Konsternacja na Anfield. Remis po golu życia Jagielki

Piłka nożna
Konsternacja na Anfield. Remis po golu życia Jagielki
fot. squawka

Wydawało się, że derby Merseyside zakończą się zwycięstwem Liverpoolu. Jednak w doliczonym czasie gry kapitalnym uderzeniem z dystansu popisał się Phil Jagielka. Stoper gości takiej bramki prędko nie zdobędzie.

Derby Liverpoolu zawsze rządzą się swoimi prawami. Drużyny mogą być w słabej dyspozycji, ale na to jedno, konkretnie spotkanie potrafią się zmobilizować i stworzyć znakomite widowisko. Na Anfield faworytem byli gospodarze. Everton nie wygrał tam od 15 lat. Wtedy zwycięską bramkę zdobył Kevin Campbell.

Howard broni wszystko

W ostatnim meczu Liverpool także nie był gościnny. Wygrał zdecydowanie 4:0. Hat-trickiem popisał się Daniel Sturridge, a jedno trafienie dołożył Steven Gerrard. Na szczęście dla gości w sobotę z powodu kontuzji zabrakło tego pierwszego.

Tempo od początku było zawrotne. Nawet sędzia miał problemy z nadążeniem za zawodnikami, w efekcie czego nie zobaczył dwóch ewidentnych przewinień. Albo nie chciał. Najpierw nie dostrzegł faulu Alberto Moreno na Romelu Lukaku, a następnie, mimo że widział zagranie ręką Garetha Barry’ego, to nie zagwizdał. Obie sytuacje miały miejsce w polu karnym…

W pierwszej połowie znacznie więcej strzałów oddał Liverpool. Po gwizdku odsyłającym na przerwie było aż 16:3! Najlepiej jednak opisać ten mecz jako pojedynek Mario Balotellego z Timem Howardem. Włoch uderzał mnóstwo razy, jednak ani razu nie był zbyt precyzyjny. Amerykanin dołożył do tego pewną grę na przedpolu, interwencje po strzałach Raheema Sterlinga. Zasłużył na miano bohatera połowy. Smutnym obrazkiem była kontuzja Kevina Mirallasa.

Jagielka uciszył Anfield

Dobrze grali także środkowi pomocnicy. Po jednej stronie Jordan Henderson, po drugiej – Gareth Barry. Obaj zaliczyli także po jednym złym zagraniu, ale ich wpływ na grę swoich ekip był imponujący.  W drugiej połowie gospodarze grali jeszcze bardziej agresywnie, ale przede wszystkim - szybciej.

I przyniosło to efekt. Jednak nie po koronkowej akcji, nie po dośrodkowaniu czy po strzale z dystansu. Liverpool strzelił gola po rzucie wolnym. Do piłki podszedł nie Balotelli, ale Steven Gerrard. Kapitan przymierzył idealnie. Howard dotknął piłkę, ale nie był w stanie jej sparować.

I gdy wydawało się, że wynik 1:0 utrzyma się do końca, to stało się coś niesamowitego. Na 26 metrze od bramki Simona Mignoleta znalazł się Phil Jagielka. Postanowił spróbować szczęścia. Wyszedł mu. I to jak! To był prawdopodobnie jego najładniejszy gol w karierze. I zapewne takiego już nie strzeli. Trafił idealnie pod poprzeczkę. Konsternacja. Everton wywozi z Anfield cenny remis.

Liverpool – Everton 1:1 (0:0)

Bramki: Gerrard 65 - Jagielka 90+2.                 Sędzia: Atkinson.            Widzów: 44 511.

Liverpool: Mignolet – Manquillo, Skrtel, Lovren, Moreno – Gerrard, Henderson – Markovic (60 Coutinho), Lallana, Sterling – Balotelli (88 Lambert).

Everton: Howard – Hibbert (73 Browning), Stones, Jagielka, Baines – McCarthy, Barry, Besic (80 Eto'o) – Mirallas (31 McGeady), Lukaku, Naismith.

Żółte kartki: Barry

Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze