Pindera: Siłacze nie z tej ziemi

Inne
Pindera: Siłacze nie z tej ziemi
fot. PAP
Tatiana Kashirina

Polacy byli tylko tłem dla innych podczas zakończonych w Kazachstanie mistrzostw świata w podnoszeniu ciężarów. Na pomoście w Ałmatach gwiazd jednak nie brakowało. A najjaśniej świeciły Tatiana Kaszirina i Ilia Iljin, bijąc w wielkim stylu rekordy świata.

Rosjanka biła przy okazji swoje najlepsze osiągnięcia. W drodze po kolejny tytuł w najcięższej kategorii (plus 75 kg) najpierw rozprawiła się z należącym do niej rekordem w rwaniu (151 kg). Pobiła go już w drugiej próbie (152), by w trzeciej dołożyć trzy kilogramy (155). Jeszcze nie tak dawno, byłby to rekord świata w podrzucie, co z jednej strony musi budzić podziw, a z drugiej szokuje, bo od razu pada pytanie, gdzie są granice kobiecej siły.

 

Tym razem Kaszirina nie miała godnej siebie rywalki, jaką ostatnio była Zhou Lulu. Chinka wygrała z nią na igrzyskach w Londynie (2012), do niej należał rekord świata w podrzucie (192 kg) ustanowiony dwa miesiące temu podczas igrzysk azjatyckich w koreańskim Incheon. Ale Chiny tym razem reprezentowała inna, słabsza zawodniczka, Meng Suping. Była mistrzyni świata nie miała jednak żadnych szans w rywalizacji z Kasziriną, która już w drugiej próbie pobiła rekord  Zhou dokładając na sztangę kilogram więcej (193), a z trzeciego podejścia zrezygnowała.

 

Nic dziwnego, w tym momencie bowiem poprawiła już własny rekord świata w dwuboju (334) ustanowiony rok temu w Moskwie aż o 14 kg. Nowy rekord -  348 kg -  jest kosmiczny. Jeszcze kilkanaście lat temu Agata Wróbel biła rekord w dwuboju wynikiem 295 kg, który do dziś jest najlepszy w Polsce i na razie nie widać nikogo, kto mógłby się do niego zbliżyć. Ten Kasziriny musi robić wrażenie nawet na nieco lżejszych mężczyznach. A przecież Rosjanka ma dopiero 23 lata i na pewno nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Tylko na jakich ciężarach się zatrzyma ?

 

Geniusz z Kazachstanu

 

Lepszego prezentu swoim kibicom Ilia Iljin nie mógł sprawić. Mistrz olimpijski z Pekinu i Londynu w wadze 94 kg tym razem dał koncert w wyższej kategorii – 105 kg. Wygrał ostatnim podejściem w podrzucie bijąc rekord świata wynikiem 242 kg, który nie mieści się w głowie.

 

Iljin to nie tylko bohater narodowy Kazachstanu, to również uwielbiany tam celebryta. Miał 17 lat, gdy bił rekordy seniorów w wadze do 85 kg. Później długo nie miał sobie równych w kategorii 94 kg. Na igrzyskach w Seulu (2008) stoczył pasjonującą walkę o złoto z Szymonem Kołeckim, który jest jego przyjacielem. Cztery lata później, na igrzyskach w Londynie odebrał naszemu mistrzowi rekord świata podrzucając 233 kg . W Londynie Kołecki był już tylko obserwatorem olimpijskich zawodów, wcześniej zakończył bowiem karierę.

 

Tym razem Kazachowi przyszło walczyć o tytuł w wadze 105 kg. Na pomoście w Ałmatach rywalizował z broniącym mistrzowskiego tytułu Uzbekiem Rusłanem Nurudinowem i Rosjaninem Dawidem Bedżanianem, rekordzistą świata w podrzucie (238 kg).

 

Pojedynek był spektakularny i niezwykle emocjonujący. Ostatnie podejścia w których bito rekordy kilka tysięcy ludzi oglądało już na stojąco. Najpierw rekord pobił Nurudinow (239), później odzyskał go Bedżanian (240), a na koniec Iljin dołożył jeszcze dwa kilogramy i nadludzkim wysiłkiem dźwignął sztangę wyprzedzając w dwuboju niższą wagą ciała Nurudinowa. To kolejne złoto Kazacha na wielkiej imprezie, tym razem przed własną, uwielbiającą go publicznością.

 

Ilia Iljin to prawdziwy siłacz nie z tej ziemi, bo nigdy jeszcze nie przegrał na wielkich, prestiżowych zawodach. I bardzo prawdopodobne, że za dwa lata na igrzyskach w Rio de Janeiro znów nie będzie na niego mocnych.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze