Mariusza Wacha koleje pięściarskiego losu…

Sporty walki
Mariusza Wacha koleje pięściarskiego losu…
fot. facebook

Rok nie wyrok, dwa lata jak dla brata… Mawiają ci, którzy na jakiś czas musieli pożegnać się z wolnością. Mariusza Wacha ograniczenie wolności absolutnie nie dotyczy, ale ograniczenie boksowania niestety tak.

W Hamburgu dochodziła północ 10 Listopada 2012 roku kiedy Władimir Kliczko zachwiał się po mocnym prawym prostym ambitnego Wikinga. Mimo porażki pochwały za postawę Wach zbierał po tym pojedynku równie często jak ciosy mistrza, które choć silne, wszystkie przyjął na stojąco.

Efektowny styl, bądź co bądź porażki z Kliczką, paradoksalnie zdecydowanie rozszerzył Wachowi perspektywę kolejnych pojedynków za poważne pieniądze. Wiking wypłynął na otwarte morze i gotowy był grabić ze zwycięstw kolejnych rywali. Niestety dyskwalifikacja za doping zatrzymała go na brzegu.

To początek pięściarskiego niebytu Wacha…I pierwsze rysy na solidnej, jak się dotąd wydawało konstrukcji jaką tworzył z promotorem Mariuszem Kołodziejem z Global Boxing.

 

Rok 2013. Kilka tygodni przed końcem dyskwalifikacji pięściarz z Krakowa wznowił treningi pod okiem m.in. Piotra Wilczewskiego.  Próbował nawet starać się o pięściarską licencję w Stanach Zjednoczonych ale jej nie dostał. Pojechał za to do Francji sparować z Carlosem Takamem przygotowującym się do pojedynku z Michaelem Grantem.

 

Na początku trudno mi było się przestawić, bo ponad cztery miesiące nic nie robiłem, ale teraz jest bardzo dobrze. Bez problemu wytrzymuję w ringu cały dystans  - mówił Wach.

 

Chwilę później pojawiła się informacja, że w sierpniu Polak ma bić się z Dawidem Tuą. Nic z tego nie wyszło. Miał sparować z Powietkinem przed starciem Rosjanina z Andrzejem Wawrzykiem. Pojawiła się też kolejna data powrotu na ring, wrzesień lub październik. Nic z tego. Propozycja walki wyszła od współpromującego polskiego pięściarza Jimmy'ego Burchfielda ale nie zaakceptował jej Mariusz Kołodziej.

 

Wach może mnie nie zauważać jak długo chce, ale bez mojego podpisu nic nie zrobi. Wszyscy to zresztą wiedzą – podkreślał szef Global Boxing.

 

 Kołodziej nie pozostawił wątpliwości a jednak załatwił robotę swojemu podopiecznemu choć i tu doszło do spięcia. Promotor wolał żeby Wach jechał do Powietkina udawać Kliczkę tymczasem pięściarz wybrał gorzej płatną robotę u Dawida Haye w Londynie gdzie miał udawać Tysona Fury.

 

Wach to prawdziwy twardziel, on ma szczękę ze stali - podniecał się Haye.

 

Mimo wszystko Wiking jednak pojawił się u Powietkina ale na ostatni tydzień sparingów.

Był w treningu. Był silny. No to powrót w listopadzie. Podobno do Mariusza Kołodzieja dzwonili ludzie od Michaela Granta. Wach mówił, że chce Adamka. Tyle, że Adamek nie chciał Wacha…Tymczasem szef Kołodziej rozpoczął negocjacje z Derekiem Chisorą na 30 listopada…Wach chciał. Nie zgodziło się EBU. Wstępnie do Wacha zgłosił się też Kubrat Pulev. Karuzela jak co niedziela, na dawnych, warszawskich Bielanach. Tyle, że nie zawsze jest niedziela…

Wtorek. 29 października, Kraków. Mariusz Wach w porozumieniu z Mariuszem Kołodziejem podpisał menedżerski kontrakt z kontrowersyjnym ponoć w środowisku bokserskim, Bułgarem Iwajło Gocewem.

Wiking  zaczął mówić o walce ze Szpilką. Tymczasem wybuchła bomba. 18 stycznia 2014 roku Wach ma walczyć z Bryantem Jenningsem. W Montrealu. Na HBO. Za 100 000 dolarów. Pięściarz zaczął wspominać coś o grudniowej walce na przetarcie, w Radomiu. Kołodziej nie chciał o tym słyszeć - Kontrakty na walkę Wach - Jennings dostarczono – poinformował w sieci. W Ameryce i w Polsce wszyscy czekali na, tylko i aż,  podpis Polaka.


Straciłem jakieś 15 kilogramów i cieszę się, że wracam na ring. Chciałbym znów poczuć adrenalinę. Jestem w niezłej formie. Miałem boksować w grudniu w Radomiu, ale teraz wychodzi na to, że poczekam do stycznia. 

 

Wach kontraktu jednak nie podpisał…W magazynie Puncher z 17.06.2014 podkreślił, że nie złożył podpisu bo nie dostał kontraktu! Nie podpisał bo nie miał czego podpisywać…

 

Na świecie jednak uważali inaczej… Nie mogę w to uwierzyć! Kontrakty były gotowe, wszystko było dopięte. Sądziłem, że dobiliśmy targu. Wach to żaden polski wojownik. Po tym jak zmarnował te kontrakty stał się polską kiełbasą!  - ostro zareagował Gary Shaw, promotor Jenningsa.

 

 Zrozumiałe, że rysujący się konflikt na linii Mariusz Kołodziej – Mariusz Wach, teraz nabrał właściwych kształtów.

Wach się nie załamywał. W Lutym miał bić się z Monte Barettem…Ale Barett nic o tym nie wiedział…Początek 2014 roku przyniósł wreszcie odpowiedź na pytania o co chodzi… Nowy menedżer, Iwajło Gocew, ponoć chce zarabiać na walkach Wacha bo podobno tak wynika z kontraktu. Mariusz Kołodziej też musi zarobić swoje… Menedżer nie może dogadać się z promotorem a promotor z pięściarzem rozmawia coraz rzadziej, np. przez telefon w studiu Polsatu…Kołodziej w Stanach, Wach w Polsce.

W lutym Wach wyjechał do Ameryki. Trenować i wreszcie osobiście spotkać się z szefem Global Boxing. Z tych i z wielu innych rozmów nic nie wyszło. Nie wiem czemu Mariusz Kołodziej nie może porozumieć się z Gocewem. Przecież jesteśmy dorosłymi ludźmi – mówił rozgoryczony Wach.

 

 Kolejna szansa na powrót Wikinga pojawiła się 31 maja w Lublinie. Jednak jego powrót miał zablokować współpromotor lubelskiej gali Andrzej Wasilewski.

Rozmawiałem przed chwilą z promotorem Mariusza, panem Mariuszem Kołodziejem, o ewentualnym występie Wacha na naszej gali, ale doszliśmy do wniosku, że póki Mariusz będzie się zadawał z tak kontrowersyjnymi ludźmi jak Iwajło Gocew, na pewno nie widzimy możliwości współpracy – wyjaśnił  Wasilewski w portalu ringplska.pl.

 

Wach był w próżni…W czerwcu, w przysłanym do nas SMSie Kołodziej poinformował:

Proszę kontaktować się z drugim promotorem Jimmim Burchfieldem, on teraz zajmuje się sprawami Wacha…

 

Mimo to Global Boxing poinformowało, że jest kolejna propozycja. Tym razem od Eddiego Chambersa. – Nic o tym nie wiem – twierdził Wach. – Teraz aranżowaniem walk i sparingów zajmuje się mój menedżer Iwajło Gocew. A ja mam tak skonstruowany kontrakt, że sam mogę organizować swoje walki – podkreślił Wiking w magazynie Puncher.

 

Jak powiedział tak zrobił. Najblizsza walka Mariusza organizowana jest przez prywatna osobę, w dzierżoniowie, ale jak zapewnia Wach wszystko odbywa się pod egidą Global Boxing. Ba, Mariusz Kołodziej sam potwierdził w internecie, że pieściarz podpisał kontrakt na pojedynek 17 października.

 

U mnie nic się nie zmieniło. Współpracuję z tymi samymi ludźmi, Global Boxing i menedżerem Iwajło Gocewem. Propozycję walki dostałem od organizatora gali - zapewnia Wach.

 

 Wiking zaliczył  w tym roku sparingi z Derekiem Chisorą przygotowującym się do starcia z Tysonem Fury. Pod koniec sierpnia sparował z Kubratem Pulewem, który czeka na pojedynek z Władymirem Kliczko.

 

Jestem w formie. Jak widać nie odwiesiłem rękawic. Jak wygram walkę z Samirem Kurtagiciem to na pewno posypią się kolejne propozycje. Na dojście do następngo pojedynku o pas daję sobie dwa lata - podsumowuje Wach.

 

Awłaśnie po dwóch latach przerwy Polski pięściarz ma stoczyć oficjlna walkę...Cierpliwości Wikingwi nie brakuje.

Artur Łukaszewski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze