Pindera: Ostatni bój wojownika

Sporty walki
Pindera: Ostatni bój wojownika
Rafał Jackiewicz / fot.PAP

Rafał Jackiewicz twierdzi, że walka z Krzysztofem Szotem w Międzyzdrojach zakończy jego długą karierę bokserską. Później spróbuje swych sił w MMA.

Stawką w sobotnim pojedynku nie będzie żaden pas, ani wielkie pieniądze. Jackiewicz miał walczyć o tytuł IBO z Niemcem Rico Muellerem, ale nic z tego nie wyszło. Dobrze, że dostał zaliczkę na przygotowania, bo zostałby z niczym. Chciał jeszcze jedną, gdy organizatorzy zmienili termin walki, ale wtedy okazało się, że z całego przedsięwzięcia nici i Rafał nie będzie już mistrzem świata zawodowego boksu.

A ponieważ Szot też został bez rywala, bo Krzysztof Cieślak dość nieoczekiwanie oznajmił, że jest chory i zapewne powiesi ostatecznie rękawice na kołku, więc propozycję zmierzenia się z Jackiewiczem przyjął z ochotą. Trzeba przyznać, że decyzja „Rzeźnika” jest odważna, bo jego kategorie to piórkowa i lekka, a Rafał bił się do tej pory w półśredniej. Ale lata lecą, waga skacze w górę, Szot nie lubi już zbijać zbędnych kilogramów, więc przystał na umowny limit 69 kg, co oznacza, że tak naprawdę będą walczyć w Międzyzdrojach w kategorii junior średniej.

Faworytem będzie oczywiście Jackiewicz, bo jest silniejszy, większy i zdecydowanie bardziej utytułowany. Był przecież mistrzem Europy i walczył o tytuł mistrza świata organizacji IBF z mocnym jak tur Słoweńcem Janem Zaveckiem. Wierzył wtedy głęboko, że jeśli już raz go pokonał, to dokona tego również na jego terenie w Lublanie. Ale się przeliczył, przegrał dwa do remisu i nie zdobył upragnionego pasa.

Szot na taką szansą nigdy nie zapracował. Ostatnimi laty bił się już tylko dla chleba, łącząc bokserskie pojedynki z pracą na dwóch etatach. Pracował w rzeźni, stąd ten krwawy przydomek. Ale ambicja i twardy charakter zostały, choć forma nie zawsze była taka, jak w amatorskich czasach, gdy czterokrotnie wygrywał mistrzostwa Polski i dochodził do fazy ćwierćfinałowej mistrzostw świata czy Europy. Na igrzyska jednak nie pojechał. Był bliski szczęścia, ale awansu o który walczył podczas Turnieju Feliksa Stamma w Warszawie nie zdobył. A szkoda, bo turniej olimpijski w Atenach (2004) z jego udziałem mógł mu przynieść życiowy sukces, potrafił przecież wygrywać z teoretycznie silniejszymi od siebie.

Zawsze jednak realnie oceniał swoje możliwości. Pamiętam, gdy rozmawialiśmy w Belfaście przed jego ćwierćfinałowym pojedynkiem. Zwycięstwo dawało medal, ale Szot wiedział, że będzie o nie bardzo ciężko. I przegrał po dość równej walce. Porażkę przyjął z godnością i ze smutkiem, tak jakby przeczuwał, że ćwierćfinały wielkich turniejów, to wszystko na co go stać.

Rafał jest inny, niepokorny, rozbuchany, czasami brutalny wobec innych, ale i siebie też. Łasuch, dla którego zbijanie wagi zawsze było katorgą, a zbijał przecież dużo. Był świetnym kickbokserem. Zdobył Puchar Świata i wicemistrzostwo Europy. Dobrze grał w piłkę nożną, strzelał sporo bramek, ale porywczy charakter nie raz dał znać o sobie. Raz przekonał się o tym sędzia, a Rafał skończył z dyskwalifikacją.

Miał burzliwe życie poza ringiem, nóż w sercu, ale wypłynął na powierzchnię. Jest w szczęśliwym związku, ma dzieci i wciąż sporo sił, by szukać kolejnych wyzwań. Stąd MMA i kontrakt z KSW. Uważa, że da sobie radę, a my przekonamy się o tym w październiku.

Trochę żal, że sobotnia walka z Szotem będzie jego ostatnią w karierze, choć prawdę mówiąc nie chce mi się w to wierzyć. Pamiętam jego pierwsze pojedynki, odnosiłem wtedy wrażenie, że nikt nie liczy na jego wielkie sukcesy. Podobała mi się jego szczelna obrona, dobry timing i zmysł taktyczny. Zawsze był myślącym wojownikiem. I choć już wiek robi swoje, szybkość nie taka jak dawniej, to z Szotem chyba sobie w Międzyzdrojach poradzi bez większego wysiłku.

Transmisja gali w Międzyzdrojach 16.08 (sobota) w Polsacie Sport od godz. 20.00 w Polsacie Sport Extra, a od godz. 22.40 w Polsacie Sport.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze