Kmita: Cała prawda o zakodowaniu MŚ

Siatkówka
Kmita: Cała prawda o zakodowaniu MŚ
fot. PAP

Za wycofaniem spółek Skarbu Państwa ze współpracy przy transmisjach z mundialu stoi premier Donald Tusk - mówi w rozmowie z Polską The Times dyrektor ds. sportu telewizji Polsat Marian Kmita.

Jerzy Owsiak zaatakował Telewizję Publiczną za brak należytego podejścia do mistrzostw świata w siatkówce. Szef sportu w TVP Włodzimierz Szaranowicz odpowiedział w ostrych słowach, że pretensje o to, że nie ma atmosfery wokół mistrzostw, trzeba kierować do Polsatu. Jak Pan odniesie się do słów obu panów?

 

Sądzę, że to co powiedział Jurek Owsiak myśli większość Polaków. Jak wielki był potencjał w tej imprezie świadczy mecz otwarcia na Narodowym, 62 000 widzów na stadionie i 10 milionów przed telewizorami. Jeśli mamy czymś imponować  w Europie i na świecie, to na pewno nie ostatnią defiladą z Dnia Wojska Polskiego, a właśnie tą siatkarską jednością 37 milionów Polaków. Ten turniej mógł tę jedność podkreślić, zbudować na nowo. Mogliśmy to wyeksportować w świat. Mieliśmy wszystkie prawa marketingowe do turnieju i taka była nasza propozycja dla polskiego rządu. To mogło być coś bardzo podobnego  do piłkarskiego Euro 2012. Dlaczego TVP nie zauważa tego turnieju? Tego nie wiem.

 

Włodzimierz Szaranowicz odbija piłeczkę, mówiąc że TVP, będąc posiadaczem praw do piłkarskich mistrzostw Europy, zrobiła wszystko, by relacje dotarły do jak najszerszej rzeszy Polaków. Tymczasem Polsat kupił mistrzostwa, by je zakodować…

 

Mówiłem to już wielokrotnie i jeszcze raz powtórzę: Polsat nie kupował turnieju, by go zakodować. Do końca walczyliśmy o to, by mistrzostwa były pokazywane na otwartej antenie – zwłaszcza mecze Polaków i najważniejsze spotkania finałowe.  Decyzja o zakodowaniu została podjęta dopiero wtedy, kiedy zostaliśmy opuszczeni przez wszystkich zadeklarowanych wcześniej partnerów  ze strony państwowej. Przecież ta inwestycja miała i wciąż ma dla nas znaczenie strategiczne. Od wielu lat Polsat łoży na polską siatkówkę wielkie pieniądze. Tylko w ostatnich trzech prezes Solorz wydał na nią, w postaci licencji do praw TV i telewizyjnej produkcji, prawie 120 milionów złotych. To wielokrotnie więcej niż wydaje na tę dyscyplinę polski rząd.

 

A co do Włodka to znam go dość dobrze i bardzo go cenię. To mądry facet. Nie sądzę by tak naprawdę myślał. Doskonale wie co to kapitalizm i wolny rynek. Gorzej z jego zwierzchnikami.

 

 

 

Prezes Zygmunt Solorz to jeden z najbogatszych Polaków. Naprawdę nie stać go było na to, by dołożyć do tej imprezy i dać prezent rodakom?

 

Ależ właśnie tylko i wyłącznie dzięki decyzji prezesa Solorza te mistrzostwa są w Polsce. Sam związek nigdy nie dałby rady wyłożyć odpowiednich pieniędzy na sprowadzenie takiego turnieju. Teraz, po dwóch tygodniach zawodów, już wiemy, że to wielki Mundial. Chwalą nas za granicą za wszystko. Za atmosferę, za kibiców, za organizację, za przekaz telewizyjny no i za poziom sportowy.  Na żywo, na trybunach obejrzy je grubo, ponad pół miliona widzów, a więc więcej niż podczas piłkarskiego Euro. Mundial jest sukcesem Polski, chociaż polski rząd niewiele ma z tym wspólnego. Więcej, decyzja o zakodowaniu Mundialu była konsekwencją jego zagadkowej postawy wobec turnieju. To  też to był rodzaj krzyku.

 

Czyjego?

Właśnie prezesa Solorza, nas wszystkich zaangażowanych w ten projekt. Dwa lata chodziliśmy po ministerstwach, spółkach Skarbu Państwa, firmach prywatnych też, ale wiadomo, że jak jest kryzys, to biznes prywatny wycofuje się z wielkiego sponsoringu.

 

Nie było zainteresowania?

 

Właśnie chodzi o to, że było, zwłaszcza w rządzie. Wszyscy nas klepali po ramionach, okazywali wielką życzliwość, a potem okazywało się nagle, że nie można wesprzeć imprezy. Odbijaliśmy się od ściany.

 

Orlen ponoć się zdecydował. Podobno mieliście już gotowe ścianki reklamowe na ceremonię losowania grup mundialu, która odbyła się w Sali Kongresowej w Warszawie…

 

To była grupa spółek skarbu państwa, które tradycyjnie wydają pieniądze na siatkówkę i kilka innych. Jedna z nich miała zostać nawet sponsorem strategicznym a w umowie gwarantowała nadanie meczów Polaków na antenie otwartej. Więc  dzisiaj nie byłoby sprawy kodowania. Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Umowa miała być podpisana w styczniu. Stąd nasze deklaracje i pewność, że najważniejsze mecze mundialu nadamy w otwartym Polsacie. W ostatniej chwili wszystko wyleciało w powietrze.

O co poszło?


Dziś wiem to już na pewno.  Za wszystkimi decyzjami o odmowie współpracy spółek Skarbu Państwa z Polsatem przy organizacji turnieju stał osobiście premier Donald Tusk. Nie wierzyłem w tę wersję długo, choć pytano mnie o nią wielokrotnie. Podczas meczu otwarcia na Stadionie Narodowym i potem we Wrocławiu, podczas meczów Polaków, rozmawiałem jednak z politykami z wielu frakcji Platformy Obywatelskiej. Tych pro Tuskowych i tych przeciw. Wszyscy potwierdzili – to była jednoosobowa decyzja premiera.

 

Powodem są związki Polsatu z wywodzącym się z Wrocławia, podobnie jak prezes Solorz i Pan, Grzegorzem Schetyną?

 

Choć to niewiarygodne - na to wygląda.

 

Ale chyba zgodzi się Pan z tymi, którzy mówią, że prezes Zygmunt Solorz jest doświadczonym biznesmenem i musiał brać pod uwagę ryzyko finansowe, decydując się na zakup tak ogromnej imprezy?

 

Oczywiście. Gdyby jednak dwa lata temu powiedziano nam jasno – nie liczcie na pomoc państwa i szukajcie innych rozwiązań, to może dziś oglądalibyśmy mundial w kanale otwartym. Ale my ciągle słyszeliśmy, że to wspaniała impreza, że jest szansa na zbudowanie czegoś wielkiego. I my w to wierzyliśmy, bo rzeczywiście taka szansa była i została zaprzepaszczona.

 

Może więc trzeba było odsprzedać prawa Telewizji Publicznej?

 

Nie było żadnej poważnej oferty.

 

Mówi się o czterech milionach złotych…Za wszystkie mecze Polaków, ćwierćfinały, półfinały i finał.

 

To ile wychodzi za mecz?

 

200-300 tysięcy złotych.

 

No właśnie. Tych meczów miało być w sumie 20, więc na jeden wychodzi jeszcze mniej.  Za mecze towarzyskie reprezentacji Polski w piłce nożnej TVP płaci kilka razy więcej. To nie była oferta. To było pokazanie, że siatkarski mundial nie interesuje Telewizji Publicznej.

 

Włodzimierz Szaranowicz twierdzi, że nigdy nie było otwartego przetargu na zakup praw do mistrzostw…

 

Nie mogło być przetargu, bo kupowaliśmy prawa i na Polskę, i na cały świat. To był nasz autorski pomysł. Oczywiście mógł na to wpaść ktoś z TVP, ale tak się nie stało, bo TVP to wielki statek o bardzo małej zwrotności, a słowo „antycypacja”  tam nie istnieje.  Nic jednak nie stało na przeszkodzie, tak jak w 2002, 2006 czy 2008 roku w przypadku wielkich turniejów piłkarskich, byśmy rozmawiali o podziale praw telewizyjnych. Jednak od 2008 roku nikt z TVP, o to do nas się nie zwrócił.

 

Jerzy Owsiak ma do TVP wielkie pretensje o marginalizowanie wiadomości z mistrzostw w serwisach sportowych…

 

Czy to w ogóle wymaga komentarza? Zresztą jakie naprawdę nastroje wokół siatkarskiego mundialu panują w ścisłym kierownictwie TVP, świadczy to, co wypisuje na Twitterze zastępca szefa TVP Sport, a do niedawna dyrektor biura zarządu TVP Marian Kubalica. Lekceważenie, wręcz pogarda do mistrzostw i siatkówki biją z każdego jego wpisu. Po przegranej naszych z USA pisał z satysfakcją o przekłuciu wielkiego nadmuchanego balonu pod nazwą: siatkarska reprezentacja Polski!

 

 

Ale to tylko Twitter…

 

Dziś na Titterze jest nawet papież. Minister spraw zagranicznych polskiego rządu częściej wypowiada się za pomocą Twittera, niż publicznie. Śmieszą mnie komentarze szefów TVP, którzy twierdzą, że Pan Kubalica prezentuje w tym serwisie swoje prywatne poglądy po godzinach pracy. To znaczy, że po godzinie 16, czy 18 on już nie jest prominentną postacią Telewizji Publicznej?  

 

Dzień po liście otwartym Jerzego Owsiaka mundial znalazł się jednak na pierwszym miejscu w serwisie sportowym TVP po głównym wydaniu Wiadomości. Pojawiły się nawet materiały wideo.

 

To tylko dowód na hipokryzję szefów stacji. Jeszcze raz podkreślę, nie szefa TVP Sport, bo wiem, że Włodek by tak nie postąpił.

 

Dlaczego wcześniej informacje o siatkarskim mundialu nie były podparte waszymi zdjęciami, tylko fotografiami z Polskiej Agencji Prasowej? Nie dawaliście zgody?

 

W ogóle nie było na ten temat rozmów. TVN o taką zgodę wystąpił i ją dostał. A teraz często jest tak, że jeśli już obrazki są w TVP pokazywane, to tak, by nie było widać logo Polsat Volleyball, a podpisywane są, jako zdjęcia z Polsat Sport.  To też nadużycie i elementarny brak poszanowania zasad korzystania ze zdjęć innych stacji.

 

I naprawdę nie macie sobie nic do zarzucenia. Kibice mogą nie zrozumieć tych wszystkich okoliczności?

 

Zrobiliśmy wszystko, by mundial dotarł do jak najszerszej grupy widzów, mimo decyzji o kodowaniu. Abonenci Cyfrowego Polsatu to ponad 11 mln osób i oni oglądają mecze za darmo. Dla pozostałych  cena kształtuje się na poziomie trzech biletów do kina, czy czterech paczek  papierosów. Rozumiemy, że dla tych mniej zamożnych to niemało, ale za możliwość obejrzenia 103 meczów mistrzostw świata w drugiej pod względem popularności  dyscyplinie sportowej w kraju, chyba warto wydać te pieniądze.

 

Jak się sprzedają pakiety?

 

Jedyne co mogę zdradzić, to że dobrze.

 

A jeśli Polacy dojdą do półfinałów – odkodujecie turniej?

 

To już niemożliwe. Bylibyśmy nieuczciwi wobec tych, którzy zapłacili.

Ilu pieniędzy tak naprawdę zabrakło ze strony sponsorów, by turniej nie został zakodowany?

 

Mniej więcej tyle, ile Donald Tusk podarował kierowcom jeżdżącym autostradą A1 nad morze w wakacje.

Polska The Times

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze