Pindera: Pożegnanie legendy

Sporty walki
Pindera: Pożegnanie legendy

Andrzej Gołota swoją ostatnią walkę stoczy w Częstochowie z Danellem Nicholsonem, amerykańskim pięściarzem, którego pokonał w 1996 roku w Atlantic City. Dzisiejsza czterorundowa walka pokazowa będzie pożegnaniem Gołoty z kibicami. Nie wiem tylko, czy to jego ostatnie pożegnanie, bo zawsze zaskakiwał swoimi decyzjami.

Pojedynek z Nicholsonem w 1996 roku pokazywany w USA przez stację HBO otworzył Gołocie szeroko drzwi do wielkiej kariery i dobrze płatnych walk. Potwierdził też, że ringowy przydomek (Faulujący Polak) jest jak najbardziej zasadny. Uderzenie głową, którego się wtedy dopuścił było brutalne i na pewno miało spory wpływ na to co później działo się w ringu. Ale kolejne walki nie kończyły się już tak szczęśliwie jak ta z Nicholsonem. Za uderzenia Riddicka Bowe poniżej pasa był dyskwalifikowany choć na kartach punktowych prowadził o wszystkich sędziów. Szczęśliwego zakończenia zabrakło też w pojedynku z Michaelem Grantem, wtedy jednak odmówił kontynuowania walki.

 

Kariera Gołoty była wyjątkowa. Cztery razy walczył o mistrzostwo świata, trzy razy przegrał (z Lennoksem Lewisem, Johnem Ruizem i Lamonem Brewsterem) raz zremisował ( z Chrisem Byrdem). Porażki z Lewisem i Brewsterem były szybkie, z Ruizem przegrana bolesna, bo niezasłużona. Z Byrdem też zasłużył na wygraną, ale sędziowie widzieli inaczej.

 

W kadrze z "Czarodziejem ringu"

 

Gołotę poznałem w połowie lat 80. Był pięściarzem warszawskiej Legii, gdzie od razu poznano się na jego talencie. Boksu uczył go najpierw Tadeusz Branicki, później Adam Kusior i Janusz  Gortat, podwójny medalista igrzysk w Monachium (1972) i Montrealu (1976). Pierwszym trenerem Legii był wtedy Andrzej Gmitruk, a pomagali mu Wiesław Rudkowski i Sylwester Kaczyński.

 

Gdy Gołota trafił do kadry juniorów, prowadził ją Czesław Ptak, a jednym z jego asystentów był „Czarodziej ringu” Leszek Drogosz. Gołota zdobył tytuł wicemistrza świata juniorów w Bukareszcie (1985) przegrywając finałową walkę o złoto z Kubańczykiem Feliksem Savonem, później najbardziej utytułowanym pięściarzem w historii amatorskiego boksu. Najlepszym zawodnikiem tych mistrzostw uznano Riddicka Bowe'a, złotego medalistę wagi półciężkiej. Kto by pomyślał, że w 1996 roku Gołota stoczy z nim dwie walki, o których będzie tak głośno.

 

Ucieczka

 

W 1988 roku, 20-letni Gołota stanął na olimpijskim podium w Seulu z brązowym medalem na szyi. Trenerem reprezentacji był wtedy Gmitruk. Rok później na mistrzostwach Europy w Atenach jego miejsce zajął Jerzy Rybicki, a pięściarz warszawskiej Legii znów zdobył brązowy medal przegrywając w półfinale z dwumetrowym Holendrem Arnoldem Van der Lijde. To był ostatni międzynarodowy sukces Gołoty w boksie amatorskim. W 1990 roku wyjechał z Polski, uciekając przed wymiarem sprawiedliwości. Za awanturę we Włocławku odpowie kilka lat później skazany prawomocnym wyrokiem w zawieszeniu. A w 1998 roku stoczy we Wrocławiu głośny pojedynek z Timem Witherspoonem, byłym, dwukrotnym mistrzem świata wagi ciężkiej. Transmisję w Polsacie obejrzy rekordowe 13 mln Polaków.

 

Po roku znów pokazał się w Hali Stulecia wygrywając przed czasem z Quinem Navarre.

 

Ostatnie lata zawodowej kariery Gołoty nie były już tak aktywne i szczęśliwe. W 2009 roku przegrał szybko z Tomaszem Adamkiem w Łodzi, ale ich pojedynek wzbudził ogromne zainteresowanie. Podobnie było w ubiegłym roku, gdy walczył z Przemkiem Saletą w gdańskiej Ergo Arenie i znów przegrał.

 

Pojedynek z Nicholsonem w Częstochowie nie będzie punktowany. Ta czterorundowa walka pokazowa będzie pożegnaniem Gołoty z kibicami. Nie wiem tylko, czy to jego ostatnie pożegnanie, bo zawsze zaskakiwał swoimi decyzjami. Czy zaskoczy więc nas raz jeszcze ?

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze