Lang wspomina Wyścig Pokoju: To była magiczna impreza
Siła kolarstwa jest taka, że jedzie ono do ludzi. Wyścig Pokoju miał taką magię, że wyciągał ludzi na ulice, stadiony… - mówi Polsatsport.pl Czesław Lang. Jakie historie wspomina z tamtych pięknych czasów organizator Tour de Pologne?
Wyścig organizowany był w latach 1948-2006. Przez wiele lat była to bez wątpienia największa impreza kolarska we wschodniej Europie, która przebiegała przez trzy państwa - Polskę, Czechosłowację i NRD. Wśród zwycięzców znalazło się pięciu Polaków. Langowi nigdy się to nie udało, jednak pozytywnie wspomina tę imprezę.
– To była magiczna impreza. Do tej pory pamiętam hejnał i zawodników, którzy tam startowali. Patrząc na odnoszącego tam sukcesy Ryszarda Szurkowskiego sam zdecydowałem się ścigać. Też chciałem tak wygrywać. Siła kolarstwa jest taka, że jedzie ono do ludzi. Chociażby patrząc na tegoroczne Tour de Pologne, które przejeżdża przez około 500 miejscowości. Jedziemy do dużych miast, miasteczek i wiosek. Ludzie identyfikują się z tym i czują, że to jest właśnie dla nich. I to też robił Wyścig Pokoju – wspomina wicemistrz olimpijski z Moskwy.
W czasie zmagań kolarzy nie zabrakło śmiesznych historii, ale niestety nie zawsze było im do śmiechu. – Kolarstwo jest sportem, gdzie dużo się ryzykuje. Atak kolarzy często porównuje się do szarży ułanów. Na jednym z wyścigów pokoju razem ze Stanisławem Szozdą przewróciliśmy się w NRD. Ja wybiłem sobie bark. Leżałem na asfalcie i podbiegł do mnie lekarz, który próbował na siłę ten bark włożyć. Ból był tak ogromny, że zacząłem w butach kolarskich uciekać przez pole. On mnie gonił, dopóki rolnicy nie zaczęli go odganiać – śmieje się po latach Lang.
Jakie inne historie towarzyszyły kolarzom podczas Wyścigu Pokoju? Zapraszamy do obejrzenia materiału wideo, gdzie organizator Tour de Pologne wspomina tamte piękne czasy.
– To była magiczna impreza. Do tej pory pamiętam hejnał i zawodników, którzy tam startowali. Patrząc na odnoszącego tam sukcesy Ryszarda Szurkowskiego sam zdecydowałem się ścigać. Też chciałem tak wygrywać. Siła kolarstwa jest taka, że jedzie ono do ludzi. Chociażby patrząc na tegoroczne Tour de Pologne, które przejeżdża przez około 500 miejscowości. Jedziemy do dużych miast, miasteczek i wiosek. Ludzie identyfikują się z tym i czują, że to jest właśnie dla nich. I to też robił Wyścig Pokoju – wspomina wicemistrz olimpijski z Moskwy.
W czasie zmagań kolarzy nie zabrakło śmiesznych historii, ale niestety nie zawsze było im do śmiechu. – Kolarstwo jest sportem, gdzie dużo się ryzykuje. Atak kolarzy często porównuje się do szarży ułanów. Na jednym z wyścigów pokoju razem ze Stanisławem Szozdą przewróciliśmy się w NRD. Ja wybiłem sobie bark. Leżałem na asfalcie i podbiegł do mnie lekarz, który próbował na siłę ten bark włożyć. Ból był tak ogromny, że zacząłem w butach kolarskich uciekać przez pole. On mnie gonił, dopóki rolnicy nie zaczęli go odganiać – śmieje się po latach Lang.
Jakie inne historie towarzyszyły kolarzom podczas Wyścigu Pokoju? Zapraszamy do obejrzenia materiału wideo, gdzie organizator Tour de Pologne wspomina tamte piękne czasy.
Komentarze