Madej show. Górnik wraca na fotel lidera!
Piłkarze Górnika Zabrze pokonali przed własną publicznością imienników z Łecznej 2:0. Obie bramki zdobył Łukasz Madej. Gospodarze wrócili tym samym na fotel lidera ekstraklasy. Dla zawodników Jurija Szatałowa była to druga porażka w tym sezonie.
Atut własnego boiska chcieli wykorzystać teraz zawodnicy Roberta Warzychy, którzy z powodu przebudowy stadionu musieli grać przy trzech pustych trybunach.
Bezbarwna pierwsza połowa
Mimo technicznych niedogodności kibice na stadionie głośno dopingowali miejscowy zespół, który już w 5. minucie powinien prowadzić 1:0. Z pięciu metrów główkował Jeż, ale piłka przeszła obok słupka. Z minuty na minutę z trybun słychać było coraz głośniejsze ”My chcemy gola” ale życzenia fanów Górnika nie spełniły się.
Pomimo wielkiej przewagi i wielu okazji gospodarze nie potrafili zdobyć bramki. W strzałach zawodników wicelidera ekstraklasy brakowało dokładności i szczęścia. Zespół z Łęcznej bronił się całym zespołem, czasami rozpaczliwie przerywał akcje rywali wybiciem piłki na ich połowę. Pod koniec pierwszej połowy goście kilka razy spróbowali szczęścia strzelając z dystansu. Piłka nie znalazła się jednak w siatce i do przerwy nie oglądaliśmy już bramek
Dwa ciosy Madeja
Na drugą połowę zabrzanie wyszli bardzo zmobilizowani. Na początku oddali inicjatywę rywalom, a później sami ruszyli do ataku. Taka gra szybko przyniosła efekt. W 54. minucie po strzale z dystansu Łukasza Madeja nie popisał się Rodić i gospodarze prowadzili 1:0. Stracona bramka zmusiła piłkarzy Jurija Szatałowa do podjęcia większego ryzyka. Goście opuścili okolice swojego pola karnego i zaczęli atakować przeciwników na ich połowie.
Zabrzanie mieli jednak w swoich szeregach Łukasza Madeja. Piłkarz gospodarzy w 68. minucie zdobył drugą bramkę po świetnym podaniu Mateusza Zachary. Chwilę później przy zejściu do szatni żegnały go gromkie brawa. Prowadzenie 2:0 uspokoiło gospodarzy, którzy kontrolowali przebieg meczu, nie pozwalając rywalom na skonstruowanie groźnej akcji. Zresztą gra w ataku pozycyjnym była największą bolączką zawodników Jurija Szatałowa w tym meczu. Do końca spotkania żadna z ekip nie strzeliła już bramki i zabrzanie zwyciężyli 2:0. Ten rezultat zapewnił im powrót na pozycje lidera ekstraklasy. Dla gości była to druga porażka w tym sezonie.
Powiedzieli po meczu:
Jurij Szatałow (trener Górnika Łęczna): - Na pewno kto strzela bramki ten wygrywa. Dziś Górnik był o dwa gole od nas lepszy. Dużych pretensji do swoich piłkarzy nie mam. Mam na końcu języka pracę sędziów, ale odpuszczę to.
Józef Dankowski (trener Górnika Zabrze): - Rywale zaskoczyli nas ustawieniem, zagęścili środek pola i w pierwszej połowie nie zagraliśmy tak jak przyzwyczailiśmy do tego kibiców. Nie układało nam się dzisiaj, ale daliśmy radę wygrać. Łukasz Madej grał dobrze w poprzednich meczach, brakowało mu jednak zdobytych goli. Dziś strzelił dwa, zrobił co do niego należało. Zabrakło w naszym składzie Błażeja Augustyna, który naderwał mięsień czworogłowy. Pesymistyczna wersja mówi o sześciotygodniowej przerwie, optymistyczna o połowie krótszej.
Łukasz Madej (strzelec dwóch goli, Górnik Zabrze): - Drużyna z Łęcznej nas nieco zaskoczyła, ale wiedzieliśmy, że znajdziemy w końcu jakąś przestrzeń i dojdziemy do sytuacji bramkowych. Rywale tak naprawdę mogli nas zaskoczyć tylko po stałych fragmentach gry. Przejęli inicjatywę dopiero przy naszym prowadzeniu 2:0, ale wiadomo, że wtedy czeka się na kontrę. Z trzech ostatnich meczów to był może w naszym wykonaniu ten najsłabszy, ale daj Boże aby było tak dalej.Górnik Zabrze - Górnik Łęczna 2:0
Bramki: Madej (54., 68.)
Żółte kartki: Dominik Sadzawicki - Łukasz Mierzejewski, Marcin Kalkowski, Tomislav Bozic.
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski
Składy:
Górnik Zabrze: Pavels Steinbors - Dominik Sadzawicki, Adam Danch, Seweryn Gancarczyk - Roman Gergel, Dzikamai Gwaze, Robert Jeż (89. Wojciech Łuczak), Radosław Sobolewski, Łukasz Madej (69. Dawid Plizga), Rafał Kosznik (81. Maciej Mańka) - Mateusz Zachara.
Górnik Łęczna: Silvio Rodic - Łukasz Mierzejewski, Tomislav Bozic, Maciej Szmatiuk, Marcin Kalkowski - Grzegorz Bonin, Przemysław Kaźmierczak, Tomasz Nowak (76. Shpetim Hasani), Lukas Bielak, Patrik Mraz (72. Miroslav Bożok) - Fiodor Cernych (81. Sebastian Szałachowski).
Komentarze