Odrodzenie Bełchatowa, koniec serii Jagiellonii

Piłka nożna
Odrodzenie Bełchatowa, koniec serii Jagiellonii
fot. Cyfrasport

Rozpędzona Jagiellonia Białystok została zatrzymana. Na własnym stadionie przegrała z GKS-em Bełchatów 0:1. Zwycięską bramkę zdobył Bartosz Ślusarski. Dla gospodarzy to pierwsza porażka od ośmiu meczów.

Jagiellonia mogła być liderem T-Mobile Ekstraklasy. Zadanie było jednak trudne. Strata do prowadzącej Legii wynosiła niby tylko trzy punkty, ale różnica w bramkach była znacznie większa. W skrócie: Jaga musiała wygrać sześcioma golami, by wskoczyć na pierwsze miejsce w tabeli. Zadanie trudne do wykonania – mimo że GKS Bełchatów przegrał ostatnio w Pucharze Polski z Piastem aż 0:5 – ale ważniejsze były po prostu trzy punkty.

Białostoczanie po odpadnięciu z Pucharu Polski mogą skupić się tylko na rozgrywkach ligowych. Do pierwszego składu wrócił Nika Dżalamidze. Michał Probierz chciał dodać więc dużo kreatywności z przodu. Skoro rywal był w tak słabym stanie mentalnym po klęsce w Gliwicach, to należało go dobić.

To nie było takie proste. Goście chcieli jak najszybciej zrehabilitować się za tę wpadkę. Przede wszystkim wróciła ich dobra gra obronna. Jeśli piłka przechodziła czwórkę obrońców, to na wysokości zdania – po raz kolejny w tym sezonie – stawał Arkadiusz Malarz. Szczególnie interwencja w drugiej połowie po strzale Patryka Tuszyńskiego mogła robić wrażenie.

Zanim jednak strzelał napastnik – a ostatnio ustawiany na skrzydle wobec świetnej dyspozycji Mateusza Piątkowskiego – Jagiellonii, to do siatki trafili goście. I to jak! Akcja stadiony świata. Michał Mak do Łukasza Wrońskiego, ten do Bartosza Ślusarskiego, a ten do siatki. Wszystko na jeden kontakt! Obrońcy zagubieni. Niespodzianka wisiała w powietrzu.

Ta bramka zakończyła serię Bartłomieja Drągowskiego, który przez 312 minut w Ekstraklasie nie wyjmował piłki siatki. Rozpoczęła również szaleńczą pogoń Jagiellonii. Goście często jednak kontrowali. Głównie dzięki Makowi, który rozgrywał świetne zawody. Później ciężar gry ofensywnej wziął na siebie Andreja Prokic, który w pojedynkę ścigał się z rywalami. I w większości przypadków wygrywał te pojedynki. Często ratować sytuację musiał właśnie Drągowski, który grał jak ostatni obrońca.

Z czasem to właśnie goście atakowali częściej. Kiedy zaczęło brakować sił i luka w środku boiska zrobiła się nie do załatania, to tempo było naprawdę przyzwoite. Trener Probierz starał się reagować – zmieniał ustawienie, zawodników, sposób gry, ale to wyniku nie zmieniło. GKS Bełchatów nieoczekiwanie pokonał Jagiellonię Białystok 1:0.

Po meczu powiedzieli:

 

Kamil Kiereś (trener PGE GKS): "Ostatnio jako drużyna mieliśmy sporą huśtawkę, bo po dobrym taktycznie spotkaniu potrafiliśmy wygrać z Górnikiem Zabrze 1:0 i parę dni później potrafiliśmy w ogóle "nie dojechać" na stadion do Gliwic, przegrywając 0:5 z Piastem w Pucharze Polski, nie mając tam nic do powiedzenia ani w defensywie ani w ofensywie. Dzisiaj mamy zwycięstwo na bardzo trudnym terenie z Jagiellonią, która w ostatnich meczach, moim zdaniem, spisywała się rewelacyjnie.

 

- Zagraliśmy w końcu bardzo dobry mecz, nie tylko w defensywie, ale i ofensywie, z bardzo dobrym wychodzeniem do kontr i myślę, że kibice obejrzeli bardzo dobre spotkanie. W dwóch ostatnich pojedynkach ligowych zdobyliśmy sześć punktów nie tracąc bramki i z tego się cieszymy".

 

Michał Probierz (trener Jagiellonii): "Dziękuję kibicom za wsparcie w trudnych chwilach (kilka dni temu zmarł ojciec Michała Probierza). Jeśli chodzi o samo spotkanie to na pewno się go obawiałem. Po ostatnich podróżach i meczach w Gliwicach oraz Poznaniu, spędziliśmy w autokarze prawie 2 tys. km i bardzo trudno po tym zregenerować się. Chwała piłkarzom, jak Maciej Gajos czy Nika Dzalamidze, którzy grali z urazami i widać było, że dzisiaj na boisku cierpieliśmy, nie było takiego entuzjazmu w naszym graniu.

 

- Do tego doszła kontuzja Michała Pazdana, który jest dla nas bardzo ważną postacią, a może być nieobecny do końca rundy, no i nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, szczególnie w pierwszej połowie przy stanie 0:0. Potem potwierdziło się to, że gdy Bełchatów prowadzi 1:0 to bardzo trudno mu bramkę strzelić. Próbowaliśmy wszystkiego dzisiaj, przeszliśmy na ustawienie 3-4-3, później staraliśmy się wszystkich ofensywnych zawodników wpuścić. Nie udało się, trzeba to przyjąć z pokorą.

 

- Nasz stan zespołu jest taki, że jeden, dwa urazy oznaczają duże problemy. Ci zawodnicy, którzy grają, muszą trochę okrzepnąć i doświadczenia nabrać.

 

Jagiellonia Białystok - PGE GKS Bełchatów 0:1 (0:1)

 

Bramka: 0:1 Bartosz Ślusarski (22).

 

Żółte kartki: Maciej Gajos, Jan Pawłowski - Błażej Telichowski, Kamil Poźniak, Adam Mójta.

 

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 12 307.

 

Jagiellonia Białystok: Bartłomiej Drągowski - Adam Waszkiewicz, Tomasz Porębski (78. Przemysław Mystkowski), Sebastian Madera, Marek Wasiluk - Rafał Grzyb, Taras Romanczuk (55. Jan Pawłowski), Nika Dżalamidze (84. Przemysław Frankowski), Maciej Gajos, Patryk Tuszyński - Mateusz Piątkowski.

 

PGE GKS Bełchatów: Arkadiusz Malarz - Adrian Basta, Paweł Baranowski, Błażej Telichowski, Adam Mójta - Damian Szymański (82. Grzegorz Baran), Łukasz Wroński (69. Andreja Prokic), Patryk Rachwał, Kamil Poźniak, Michał Mak - Bartosz Ślusarski.

Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze