Polska 2014: Mecz otwarcia. Dobrze, że z Serbią? Dobrze, że na Narodowym?

Siatkówka
Polska 2014: Mecz otwarcia. Dobrze, że z Serbią? Dobrze, że na Narodowym?
Stadion Narodowy już czeka na siatkarzy Polski i Serbii oraz na ponad 60 tysięcy kibiców / fot. PAP

Trwa już końcowe odliczanie przed spotkaniem Polska - Serbia. Im bliżej meczu otwarcia siatkarskiego mundialu, tym więcej emocji i tym więcej pytań. Na niektóre z nich starali się odpowiedzieć goście magazynu Polska 2014.

Nikt nie ma wątpliwości, że z punktu widzenia kibiców pomysł rozegrania meczu otwarcia na Stadionie Narodowym to strzał w dziesiątkę. Ale czy równie zadowoleni są sami siatkarze?
- Problemem może być ta ogromna przestrzeń, taka trochę kosmiczna. Trudno znaleźć jakieś punkty odniesienia, a to problem choćby dla rozgrywających - ocenia Jakub Bednaruk, trener Politechniki Warszawskiej.

Na Narodowym wieje tak, że zapalniczki gasną

Te obawy rozwiewa jednak Wojciech Drzyzga, były zawodnik, trener, ekspert Polsatu Sport, a także tata rozgrywającego naszej kadry - Fabiana Drzyzgi. - Syn mi mówił, że ten mały stadionik zbudowany już na płycie wokół boiska, te dodatkowe trybuny w dużej mierze rozwiązują ten problem. Przestrzeń stała się dzięki temu bardziej zamknięta, kameralna - mówi Drzyzga senior. - Zawodnicy dużo bardziej boją się podmuchów wiatru, bo wbrew pozorom nawet na obiekcie z zasuniętym dachem ten wiatr mocno czuć. Kiedy nasi kadrowicze byli na rekonesansie na Narodowym, to dmuchało tak, że zapalniczki gasły - dodaje.

Poradzić sobie z niecodziennymi warunkami to jedno; poradzić sobie z presją i z atmosferą stworzoną przez ponad 60 tysięcy widzów, to coś zupełnie innego. - A ja myślę, że to akurat nie będzie problemem dla zawodników - uważa Artur Partyka, były znakomity skoczek wzwyż, medalista olimpijski, który z presją i pełnymi stadionami miał w swojej karierze do czynienia wielokrotnie.

Siatkarze nie będą przecież liczyli ludzi na trybunach

- Gdy tylko zacznie się mecz, to zawodnicy o całej tej otoczce zapomną; jeśli koncentrujesz się na grze to nie liczysz przecież ludzi na trybunach, czy jest ich dziesięć tysięcy czy osiemdziesiąt - argumentuje przekonująco. - Dużo trudniejsze jest wyczekiwanie, odliczanie. Dla zawodników im szybciej się zacznie, tym lepiej. Najgorsze chwile to te do pierwszej zagrywki, później już pójdzie - mówi  Partyka.

Naszym siatkarzom może być też o tyle łatwiej, że kibiców będzie wprawdzie dużo więcej niż na innych meczach, ale będą to ci sami kibice, co zawsze.


Polscy kibice stworzą na Narodowym niezapomnianą atmosferę / fot. PAP

- Mogę się założyć, że 90 procent ludzi, którzy będą na Stadionie Narodowym, już na siatkówce było - nie ma wątpliwości Wojciech Drzyzga. - Oni będą umieli reagować i będą wiedzieli, jak wspierać zespół. A niezawodni Marek Magiera i Grzegorz Kułaga opanują tych kibiców. To nie będzie doping piłkarski, on pozostanie siatkarski - dodaje.

- Ja też będę na tym meczu - mówi, jakby na potwierdzenie słów Drzyzgi, Kuba Bednaruk. - Będę śpiewał hymn, będę się darł w trakcie meczu; może nawet będzie mnie słychać - uśmiecha się zawadiacko.

Serbowie mają dobrych zawodników, a nie mają wielkiej presji

Goście Przemysława Iwańczyka w studiu Polsatu Sport News równie spokojnie jak do miejsca rozegrania meczu, podchodzą do zespołu rywala. To, że zaczynamy turniej od spotkania z najsilniejszym grupowym rywalem nie jest żadnym problemem.

- To nie jest jeszcze mecz przesądzający. Bardzo ważny, ale nie rozstrzygający - przypomina Wojciech Drzyzga. - Chociaż warto pamiętać, że wyniki z pierwszej fazy zabieramy do kolejnej. I ich się nie da wymazać ani poprawić. Dlatego warto wygrać z Serbią, a także z Argentyną, bo zakładamy, że to te zespoły awansują - dodaje.


Polscy siatkarze znają reprezentację Serbii znakomicie / fot. PAP

Jasne, warto z Serbią wygrać. Ale nawet - odpukać - porażka nie zamyka nam drogi do sukcesu w całym turnieju. Pozostaje pytanie o realne szanse drużyn w meczu otwarcia. - Serbowie to bardzo solidny, dobry zespół, znamy ich od lat. Mają doświadczonych zawodników, a przy tym nie mają wielkiej presji - analizuje Wojciech Drzyzga. - W tym momencie zespoły Polski i Serbii wydają się bardzo równe, chyba nikt nie czuje się sportowo silniejszy - dodaje.

- Dlatego chyba rzeczywiście dobrze, że zagramy z nimi na początku na tej pierwszej fantazji, mobilizacji, z głowami wolnymi od rozważań o poprzednich meczach - wtrąca Bednaruk, który znajduje też znakomitą puentę do dyskusji toczonej pod hasłem "czy to dobrze, że z silną Serbią gramy już w pierwszym meczu". - Jakbyśmy wzięli ich na koniec, to wszyscy pytaliby, a dlaczego z Serbią na koniec?
Szymon Rojek, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze