Koniec przygody z Londynem. Finał nie dla Kubota

Łukasz Kubot i Robert Lindstedt nie zagrają w finale turnieju ATP World Tour Finals. W półfinale Polak i Szwed przegrali z Ivanem Dodigiem i Marcelo Melo z Brazylii. O przegranej polsko-szwedzkiej pary zadecydował super tie-break, w którym więcej zimnej krwi zachowali rywale i to oni zagrają o triumf w turnieju kończącym sezon.
W pierwszym półfinale debla ATP World Tour Finals zmierzyły się dwie pary, na które nikt raczej nie stawiał przed rozpoczęciem turnieju. Chorwat Ivan Dodig i Brazylijczyk Marcelo Melo, rozstawieni w Londynie z numerem 7, pokonali jednak w grupie faworyzowanych rywali, ulegli tylko jednej parze i z drugiego miejsca awansowali do najlepszej czwórki imprezy kończącej sezon.
Jeszcze większą niespodzianką była dotychczasowa dyspozycja Łukasza Kubota i Roberta Lindstedta, którzy zakwalifikowali się do londyńskiego turnieju rzutem na taśmę. Polak i Szwed wygrali wszystkie grupowe pojedynki, a w pokonanym polu zostawili między innymi słynnych braci Bryanów. W stolicy Wielkiej Brytanii przypomnieli swoim kibicom grę, jaką prezentowali na początku roku, gdy wygrywali Australian Open.
Wsparcie z trybun
Z Dodigiem i Melo, drugim duetem z grupy B, on i Lindstedt rywalizowali w tym roku już dwukrotnie. Każdy z debli rozstrzygnął na swoją korzyść jedno spotkanie. Po drugim meczu turnieju, po którym polsko/szwedzka para zapewniła sobie awans do półfinału, polski tenisista stwierdził, że on i jego partner deblowy nie pamiętają już o poprzednich meczach i koncentrują się na zbliżającym się starciu.
Byłoby świetnie, gdyby udało nam się zamknąć sezon sukcesem, tak jak go rozpoczęliśmy. Koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu. Zobaczymy, co jeszcze wydarzy się w tym tygodniu. Walczymy dalej" - zapowiedział na Facebooku Kubot i podziękował kibicom za dotychczasowe wsparcie. Polak mógł liczyć na dodatkowy doping na trybunach, bowiem z wysokości siedzeń 02 Arena kibicowała mu jego sympatia - Katarzyna Piter (nota bene polska tenisistka).

Sobotni półfinał od samego początku układał się zgodnie z przewidywaniami - serwujący utrzymywali własne podanie, choć już w trzecim gemie Kubot i Lindstedt mieli trzy okazje do przełamania Melo. Chorwacko-brazylijski debel znakomitym serwisem utrzymał się jednak w grze i sytuacja wróciła do znanego nam stanu.
Jak silna jest psychika Łukasz Kubota, przekonaliśmy się w ósmym gemie pierwszego seta, gdy Polak przy stanie 0:30 zaliczył kilka świetnych serwisów, które sprawiły, że z beznadziejnej sytuacji, ponownie wszystko wróciło do normy. Polsko-szwedzka para wyrównała na 4:4, a w kolejnym gemie poszła za ciosem. Dwa podwójne błędy serwisowe, jeden świetny return Kubota i zepsuty forehand przeciwników sprawiły, że Kubot i Lindstedt przełamali rywali. 12. gem był już tylko formalnością. Seta zakońćzył Lindstedt fantastyczną akcją przy siatce!
Come on!
Brazylijczyk i Chorwat nie zamierzali się jednak poddawać i w kolejnym secie ruszyli do odrabiania strat. Po raz kolejny to oni serwowali jako pierwsi i przy stanie 3:2 dla nich mieli trzy okazje na przełamanie Polaka i Szweda. Stalowe nerwy "naszej" pary ponownie jednak dały znać o sobie. Trzy kolejne piłki padły łupem Kubota i Lindstedta i polski tenisista głośnym "come on" pokazał jak bardzo ważny to był gem.
Kolejne piłki i gemy przebiegały według dobrze nam znanego scenariusza. Bez żadnych szans na przełamanie obie pary dotrwały do stanu 5:4 dla chorwacko-brazylijskiej pary. 10. gem do pewnego momentu wyglądał tak jak inne, ale od stanu 30:15 dla Kubota i Lindstedta rywale wygrali dwie piłki. Pierwszego setbola Polak i Szwed co prawda obronili, ale decydująca piłka padła łupem rywali. Super tie-break miał zadecydować o awansie do finału.
Ten niestety nie zaczął się zbyt pomyślnie dla Kubota i Lindstedta. Kilka prostych błędów pozwoliło rywalom odskoczyć na cztery piłki różnicy i taka przewaga utrzymywała się do samego końca. W decydującej akcji Lindstedt trafił w siatkę i tym samym porażka Polaka i Szweda stała sie faktem. Mimo porażki należą się im jednak wielkie brawa za walkę i za fantastyczne akcje, jakimi raczyli oni kibiców podczas trwania całego turnieju.
To także koniec pięknej współpracy Szweda i Polaka. Wspólnie wygrali oni deblowy Australian Open i choć druga część sezonu nie byłą najlepsza w ich wykonaniu to należy im się wielki szacunek!
Ivan Dodig/Marcelo Melo - Łukasz Kubot/Robert Lindstedt 4:6, 6:4, 10-6
Komentarze