Męczarnie Liverpoolu, Boruc poza kadrą

Piłka nożna
Męczarnie Liverpoolu, Boruc poza kadrą
Piłkarze Liverpoolu cieszą się z bramki Raheema Strelinga / fot. PAP

W ogromnych bólach rodziło się zwycięstwo Liverpoolu w meczu przeciwko Southampton. Po bramce Sterlinga nic nie zapowiadało kłopotów. W drugiej połowie wyrównał jednak Clyne i kibice gospodarzy do końca drżeli o korzystny wynik. Na 11 minut przed końcem zwycięską bramkę zdobył Sturridge. Polaków może smucić fakt, że w kadrze meczowej nie zmieścił się Artur Boruc.

Wicemistrz Anglii Liverpool na inaugurację sezonu 2014/2015 zmierzył się z Southampton. Był to mecz z różnymi podtekstami. Zespół z Anfield przed obecnymi rozgrywkami kupił aż trzech kluczowych zawodników Świętych – Rickie Lamberta, Adama Lallanę i Dejana Lovrena. Dodatkowym smaczkiem był wynik z poprzedniego roku, kiedy Southampton wygrało na terenie Liverpoolu 1:0 po golu… Lovrena. Wielką rolę odegrał wtedy Artur Boruc.

Jak dużo potrafi zmienić się w piłce przez nawet nie rok, a kilka miesięcy widać na przykładzie polskiego bramkarza. W ubiegłym sezonie był jedną z ważniejszych postaci klubu. W 29 meczach 14 razy zachował czyste konto. Lepsi byli tylko Petr Cech, Wojciech Szczęsny (16 razy) i Tim Howard (15 razy). Kiedy w grudniu doznał kontuzji Southampton było na czwartym miejscu. Kiedy po kilkunastu tygodniach powrócił do bramki, zastał drużynę na dziewiątej lokacie. Po przyjściu nowego trenera wszystko się zmieniło.

Ronald Koeman wyłożył ponad 10 milionów euro na Frasera Forstera z Celtiku Glasgow i od razu zapowiedział, że to trzeci bramkarz reprezentacji Anglii będzie wyborem numer jeden. Zgodnie z tymi zapowiedziami to właśnie on zaczął mecz na Anfield. Od początku to gospodarze utrzymywali się dłużej przy piłce. Momentami przewaga w posiadaniu futbolówki była gigantyczna. Oscylowała wokół 76 % dla The Reds. Tylko co z tego, skoro goście łatwo radzili sobie z tymi atakami, a sami też groźnie atakowali.

Dobre wejście do Premier League notował Dusan Tadic, który wyglądał imponująco na tle defensorów Liverpoolu. Jednak to wicemistrzowie Anglii wyszli na prowadzenie. Genialne podanie Jordana Hendersona trafiło do Raheema Sterlinga, a młody skrzydłowy nie miał problemów z pokonaniem Forstera. To miał być ten cios, po którym goście mieli się już nie podnieść.

Nic z tego. W drugiej połowie Southampton przeprowadziło kapitalną akcję. Nathaniel Clyne zapędził się pod bramkę gospodarzy, zagrał do Tadica, który piętą odegrał mu futbolówkę. Prawy obrońca pokazał się, że w polu karnym rywala także potrafi się zachować. Jego mocne uderzenie trafiło w niemal okienko bramki. Liverpool poczuł, że mecz wymyka im się spod kontroli. Streling zagrał piłkę wzdłuż bramki, a Daniel Sturridge wpakował ją do siatki z najbliższej odległości. Źle zachował się strzelec gola dla Southampton Clyne, który złamał linię spalonego. W końcówce dobrą okazję do wyrównania zmarnował Shane Long.

Liverpool F.C. - Southampton F.C. 2:1


Bramki: Sterling 23, Sturridge 79 - Clyne 56.

Liverpool
: Mignolet - Manquillo, Lovren, Skrtel, Johnson - Lucas (63 Allen), Gerrard, Henderson - Coutinho (76 Lambert), Sturridge, Sterling.

Southampton
: Forster - Clyne, Fonte, Yoshida, Bertrand - Wanyama, Schneiderlin - Ward-Prowse, Davis (82 Isgrove), Tadic (74 Long) - Pelle.

Żółte kartki: Manquillo - Schneiderlin, Davis.

Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze