Przedsmak play-off w Elite League. Pszczoły podejmują Piratów

Żużel
Przedsmak play-off w Elite League. Pszczoły podejmują Piratów
fot. CyfraSport

Przed czterema laty finałowy dwumecz pomiędzy Coventry Bees a Poole Pirates zachwycił najbardziej wybrednych kibiców speedwaya. Dziś wieczorem Pszczoły sprawdzą czy Piraci bez Darcy’ego Warda będą na tyle groźni, aby walczyć o najcenniejsze trofeum w lidze brytyjskiej. Coventry Bees kontra Poole Pirates, Polsat Sport, godz. 20.30.

Ołówek ujmij w dłoń

 

Przed rokiem Gary Havelock przeszedł chrzest bojowy. Jego Pszczoły zajęły ostatnie miejsce w tabeli Elite League. Coventry zmieniło właściciela, a na dantejskie sceny nie mógł patrzeć Colin Pratt, znakomity wieloletni menedżer Cradley Heath i Coventry Bees. To Pratt oszlifował menedżerskie umiejętności Aluna Rossitera. Mick Horton, nowy właściciel Pszczół, bał się Colina, bo Pratt imponował gigantyczną wiedzą i doświadczeniem. Zatrudnił Blayne’a Scrogginsa, którego nikt z zawodników nie szanował. Efekt przemeblowań był opłakany. Coventry Bees wyglądało jak europejski turysta, który bez butelki wody mineralnej wspina się bladym świtem na świętą górę Aborygenów – Uluru. Ta operacja nie mogła się udać. Havelock, który uwielbia Polskę i Polaków, zrozumiał, że opieranie siły zespołu na czterech słowiańskich duszach nie zdaje egzaminu. Zatrudniono Hansa Andersena, który wciąż czuje się potrzebny speedwayowi (Kaczka wystartuje w GP Challenge we włoskim Lonigo), a ponadto namówił na starty Jasona Garrity’ego. Nie udał się manewr z Ryanem Fisherem, ale udanym pociągnięciem było zakontraktowanie Kennetha Hansena. Do drużyny wrócił Chris „Bomber” Harris, który przed rokiem zdobył wicemistrzostwo Elite League z Birmingham Brummies. Havelock trzymał ołówek w ręku i liczył. 32 punkty limitu dla pięciu podstawowych zawodników. Udało się. W wysoko przegranym wyjazdowym meczu ze Swindon Robins sprawdził się wcześniej niedoceniany James Sarjeant (8 punktów + bonus).

 

Prawdziwym majstersztykiem był mecz Coventry Bees z King’s Lynn Stars. 4 września Gary dowiedział się, że prowadzi zespół z charakterem. Dysponował zaledwie pięcioma żużlowcami, w tym dwójką „gości”! Za kontuzjowanego Bena Barkera, który 31 sierpnia zdemontował swój obojczyk i bark w meczu z Leicester Lions, zastosowano zastępstwo zawodnika. Chris Harris pojechał jak Mozart tworzący „Wesele Figara” i wykręcił 18 punktów. Stuart Robson jadący jako gość zdobył 11 oczek + 2 bonusy. Max Fricke, o którym Havelock mawia, że „technicznie jest skrojony jak mój ślubny garnitur”, wykonał zadanie. Dwukrotny młodzieżowy mistrz Australii wykręcił 7 punktów + bonus. Sarjeant przywiózł cenne 6 oczek + bonus, a Hans Andersen zrobił to co niego należało: 10 punktów + 2 bonusy. Gwiazdy co prawda jechały już bez swojego lidera, który zakończył sezon (Niels Kristian Iversen), ale z Bjerre, Schleinem, Lambertem, Nichollsem (gość) i Kerrem. Rob Lyon przecierał oczy ze zdumienia, ale jego King’s Lynn Stars nie miały amunicji. Końcowy wynik 52-38 dla Coventry Bees był dowodem na to, że Havelock odrobił zadanie domowe.

Ołówek jest lekko nadgryziony niczym u pułkownika Clausa von Stauffenberga, ale Pszczoły mogą spać spokojnie. W piątkowy wieczór 12 września awans do play-off stał się faktem. Orły z Eastbourne poległy w dwumeczu rozegranym na Brandon. Double header przebiegał pod dyktando ekipy Havelocka. 60-32 i 60-33, a 6 punktów meczowych wylądowało na koncie Pszczół. Jeśli Harris i spółka wykażą się należytą koncentracją w 3 ostatnich meczach zasadniczej fazy sezonu, to mogą jeszcze zainkasować 10 punktów. Warunek jest następujący: Pszczoły muszą wygrać za 3 oczka u siebie z Poole Pirates, 22 września wygrać za 4 punkty z Belle Vue Aces i dołożyć 3 oczka w meczu, który zakończy regularny sezon: 26 września u siebie z rywalem zza miedzy, Wolverhampton Wolves. Wówczas Pszczoły ukończą regularną część sezonu z dorobkiem 67 punktów. I znów zaczarowany ołówek Havelocka pójdzie w ruch…

 

Walka o fotel lidera

 

Kusząca propozycja… Teoretycznie Gary Havelock może jeszcze zasiąść na samym szczycie sezonu regularnego. 67 oczek to maksimum dla Pszczół. King’s Lynn Stars ma w tej chwili 66 oczek i dwa mecze do rozegrania. Zakładając, że 16 września Lakeside Hammers zechcą godnie zakończyć sezon i wygrają na Norfolk Arena za 4 punkty, a 22 września King’s Lynn przegra na wyjeździe z Belle Vue Aces, to Pszczoły mogą wysforować się na czoło ligowej tabeli. Porażka Poole Pirates w dzisiejszym meczu przekreśli szanse ekipy Neila Middleditcha na pierwsze miejsce w sezonie zasadniczym. Wówczas nawet wygrana Piratów na wyjeździe z Leicester Lions za 4 oczka (17 września) nie uratuje Poole. Middlo może jeszcze zatańczyć w jaskini radości pod warunkiem, że Piraci wygrają za 4 punkty w Coventry i w Leicester. Wtedy Poole zamknie zasadniczą fazę rozgrywek mając 70 punktów na koncie. Jest o co walczyć, bo lider wybiera rywala w półfinale play-off. Z drugiej strony rodzi się pytanie: kogo wybrać, skoro w play-off nie ma słabeuszy…?

 

Spokojnie przygląda się tej batalii Alun Rossiter. Rosco wie, że jego chłopcy uzyskali szczyt formy w najważniejszym momencie sezonu. 8 września Rudziki rozbroiły u siebie Pszczoły 60-31. Co prawda Gary Havelock tłumaczy podopiecznych dwoma spalonymi sprzęgłami w motocyklu Jasona Garrity’ego i złym wyborem sprzętu przez Hansa Andersena, ale wynik poszedł w świat i podbudował ekipę Swindon Robins. Rudziki mają 55 oczek i mogą odpoczywać, choć trudno będzie o wytchnienie, bo fruwający Nick Morris jest zapracowany w Somerset Rebels, a Dakota North wręcz rozrywany przez promotorów. Neil Middleditch, uważny analityk, zaprosił Dakotę na dzisiejszy mecz. Znajdujący się w znakomitej formie Australijczyk wesprze ekipę Poole Pirates. North zastąpi Przemysława Pawlickiego. Rosco nie czyni żadnych przeszkód. Alun jest zachwycony dyspozycją Troya Batchelora, który ściga się fenomenalnie (15 punktów w meczu z Lakeside Hammers, świetny występ w Vojens). Rosco chciałby, aby jego druga armata – Peter Kildemand zdobył tytuł indywidualnego mistrza Europy w Częstochowie (19 września), a następnego dnia człowiek pająk awansował do Grand Prix. Świat wygląda przepięknie z perspektywy czwartego miejsca. Rosco wcale nie rozpacza, że jego Rudziki zajmą ostatnią pozycję premiowaną awansem do play-off. On, szczwany lis wie, że dwa zespoły nadające ton rywalizacji w sezonie regularnym – King’s Lynn Stars i Poole Pirates – straciły podstawowe żądła: Iversena i Warda, a w pozostałych departamentach Swindon też wygląda korzystniej niż najgroźniejsi rywale w walce o mistrzostwo Elite League…

 

Grajczonek kluczem do sukcesu Piratów?

 

W ubiegłym sezonie Josh był odkryciem fazy play-off. Otrzymał przydomek Joshinator, bo dominował na torze. Australijczyk lubi wysiadać z samolotu lecącego nad Azją, wypić filiżankę dobrej kawy, zdjąć dżinsy i założyć kevlar, aby wystąpić w Ben Fund Bonanza. Twardziel. Umie walczyć z długiem czasowym. Zimą zainwestował fortunę w nowe motocykle. Nie chowa funtów do skarpety. „Dzięki startom w Somerset Rebels nauczyłem się jak wyprzedzać rywali. Oak Tree Arena to piękny tor. Wydałem mnóstwo pieniędzy na sprzęgła. Nigdy nie byłem mistrzem startów, ale jesienią 2013 roku znalazłem idealne ustawienie sprzęgła. Spędziłem 5 lat w Glasgow i nie żałuję chwili spędzonej wśród Tygrysów. W Glasgow trzeba szybko puszczać sprzęgło. Czułem, że muszę zmienić środowisko i zacząć jeździć z młodzieżą, dlatego przefrunąłem do Workington Comets” – wyznaje trzeci zawodnik w indywidualnych mistrzostwach Australii.

 

W ubiegłym roku Josh mieszkał w domu rodziny Howarth w Manchesterze. Zapowiadał, że w 2014 roku zmieni lokum, ale Josh jest tak mile widziany u Kyle’a Howartha, że… postanowił nie ruszać się z przytulnego gniazdka. „Uwielbiam familię Howarth. Nie zmienię opinii nawet wtedy kiedy Kyle wygra ze mną trzy razy w meczu: Coventry Bees – Poole Pirates! Nie chodzi tylko o atmosferę w przydomowym warsztacie, ale o czułość i opiekę nad przybyszem z Australii. Żużlowcy nie są najłatwiejsi do życia pod wspólnym dachem, bo mamy bardzo nieregularne godziny pracy, a poza tym lubimy dziwne rozrywki typu jazda na nartach wodnych w stanie skrajnego zmęczenia!” – śmieje się Grajczonek.

 

W poniedziałkowy wieczór Josh będzie miał okazję pośmigać z Howarthem, swoim klubowym kolegą z Premier League. Jazda w Poole Pirates to szczyt marzeń Grajczonka. „Wielu zawodników marzy o tym, aby jeździć w Poole. Matt Ford to dobry człowiek. Ma smykałkę do sportu i biznesu. Kiedy dał mi szansę występu w 2013 roku, myślałem, że wyskoczę z radości przez okno. Sama obecność Darcy’ego Warda wiele daje każdemu zawodnikowi Poole Pirates. Darcy to mądry dzieciak. Tworzymy zgraną paczkę kumpli. Matt nie załamał się kiedy nie mógł skorzystać z usług Chrisa Holdera i Grega Hancocka, a mimo to potrafił zbudować ciekawy, młody zespół, który awansował do play-off. Byłem zaszczycony, że mogłem nacieszyć się jazdą w Poole Pirates u boku Grega Hancocka. Greg jest niesamowity. Pomagał mi na torze i poza nim. Udzielał mi cennych rad. Młodzi zawodnicy potrzebują wskazówek od takiego mistrza jakim jest Amerykanin. Bardzo cenię Magica. Janowski umie znaleźć ustawienie sprzętu na tor, na którym rzadko startował. To zdolny zawodnik, który umie korzystać z szarych komórek” – podkresla Grajczonek.

 

Josh skrycie marzy o tym, aby reprezentować Australię w Drużynowym Pucharze Świata. Chciałby zostać dostrzeżonym przez Marka Lemona. Grajczonek po cichu liczy na to, że kiedyś awansuje do cyklu GP. Jednak teraz Josh nie myśli o niczym innym jak o tytule mistrza Elite League z Poole Pirates…

 

Twierdza Coventry

 

Ostatnią drużyną, która uszczknęła punkt Pszczołom z Coventry na Brandon Stadium, są Piraci z Poole. 20 czerwca 2014 roku Darcy Ward bawił się z Pszczołami w kotka i myszkę. Geniusz z Queensland zdobył 15 punktów w 5 startach. Próbował Summers, próbował Andersen, Jensen i Harris i nawet nie powąchali Warda. W 15 wyścigu para: Ward – Milik przywiozła na 4-2 duet Coventry: Harris – Jensen. Mecz zakończył się wygraną Pszczół 47-43. Milik uzbierał 12 oczek, Newman 8 + bonus, Grajczonek 5, a jadący jako gość Gustafsson zgromadził tylko 2 punkty + bonus. Nermark wycofał się po pierwszym wyścigu na skutek kontuzji ręki, ale Middlo cieszył się z punktu wywiezionego z Coventry. Nie od dziś wiadomo, że mecze pomiędzy Poole a Coventry elektryzują fanów speedwaya na Wyspach.

 

Pamiętny finał z 2010 roku obfitował w fenomenalne wyścigi. W tym sezonie Middleditch odczuł na własnej skórze, że mecze z Coventry mają przedziwny przebieg. 21 maja Piraci podejmowali przy Wimborne Road Pszczoły z Coventry. Po 10 wyścigach Middlo miał uśmiech na twarzy. Poole Pirates prowadzili 37-25, a mimo to przegrali mecz. Kenneth Hansen i Hans Andersen przywieźli 8-1 w konfrontacji z polską parą: Maciej Janowski – Przemek Pawlicki i zrobiło się nerwowo. W 13 wyścigu Andersen pokonał Warda, a Harris Janowskiego i wynik brzmiał 43-40 dla Poole. Kenneth Hansen i Jason Garrity przywieźli 4-2 w 14 wyścigu i przewaga Piratów stopniała do oczka. W ostatnim rozdaniu kart Pawlicki i Ward idealnie wyszli spod taśmy, ale na drugim wirażu upadł Darcy. Pani Christina Turnbull wykluczyła Australijczyka z powtórki, choć Darcy błyskawicznie opuszczał tor. W drugim podejściu Pawlicki nie sprostał Andersenowi i Pszczoły wygrały 48-47. Rosco doprosił się, żeby pojedynków Swindon nie sędziował pan Dave Robinson, więc może Middlo doczeka chwil kiedy na wieżyczce nie zasiądzie kobieta, która bardziej kocha miód niż szalone morskie wyprawy…?                                                                          

Tomasz Lorek, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze