Dwa ciosy Chelsea. "Starcie" Wengera z Mourinho

Piłka nożna
Dwa ciosy Chelsea. "Starcie" Wengera z Mourinho
fot. PAP

Kolejny bezbarwny występ Arsenalu w tym sezonie ligowym wykorzystała Chelsea i spokojnie ograła The Gunners 2:0. Bramki zdobywali najlepszy na boisku Hazard oraz zabójczo skuteczny Diego Costa.

Na brak motywacji przed hitowymi derbami z Chelsea nie mogli narzekać Kanonierzy Arsene’a Wengera. Podopieczni francuskiego szkoleniowca, który kilka dni temu obchodził 18-lecie pracy w północnym Londynie mieli spróbować zmazać plamę po marcowym blamażu aż 0:6. Starcie gigantów zostało nieznacznie opóźnione i drużyny miały rozpocząć o 15:20.

 

Chelsea od początku założyła mocny pressing, ale pierwszy strzał w meczu oddał Alexis Sanchez. Chilijczyk kilka minut później ładnie urwał się obrońcom, ale w tempo wyszedł Thibaut Courtois. Sanchez nie zdążył wyhamować i od razu przypomniała się sytuacja z Petrem Cechem – Belg padł na murawę jak rażony prądem, nie stracił jednak przytomności i po chwili wrócił do gry. Tempo gry pierwszego kwadransa było dosyć zachowawcze.

 

Chwilę po brzydkim faulu Gary’ego Cahilla na Sanchezie tuż przy linii bocznej na stadionie mogliśmy oglądać starcie… Arsene’a Wengera z Jose Mourinho. Realizatorzy wypatrzyli jak niezadowolony Wenger ruszył z impetem w stronę sędziego technicznego i "trafił" na portugalskiego szkoleniowca.

 

- Powiedziałem mu tylko, żeby wrócił na swoje miejsce. On nie może wychodzić ze swojej strefy, tym bardziej, żeby wywierać presję na sędziach - przyznał Mourinho.

 

 

Courtois po kilku minutach odczuł skutki starcia z Alexisem, więc Mourinho nie chciał ryzykować jego zdrowia i w 23. minucie na boisku zameldował się Petr Cech. Ostatni raz czeski bramkarz na boisko w Premier League wybiegał 13 kwietnia ze Swansea. Belg po zejściu z placu gry został odwieziony do szpitala, gdzie przeszedł badania głowy.

 

 

To była cisza przed burzą – w 26. minucie indywidualne fajerwerki Edena Hazarda powstrzymał dopiero Laurent Kościelny, na jego nieszczęście – we własnym polu karnym i sędzia musiał wskazać na jedenasty metr. Losu Bainesa nie podzielił sam poszkodowany i ze stoickim spokojem umieścił piłkę w siatce. Hazard i 1:0!

 

Kilka chwil po golu na błyskawiczną odpowiedź mieli szansę Kanonierzy. Składna kombinacja Ozila i Cazorli pozwoliła Wilshere’owi stanąć oko w oko z Cechem, jednak Anglik źle opanował piłkę i golkiper The Blues nie miał problemów ze złapaniem futbolówki. Do końca pierwszej części gry widzieliśmy pewnego rodzaju szachy, bo żadna ze stron nie miała klarownej okazji do bramki. Obraz na boisku pełen był błędów z obu stron, nie byliśmy więc świadkami pięknego widowiska.

 

Pierwszą dobrą okazję tuż po przerwie wypracował sobie Santi Cazorla, oddał jednak kiepski strzał obok bramki. Kolejnym ważnym momentem kontra Chelsea, kolejny zryw Hazarda i cięta piłka w pole karne, która odbiła się od Flaminiego i szczęśliwie trafiła w rękę Szczęsnego. Gra prowadzona była falami – kolejny fragment gry został zdominowany przez niezłą grę Arsenalu, brakowało jednak wyraźnego błysku z przodu, a ślamazarne ataki pozycyjne nie przynosiły szans bramkowych.

 

Jose Mourinho ustawił swoich zawodników na drugą połówkę dosyć minimalistycznie – Chelsea nie kwapiła się do zdobycia drugiej bramki i czekała na to, co zrobią goście. Potwierdzeniem tej tezy zdjęcie ofensywnego Andre Schurrle i wpuszczenie do boju zabezpieczenia w postaci Johna Obi Mikela. Na ratunek Kanonierów pojawił się będący w dobrej dyspozycji Alex Oxlade-Chamberlain.

 

W 73. minucie sporo miejsca na oddanie potężnego strzału miał Calum Chambers, wybitnym snajperem jednak młody Anglik nie jest, więc  jego uderzenie powędrowało nad bramką. Odpowiedzią Chelsea dwójkowa akcja Costy z Hazardem. Ten pierwszy koncertowo przypilnował piłkę będąc zupełnie osamotnionym na połówce gości, po czym wyłożył piłkę najlepszemu na boisku Belgowi w polu karnym – ten nieznacznie chybił.

 

Kilka chwil później widzieliśmy od kilku miesięcy – firmową akcję schowanej za podwójną gardą Chelsea. Znakomite podanie na wolne pole Fabregasa, a Diego Costa bezbłędnie lobuje Szczęsnego i 2:0. Wydawało się, że ten gol zabije całkowicie ten mecz.

 

Lider do końca meczu spokojnie kontrolował przebieg gry, a Arsenal nie zagroził już zbytnio bramce Cecha. Piłkę na pustą bramkę na piątym metrze przed bramką Szczęsnego dostał jeszcze Costa ale... przeniósł ją nad bramką w najłatwiejszej sytuacji. Na jego szczęście był jednak spalony. Chelsea kontynuuje świetną passę i odprawia z kwitkiem kolejnego rywala. Klątwa Stamford Bridge dla Arsenalu trwa, Kanonierzy nie strzelili gola Chelsea już w czwartym spotkaniu z rzędu. Podopieczni Mourinho jeszcze w tym sezonie nie przegrali.

Hubert Chmielewski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze