Lwy ryknęły w pierwszym secie! Męczarnie biało-czerwonych w meczu z Kamerunem

Siatkówka

W czwartym występie na mistrzostwach świata Polacy wygrali w Hali Stulecia we Wrocławiu z Kamerunem 3:1. Siatkarze z Afryki sensacyjnie wygrali pierwszego seta. Również w trzech kolejnych sprawili wiele kłopotów niezbyt dobrze dysponowanym dziś podopiecznym Stephana Antigi.

Biało-czerwoni w mistrzostwach świata kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. W meczu otwarcia na Stadionie Narodowym rozgromili Serbów 3:0, w kolejnych spotkaniach - rozegranych we wrocławskiej Hali Stulecia, w takim samym stosunku odprawili Australię i Wenezuelę. w trzecim spotkaniu stracili pierwszego seta, urwał im go dosyć niespodziewanie najsłabszy zespół grupy A - Kamerun.

 

W pierwszym secie mogło się wydawać, że Polacy nie potraktowali poważnie gry z niżej notowanym rywalem. Kameruńczycy imponowali w przyjęciu. Co warto podkreślić aż 8 punktów stracili po błędach w polu zagrywki, a zaledwie trzy po pozostałych błędach własnych. Przyjęcie u biało-czerwonych wyglądało dla odmiany fatalnie. Polacy nie potrafili nadążyć za nadspodziewanie dobrą grą rywali i pierwszego seta w tym mundialu trzeba było spisać na straty.


W kolejnych odsłonach biało-czerwoni nie nawiązali do dobrej gry z wcześniejszych spotkań. Mimo mankamentów w grze, zdołali jednak wygrać trzy partie. Na postawę Polaków miał być może wpływ ciężki przedmeczowy trening fizyczny. Kameruńczycy dostaną po tym spotkaniu obiecane przez trenera piwo, biało-czerwoni mnóstwo materiału do przemyśleń przed kolejnymi, dużo ważniejszymi meczami.

 

Kamerun - Polska 1:3 (27:25, 23:25, 16:25, 22:25)



Kamerun: Nongni, Mbutngam, Dolegombai, Ndaki Mboulet, Moussa, Wounembaina, Fossi (libero) oraz Kari, Kofane, Kody, Feughouo
Polska: Nowakowski, Winiarski, Zagumny, Wlazły, Możdżonek, Mika, Ignaczak (libero) oraz Wrona, Drzyzga, Kubiak, Buszek

 

 

Robert Murawski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze