Bezlitosny Lewandowski. Bramka Polaka odprawia BVB

Piłka nożna

Bramka Roberta Lewandowskiego pomogła Bayernowi Monachium w pokonaniu na własnym stadionie Borussii Dortmund! W sobotnim hicie Bundesligi dortmundczycy długo stawiali opór piłkarzom Pepa Guardioli, ale ostatecznie to polski napastnik i jego koledzy mogli cieszyć się ze zwycięstwa 2:1.

Choć w sobotnie popołudnie Borussię Dortmund od strefy spadkowej Bundesligi dzieliła jedynie jedna pozycja, nikt nie mógł mieć wątpliwości, że pojedynek z liderującym w tabeli Bayernem będzie piłkarskim szlagierem. Na trybunach Alianz Areny zasiedli m.in. selekcjoner reprezentacji Niemiec Joachim Löw, jego asystent Thomas Schneider oraz dyrektor sportowy kadry narodowej Oliver Bierhoff. Łatwo się domyślać, że oczekiwali oni przede wszystkim wspaniałej postawy gospodarzy, których ostatnie wyniki mogły robić ogromne wrażenie. 6:1 z Werderem Brema, 7:1 z AS Romą czy 3:1 z Hamburgiem – nie mogło być wątpliwości, kto w sobotę będzie faworytem.

 

Borussia nie przestraszyła się jednak ani Roberta Lewandowskiego, ani pozostałych gwiazd Bayernu. I choć to gospodarze kontrolowali spotkanie, groźniejsze sytuacje mieli zawodnicy Juergena Kloppa. Najpierw piłka trafiła w słupek po strzale Henricha Mychitariana, kilkanaście minut później oko w oko z Manuelem Neuerem znalazł się Pierre-Emerick Aubameyang. Dortmundczycy wciąż naciskali, jak się okazało – skutecznie. Jak to często w życiu bywa – do trzech razy sztuka.

 

Trzech na jednego

 

31. minuta wstrząsnęła Allianz Areną. Kontratak BVB był koncertowy: Shinji Kagawa dograł do Aubameyanga, który przebiegł kilkanaście metrów i dokładnie zacentrował w pole karne Bayernu. I mimo, iż tam znajdowało się aż trzech obrońców monachijczyków i sam Marco Reus, to właśnie piłkarz Borussii okazał się sprytniejszy i głową skierował piłkę do bramki Neuera. W geście radości Reus zakrył uszy, co było gestem solidarności z osobami głuchoniemymi (wcześniej zakrył także oczy).

 

W pierwszej połowie Bayern najlepszą okazję na doprowadzenie do remisu miał w 39 min. Po rozegraniu piłki w iście ekspresowym tempie, w polu karnym na zamach oszukał Matsa Hummelsa Arjen Robben. Holender jednak zamiast podawać do świetnie ustawionego Lewandowskiego, zdecydował się na strzał. Futbolówka ostatecznie wylądowało nie w bramce Borussii, a daleko na trybunach. Równie dobrą okazję Bayern miał dwie minuty wcześniej, gdy po prostopadłym podaniu Robbena oko w oko z Romanem Weidenfellerem znalazł się Thomas Müller. Lepszy okazał się jednak bramkarz BVB, który odbił strzał swojego reprezentacyjnego kolegi.

 

Lewandowski bez strzałów… jeszcze

 

Mimo tych dwóch sytuacji Borussia rozkręcała się z minuty na minutę. W pewnym momencie zawodnicy Kloppa przejęli inicjatywę i zmusili Bayern do kontratakowania. Do końca pierwszej połowy ataki mistrzów Niemiec nie przyniosły jednak skutku. Po 45 min. goście niespodziewanie prowadzili 1:0!

 

Lewandowski walczył, starał się, ale nie miał praktycznie żadnej bramkowej sytuacji. W najlepszej okazji nie podał do niego Robben, a Polak z rozgoryczeniem pokazał mu rękoma, w jak dobrej okazji czekał na futbolówkę. Reprezentant Polski raz zdecydował się na strzał sprzed pola karnego, ale jego uderzenie zablokowali piłkarze BVB. W obronie Borussii nieźle prezentował się Łukasz Piszczek, który włączał się do akcji ofensywnych Dortmundu, a w defensywie nie popełniał poważnych błędów.

 

Roman fantastyczny

 

Fantastyczną okazję na zdobycie bramki Lewandowski miał niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania. W 51. minucie z prawej strony dośrodkował Mehdi Benatia, Polak  przyjął piłkę na klatkę piersiową, ładnie złożył się do strzału i… trafił w nogę Romana Weidenfellera. Pep Guardiola mógł tylko złapać się za głowę, bo Bayern po raz kolejny – w świetnej sytuacji – został zatrzymany przez bramkarza Borussii.

 

Dortmundczycy nie tylko skutecznie się bronili, ale wciąż dążyli do podwyższenia wyniku. W 59. min. blisko zdobycia bramki był Kagawa, ale piłka po jego strzale minęła bramkę Neuera. W 63 min. płasko w pole karne dośrodkowywał Aubameyang, ale żaden z jego kolegów nie ruszył do centry. W międzyczasie doszło do polskiego starcia, kiedy Łukasz Piszczek próbował zatrzymać Lewandowskiego. Skończyło się odgwizdanym faulem i żółtą kartką dla polskiego obrońcy.

 

Dla Bayernu karta odwróciła się w 72 min. Po kontrataku Franck Ribéry chciał zagrać do Robbena, ale piłka odbiła się od obrońców Borussii i trafiła do Lewandowskiego. Ten zdecydował się na natychmiastowy strzał lewą nogą i chwilę później futbolówka znalazła się w bramce Weidenfellera! – Nasz sukces może zależeć od słabszej postawy Roberta – mówił przed meczem Juergen Klopp. Trudno stwierdzić, aby do chwili zdobycia bramki Lewandowski grał wybitne spotkanie, a w najistotniejszej chwili pokazał swoją najlepszą stronę. Tuż po trafieniu Polak długo patrzył się w niebo oddając tym samym hołd zmarłemu przed laty ojcu.

 

Lewy - pogromca bramkarzy

 

Gol Lewandowskiego nie był ostatnią bramką Bayernu w tym spotkaniu. W 84 min. fatalny błąd popełnił Neven Subotić, w pole karne Borussii wpadł Franck Ribéry i serbski obrońca nie miał innego wyjścia, jak faulować skrzydłowego Bayernu. Arbiter spotkania Manuel Grafe nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Do rzutu karnego podszedł Arjen Robben i pewnie zdobył drugiego dla monachijczyków gola. Cała, wykonana w sobotę w Monachium ciężka praca Borussii poszła na marne…

 

Kilka chwil później Pep Guardiola zdecydował się zdjąć z boiska Lewandowskiego. Polaka zmienił defensywny pomocnik Bayernu Sebastian Rode. Tuż po zmianie Guargiola gorąco wyściskał Roberta gratulując 26-latkowi zdobytej bramki. Dzięki sobotniemu trafieniu Lewy ma na swoim koncie bramki strzelone wszystkim (!) zespołom występującym obecnie w Bundeslidze! Lewy mógł być z siebie dumny. Tuż po spotkaniu powiedział:

 

– W drugiej połowie grało mi się lepiej. To było dla mnie szczególne spotkanie. Bramkę dedykowałem mojemu tacie. Moi byli koledzy są teraz w trudnej sytuacji i wierzę, że sobie poradzą. Nie wiem co dzieje się z Borussią, ale życzę jej wszystkiego najlepszego.

 

Dzięki zwycięstwu Bayern umocnił się na pozycji lidera Bundesligi wyprzedzając drugi Wolfsburg o cztery punkty, natomiast Borussia wciąż jest o krok od strefy spadkowej, będąc w tabeli tylko przed Werderem Brema i Freiburgiem. Trafienie Lewandowskiego było jego piątym trafieniem w tym sezonie. Tym samym Polak wciąż jest w czołówce strzelców Bundesligi.

 

BAYERN Monachium – BORUSSIA Dortmund 2:1 (0:1)

 

Bramki: Lewandowski 72, Robben 85 (k) - Reus 31. Sędzia: Gräfe. Widzów: 71 000.

 

Żółte kartki: Alonso - Piszczek, Subotić

Sebastian Staszewski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze