UFC FN 51: Hallmann przegrał na bogato. Arlovski sprawdził szczękę "Big Foota"

Sporty walki
UFC FN 51: Hallmann przegrał na bogato. Arlovski sprawdził szczękę "Big Foota"
fot. UFC

Kolejna gala UFC z Polakiem na karcie walk już za nami. W co-main evencie Piotr Hallmann przegrał niejednogłośną decyzją z doświadczonym reprezentantem gospodarzy Gleisonem Tibau. W walce wieczoru niespodziewanie Andrei Arlovski błyskawicznie znokautował Antonio Silvę.

Kolejne przedsięwzięcie UFC odbyło się w Kraju Kawy, a dokładniej w Brasilii. Gala wielkich nazwisk na swojej karcie nie posiadała, ale dla polskiego fana było to wydarzenie wyjątkowe. Tuż przed walką wieczoru wystąpił nasz rodak. Obecnie najlepiej spisujący się z reprezentantów biało-czerwonych w UFC Piotr Hallmann zmierzył się z Gleisonem Tibau. Czarny pas BJJ i ogromne doświadczenie w klatce najlepszej federacji na świecie. Brazylijczyk pierwszą walkę dla UFC stoczył na UFC 65 przegrywając z Nickiem Diazem, a było to w roku 2006...

 

Hallmann sprawił sporo kłopotów nie tylko Tibau, ale również sędziom punktującym starcie. Wszystkie rundy były bardzo równe. "Płetwal" szukał rozwiązań w wymianach stójkowych, a Brazylijczyk konsekwentnie starał się walczyć w klinczu i sprowadzać walkę do parteru. Tibau nie miał większych problemów z obalaniem Polaka na matę, ale za każdym razem wychowanek klubu "Mighty Bulls" z łatwością wstawał na nogi.

 

fot. UFC

 

Brazylijczyk skupiał się na ponownym położeniu Piotra, co utrudniało mu wykorzystanie korzystnej pozycji. Hallmann największe szkody sprawił swojemu rywalowi w trzeciej rundzie. Mocne kolana w klinczu otworzyły rozcięcie nad lewym okiem Brazylijczyka i wydawało się, że Polak może wygrać tę walkę. Ostatecznie dwaj sędziowie zadecydowali o zwycięstwie Gleisona Tibau i to reprezentant American Top Team mógł świętować 30 zwycięstwo w karierze.

 

UFC doceniło jednak starcie co-main eventowe i obaj zawodnicy zostali uhonorowani bonusami w wysokości 50 tys. $ za walkę wieczoru. To już trzeci zdobyty bonus przez Polaka w czwartym występie dla amerykańskiej federacji.

Andrei Arlovski sprawdził szczękę Antonio Silvy

Białoruski "Pit Bull" szybko pokonał Antonio Silvę w walce wieczoru i zaliczył drugie zwycięstwo po powrocie do UFC. Pojedynkiem w Brazylii podopieczny Grega Jacksona mocno zrehabilitował się się za ostatni występ na czerwcowej gali, kiedy to po nudnym starciu wygrał z Brendanem Schaubem.

Andrei Arlovski zrewanżował się również brazylijskiemu zawodnikowi za porażkę z 2010 roku w Strikeforce. Wtedy lepszy okazał się "Big Foot" zwyciężając przez decyzję po trzech rundach. W Brazylii już nie było wątpliwości. Arlovski posłal na deski swojego rywala prawym sierpowym już w 2 min. i 59 sek. pierwszej rundy.

 

fot. UFC


Dla Białorusina zwycięstwo z czwartym w rankingu ciężkich Silvą jest bardzo cenne i na pewno pozwoli wskoczyć w notowaniu parę pozycji wyżej z obecnie czternastego miejsca. Arlovski podziękował po zwycięstwie również kibicom zgromadzonym w hali Nilson Nelson Gymnasium:

- Wygwizdaliście mnie, ale to motywuje mnie jeszcze bardziej! - powiedział po walce Arlovski.

Po walce Białorusin mógł cieszyć się z dodatkowych 50 tys. dolarów, które otrzymał od włodarzy UFC za występ wieczoru.

 

Z bonusem Godofredo, ze zwycięstwem Alcantara


W pozostałych walkach na gali w Brasilii emocje były także spore. Swoją walkę zwyciężył Leonardo Santos w stariu ze zwycięzcą ósmego sezonu TUF'a Efrainem Escudero. Brazylijczyk przegrał tylko drugie starcie i wszyscy sędziowie punktowali 29:28 dla niepokonanego od ośmiu pojedynków zawodnika.

Nie zawiodł także Yuri Alcantara, który pokonał Russella Doane'a. "Marajo" zaliczył trzecię zwycięstwo z rzędu po porażce przez jednogłośną decyzję z Urijahem Faberem. Dla Amerykanina to dopiero pierwsza porażka w trzecim występie dla UFC.

- To było trudne starcie, ale byłem na to gotowy! Czekałem na możliwoścć do nokautu, ale nie dałem rady. Zwycięstwo i walka w Brazylii to najlepsza część kontraktu w UFC. Fani są tutaj niesamowici - dodał po walce Alcantara.

Dla Godofredo Castro po kiepskim początku w UFC przyszedł świetny czas. "Pepey" przygodę z federacją rozpoczął od trzech porażek w czterech pierwszych walkach, a teraz odnotował drugie zwycięstwo z rzędu i dodatkowo zgarnął kolejny bonus. Tym razem nie zobaczyliśmy nokautu przy użyciu latającego kolana (tak skończył walkę z Noadem Lahatem), ale poddanie w pierwszej rundzie Dashona Johnsona dźwignią na staw łokciowy wystarczyło, aby zainkasować dodatkowe 50 tys. dolarów.

 

fot. UFC

Pełne wyniki gali UFC Fight Night 51:

Walka wieczoru:

265 lbs: Andrei Arlovski pok. Antonia Silvę przez TKO (ciosy), R1 2:59

Główna karta:

155 lbs: Gleison Tibau pok. Piotra Hallmanna przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)
155 lbs: Leonardo Santos pok. Efraina Escudero przez jednogłośną decyzję (3 x 29-28)
170 lbs: Santiago Ponzinibbio pok. Wendella Oliveirę Marquesa przez TKO (uderzenia), R1 1:20
135 lbs: Iuri Alcantara pok. Russella Doane’a przez jednogłośną decyzję (3 x 29-28)
135 lbs: Jessica Andrade pok. Larissę Moreirę Pacheco przez poddanie (gilotyna), R1 4:33

Pozostałe:

145 lbs: Godofredo Pepey pok. Dashona Johnsona przez poddanie (balacha z trójkąta), R1 4:29
170 lbs: George Sullivan pok. Igora Araujo przez TKO (uderzenia), R2 2:31
155 lbs: Francisco Trinaldo pok. Leandra Silvę przez jednogłośną decyzję (3 x 29-28)
170 lbs: Sean Spencer pok. Paula Thiago przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
135 lbs: Rani Yahya pok. Johnny’ego Bedforda przez poddanie (kimura), runda 2., 2:04

 

 

Maciej Turski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze