Bloodworth: Polacy zawsze będą dumni z Gołoty

Tomasz Kiryluk: Andrzej Gołota w sobotę ma stoczyć pożegnalny pojedynek. Myśli Trener, że to będzie rzeczywiście jego ostatnia walka?

Roger Bloodworth: To zależy od Andrzeja. Taką decyzję może podjąć tylko osoba, która wychodzi do ringu. Życzę jednak powodzenia. Wiele razem przeszliśmy i mam nadzieję, że wejdzie na szczyt swoich możliwości.

Polacy są zgodni co do tego, że Gołota powinien być mistrzem świata. To się jednak nigdy nie udało. Potrafi Trener powiedzieć dlaczego?

Gdybym znał odpowiedzi na takie pytania, prawdopodobnie nie byłbym trenerem. Czasami takie rzeczy po prostu się zdarzają. Spójrzmy na takiego pięściarza jak David Tua. Miał drugi, zaraz po Tysonie, współczynnik nokautów w pierwszej rundzie, a nigdy nie został mistrzem świata. Tak po prostu czasami jest.

A co może Trener powiedzieć o nim, jako o pięściarzu?

Andrzej bez wątpienia był świetnym pięściarzem. Miał wszystko - siłę, mocny lewy prosty, ale prawy również. Miał wszystkie narzędzia, ale po prostu się nie udało. Życie bywa brutalne.

Jak mógłby Trener go porównać do Tomasza Adamka?

Musicie zapamiętać, że ja nigdy nie porównuję żadnych zawodników. Każdy po prostu jest taki, jaki jest, a trzeba pamiętać, że czasy się zmieniają. Kiedy walczył Andrzej było zupełnie inaczej.

Co on mógłby robić po zakończeniu kariery?

Musisz zapytać jego. To on podejmuje decyzje. Ja nie znam odpowiedzi.

Jak Trener wspomina Gołotę?

To dobry chłopak, który ciężko pracował. To przecież też świetny pięściarz, który pokonał niejednego dobrego zawodnika. Trzeba też pamiętać o tym, że za jego czasów było wielu wybitnych pięściarzy wagi ciężkiej. Obojętnie kiedy i jak zdecyduje się zakończyć karierę to myślę, że Polacy zawsze będą z niego dumni. Tak, jak jestem ja.