Młode wilki w natarciu! Wicemistrzowie Europy siatkarzy bez tajemnic

Siatkówka

Kadra Polski może już niedługo doczekać się godnych następców Zagumnego, Możdżonka, Winiarskiego. Trzech wicemistrzów Europy juniorów występujących w AZS Politechnice, na razie zbiera pierwsze szlify w Pluslidze, ale droga do dorosłej reprezentacji stoi przed nimi otworem! Poznajcie Aleksandra Śliwkę, Krzysztofa Bieńkowskiego i Bartłomieja Mordyla.

Gdy dorosła reprezentacja Polski siatkarzy, 6 września 2014 roku czekała na mecz z reprezentacją Kamerunu, trochę w cieniu Mundialu, młodzi gracze Jacka Nawrockiego rozgrywali prawdopodobnie najważniejszy mecz w dotychczasowym życiu. W finale mistrzostw Europy juniorów Olek Śliwka i spółka mierzyli się z Rosjanami. Decydujący mecz turnieju nie wyszedł 19-latkom, ale postawą w całym turnieju, Polacy zwrócili na siebie uwagę wielu siatkarskich ekspertów.

 

Po sukcesie, jakim niewątpliwie było wicemistrzostwo Europy, młodzi biało-czerwoni rozjechali się do klubów. Trzech z nich ruszyło w jednym kierunku: środkowy Bartłomiej Mordyl, rozgrywający Krzysztof Bieńkowski i przyjmujący Aleksander Śliwka udali się do Warszawy, aby pod okiem Jakuba Bednaruka przygotować się do nowego sezonu Plusligi w barwach Politechniki. Dla każdego z nich miał to być debiut w - jak się okazało dwa tygodnie później - lidze mistrzów świata.

 

Piłkarski menedżer bawi się siatkówką

 

Bartłomiej Mordyl do drużyny Akademików trafił z Asseco Resovii Rzeszów, w której nie miał szans na grę w pierwszym zespole. Przed sezonem podjął kluczową więc dla siebie decyzję o przejściu do stolicy pod skrzydła Jakuba Bednaruka. Według niektórych ekspertów Mordyl przypomina na parkiecie Marcina Możdżonka, z którym łączy go także ten sam numer na koszulce. Nowy nabytek Politechniki gra w juniorskiej kadrze z "18", podobnie jak Możdżonek w dorosłej reprezentacji.

 

Bardzo mi miło, że ktoś porównuje mnie do tak znakomitego zawodnika jak Marcin Możdżonek. Na pewno wzoruję się na nim, bo podoba mi się jego zachowanie w bloku - jest przecież jednym z najlepszych blokujących na świecie. Dobrze się porusza, czyta grę i na pewno to u niego podpatruję.

 

 

Bartek nie miał jednak okazji zmierzyć się z Możdżonkiem w bezpośrednim pojedynku na siatce, bowiem ten drugi przed sezonem opuścił Kędzierzyn-Koźle i przeniósł się do Halkbanku Ankara. Młody środkowy zagrał za to w meczu Politechniki z Jastrzębskim Węglem i ogromne wrażenie zrobił na nim Michal Masny. Środkowym, którego Mordyl uważa za najgroźniejszego przeciwnika w dotychczasowej przygodzie z siatkówką, był z kolei rosyjski gracz, który napsuł mu sporo krwi w finale ME. A co Bartek robiłby, gdyby nie został siatkarzem?

 

- Nie wyobrażam sobie mojego życia bez sportu, więc gdybym nie uprawiał siatkówki, to pewnie zająłbym się jakąś inną dyscypliną. Wcześniej grałem na przykład w piłkę nożną, a sport zawsze był obecny w moim życiu. Na razie jesteśmy młodzi, dlatego bawimy się siatkówką i cieszymy się z gry - uważa Mordyl. A w wolnym czasie reprezentant Polski juniorów najczęściej gra w...Football Managera.

 

Rockman na rozegraniu

 

Kolejnym młodym wilkiem, który od tego sezonu reprezentuje barwy klubu z Warszawy jest Krzysztof Bieńkowski - rozgrywający srebrnej drużyny juniorów. Oprócz wicemistrzostwa Europy, Krzysiek świętował także w tym roku wygraną w Młodej Lidze razem z drużyną SMS Spała. Bieńkowski na boisku imponuje wręcz stoickim spokojem i zapewne stąd wzięło się jego porównanie do...Pawła Zagumnego. Nowy gracz warszawian tonuje jednak opinie ekspertów.

 

Widziałem wiele meczów Zagumnego i chociażby jego przygotowania w Spale, gdy przyjeżdżał na kadrę. Na pewno cieszy to, że jestem porównywany do tak dobrego rozgrywającego, ale wiem, że dużo mi do niego jeszcze brakuje. Może kiedyś będę miał podobne umiejętności jak on - na to liczę.

 

 

To nie "Gumę" Krzysiek podpatrywał jednak najczęściej. Ulubionym siatkarzem rozgrywającego Politechniki jest Nikola Grbic. Serba i Polaka łączy jedna rzecz - złoty medal Igrzysk Olimpijskich. Grbic zdobył już najcenniejsze dla sportowca trofeum w 2000 roku w barwach Jugosławii, natomiast największym marzeniem Bieńkowskiego jest taki właśnie krążek. Przede wszystkim 19-latek marzy jednak o debiucie w seniorskiej reprezentacji Polski. Ale swoich zainteresowań nie ogranicza bynajmniej do siatkówki.

 

- Moim hobby jest muzyka rockowa, lubię słuchać różnych utworów polskich i zagranicznych, a także jak wszyscy grać na konsoli, najlepiej z kolegami - mówi Bieńkowski.

 

Być jak Winiarski

 

Aleksander Śliwka był (i nadal jest) kapitanem kadry prowadzonej przez Jacka Nawrockiego i jednym z najlepszych zawodników na imprezie rozgrywanej w Brnie. Stąd od razu nasuwa się porównanie do Michała Winiarskiego, który podczas MŚ także prowadził do boju swoich kolegów. Jest jednak jedna istotna różnica między dwoma siatkarzami: Olek jest lewo, a Michał praworęczny. Mimo tego, Śliwka od zawsze podpatrywał poczynania Winiarskiego na parkiecie.

 

Zawsze wzorowałem się na Michale Winiarskim. Imponowała mi jego gra, a przede wszystkim wyszkolenie techniczne. Chciałbym być kiedyś taki jak on. Z drugiej strony patrzę na zawodników podobnych do mnie - leworęcznych przyjmujących, czyli np. Urosa Kovacevicia czy Juliena Lyneela i od nich staram się podpatrywać różne zagrania, które mogą mi pomóc na boisku.

 

 

Reprezentacja Polski od niepamiętnych lat nie miała leworęcznego przyjmującego grającego na najwyższym poziomie i dlatego wydaje się, że Śliwka może wnieść dużo polotu i finezji do kadry Stephana Antigi. - Na pewno leworęczny przyjmujący to jest rzadkość, chociaż ostatnimi czasy zdarza się to coraz częściej i tych nazwisk jest coraz więcej. Dla przyjmujących moje zagrywki czy dla blokujących ataki, sam fakt, że jestem leworęczny jest swego rodzaju nowością, trudnością - uważa młody gracz Politechniki.

 

Za pierwsze pieniądze zarobione za grę w klubie, Olek kupił sobie wymarzone buty, bo jak twierdzi wcześniej musiał podporządkować się rodzicom, także finansowo. Teraz czas na pierwszy kontakt z reprezentacją: Śliwka został powołany na grudniowe konsultacje do Spały, gdzie pod okiem Antigi i innych trenerów dorosłej kadry będzie mógł zaprezentować swoje nieprzeciętne umiejętności. Jak Olek zareagował na to powołanie?

 

Byłem zaskoczony, bardzo szczęśliwy, a jednocześnie zszokowany, nie wiedziałem jak na to zareagować. Na pewno pojadę tam się nauczyć nowych rzeczy od trenerów reprezentacji Polski, więc jest to ogromna szansa na rozwój i na kolejną lekcję siatkówki.

 

Kolejny medal do kompletu?

 

Wróćmy jeszcze do mistrzostw Europy w Brnie, na których 19-latkowie sięgnęli po srebro. Mało kto wie, że był to pierwszy od 18 lat taki sukces polskiej, juniorskiej siatkówki. Poprzednio taki wyczyn był dziełem drużyny Ireneusza Mazura, która w 1996 roku sięgnęła po złoto na europejskim czempionacie. Wtedy w polskim zespole występowali między innymi Krzysztof Ignaczak i Paweł Zagumny, czyli złoci medaliści dorosłych MŚ 2014. Aleksander Śliwka zdradza, że medal od początku był celem jego i jego kolegów.

 

Wicemistrzostwo Europy juniorów było dla nas ogromnym sukcesem, bo cały rok przygotowywaliśmy się po to, żeby najpierw się do tych mistrzostw zakwalifikować, a potem zdobyć medal, bo nie ukrywaliśmy, że to był nasz cel. Ten sukces nabiera jeszcze większej wartości, gdy zobaczymy, że był to pierwszy od 18 lat medal na takiej imprezie jak ME juniorów. Gdy dowiedzieliśmy się o tym fakcie, to duma była jeszcze większa.

 

 

W przyszłym roku młodych graczy czeka kolejny, ostatni już etap juniorskiej przygody z siatkówką. To mistrzostwa świata w Meksyku, do których Polacy muszą się jednak najpierw zakwalifikować. Na szczęście ominie ich pierwszy etap eliminacji  i o awans będą się bić w jednym z dwóch decydujących turniejów, a do Meksyku pojadą ich zwycięzcy. Polska dzięki temu, że zagrała w finale ME, nie trafi na Rosję. To świetna wiadomość w kontekście tego, że Olek Śliwka chce wraz z kolegami zdobyć kolejny medal dużej imprezy.

 

- Do tej pory, chyba jako jedyny rocznik w historii, zdobyliśmy medal na każdej naszej dotychczasowej imprezie: w kadetach na mistrzostwach Europy i świata i teraz na ME juniorów. Fajnie byłoby utrzymać taką dobrą passę. To będzie na pewno pracowity sezon, bo zaraz jak skończymy Plusligę, będziemy się przygotowywać do eliminacji MŚ. Na razie skupiamy się jednak na Politechnice - kończy Śliwka.

Paweł Ślęzak, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze