Pindera: Rewolucja bez walki

Tak więc były już trener młodzieżowej kadry pań będzie teraz prowadził panów mając za pomocnika Walerego Korniłowa, dotychczasowego szkoleniowca naszych pięściarzy. Ale na tym nie koniec: Różański będzie też pierwszym trenerem Rafako Hussars Poland, która weźmie udział w kolejnej edycji rozgrywek WSB (World Series of Boxing). Tak więc dość nieoczekiwanie dokonała się w polskim boksie rewolucja, ale bez walki.

- To nie była łatwa decyzja, ale nie jestem nią zaskoczony. O tym, że jest taki pomysł wiedziałem już podczas pobytu w Chinach, gdzie moja zawodniczka Ela Wójcik jako jedyna z Polek przygotowywała się do startu w tej imprezie – mówi założyciel klubu „Róża Karlino”. Przypomina też przy okazji o swojej pracy z pięściarzami. – Moim wychowankiem był nieżyjący już Paweł Polski, wicemistrz Europy kadetów, to pod moim okiem zaczynał karierę jego brat Mateusz, późniejszy mistrz Polski i jeszcze wielu innych chłopaków, którzy mają medale krajowych imprez. Przyjąłem więc propozycję prezesa Zbigniewa Górskiego, bo wierzę, że sobie poradzę. Nie zostawię też Eli, chcę z nią pracować do igrzysk w Rio de Janeiro, bo mam nadzieję, że się na nie zakwalifikuje – mówi nowy trener męskiej kadry i Hussarii.

To kolejna zmiana na tym stanowisku w PZB. Po wieloletnich rządach Ludwika Buczyńskiego trenerami kadry na krótko przed igrzyskami w Londynie zostali Wiesław Rudkowski i Czesław Ptak. Próbowali gasić pożar, ale czasu mieli mało. Turniej kwalifikacyjny w Turcji nie przyniósł olimpijskiej kwalifikacji żadnemu polskiemu pięściarzowi, więc wkrótce podano nazwisko nowego selekcjonera. Był nim Hubert Migaczew, który wspólnie z mecenasem Jarosławem Kołkowskim zakładał też drużynę Hussarii, która zaczynała rywalizację w WSB.

Jego przygoda z boksem na stanowisku szkoleniowca reprezentacji trwała krótko, choć on sam naiwnie wierzył, że osiągnie wielkie sukcesy. Dziś Migaczewa nie ma nie tylko przy kadrze, ale i przy WSB, gdyż jego drogi z Hussarią i Kołkowskim dawno się rozeszły.

Jego następcą został Białorusin Walery Korniłow. Nowy prezes PZB, Zbigniew Górski obwieścił to jako wielki triumf nowej władzy. Jego zdaniem trener zza wschodniej granicy był bowiem naszym pięściarzom niezbędny. Ale i ta przygoda ma swój kres. Widać Białorusin nie wszystkim się spodobał.

Korniłow nie jest już pierwszym trenerem, zastąpił go Różański, tak samo jak Jerzego Baranieckiego w Hussarii. Obaj, i Korniłow i Baraniecki będą teraz asystentami młodego szkoleniowca z Karlina, który ma ciekawą wizję rozwoju polskiego boksu, ale mam wątpliwości, czy nie za duży ciężar bierze na swoje barki. Cenię Różańskiego za jego sukcesy w pracy z młodymi kobietami, które doprowadził do podium największych imprez, ale nie ukrywam, że jestem tą podwójną nominacją zaskoczony.

Trzydzieści lat temu, gdy trenerem kadry zostawał młodszy od niego Andrzej Gmitruk takich obaw nie miałem, gdyż szkoleniowiec warszawskiej Legii miał się na kim oprzeć. Miał też w reprezentacji takie talenty jak Andrzej Gołota czy Jan Dydak, doświadczonych Henryka Petricha, Tomasza Nowaka, solidnego Janusza Zarenkiewicza. Miałby też na igrzyskach w Seulu (1988) Dariusza Michalczewskiego, ale ten, podobnie jak najmłodszy z braci Kosedowskich (Dariusz) wybrał karierę i życie w Niemczach.

Tomasz Różański takich talentów  w kadrze mieć nie będzie, nie wiem też na kim będzie się mógł solidnie oprzeć. Mimo to mam nadzieję, że mu się uda i że nie zapomni o Eli Wójcik, bo to ona jest największą nadzieją polskiego boksu na olimpijski medal w Rio de Janeiro.

Tomasz Różański będzie gościem środowego "Punchera"! Zapraszamy do oglądania programu o sportach walki w środę od godziny 20:00 na Polsat Sport!