im nie wychodziło, co w sumie tego dnia było normą. Jednak nawet mimo tak katastrofalnej gry drużyny z Europy, emocje musiały być. Przy stanie 21:16 dla Canarinhos, podopieczni Rezende nagle się zdekoncentrowali. Świetnie zaczął grać Simone Parodi, który był nie do zatrzymania na siatce. Pomóc gospodarzom próbowali także sędziowie, ale technologii się nie oszuka. Sędzia na szczęście zmienił jednak decyzje i przyznał punkt Brazylijczykom, którzy po chwili zakończyli partię, wygrywając 25:23.
Najbardziej wyrównany był trzeci set. Oczywiście jak przystało na ten nierówny mecz – do czasu. Momentem przełomowym, jak w przypadku dwóch wcześniejszych partii, był moment między pierwszą a drugą przerwą techniczną. Wtedy mylił się Parodi, słabo atakował Lanza i Brazylijczycy mieli swój wynik. O ich koncentrację nie trzeba było się martwić. Nic dwa razy się nie zdarza.
Brazylijczycy grali swoje. Lucarelli szalał na zagrywce, a Włosi byli rozbici. Kwestią czasu był koniec spotkania. Ostatecznie pomylił się Zajcew (który to już raz w tym meczu?) i mecz się zakończył. 25:20 i pewne zwycięstwo Canarinhos. Teraz czas na finał. Tam czekają już Stany Zjednoczone. Gospodarzom pozostaje mecz pocieszenia - o trzecie miejsce z Iranem.
Włochy - Brazylia 0:3 (11:25, 23:25,
20:25)
Włochy: Dragan Travica, Ivan Zaytsev, Filippo Lanza, Simone Parodi, Emanuele Birarelli, Matteo Piano, Salvatore Rossini (libero), oraz Simone Buti, Luca Vettori, Michele Baranowicz, Luigi Randazzo
Brazylia: Bruno Rezende, Wallace de Souza, Ricardo Lucarelli, Murilo Endres, Lucas Saatkamp, Sidnei do Santos Sidao, Mario Pedreira Junior (libero), oraz Raphael Vieira de Oliveira, Leandro Vissotto.
Komentarze