Geje też mają Puchar Świata w rugby. Tytułu bronią „Skazani z Sydney”

Inne
Geje też mają Puchar Świata w rugby. Tytułu bronią „Skazani z Sydney”
fot.PAP/EPA
Puchar Świata w rugby, które jest jednym z najbardziej męskich sportów zespołowych, rozegrają także rugbiści-geje.

Puchar Świata w rugby, które jest jednym z najbardziej męskich sportów zespołowych, rozegrają także rugbiści-geje. Turniej odbędzie się w 2016 r. w Nashville w stanie Tennessee.

Na świecie zawody te nie wzbudzą sensacji - mundial homoseksualistów rozgrywany jest co dwa lata, drużyny nie występują w barwach narodowych, tylko reprezentują stworzone przez siebie kluby. Ale w Nashville, które nie słynie z tolerancji wobec mniejszości seksualnych, może dojść do ekscesów z tym związanych. Już sam wybór tego miejsca na arenę zmagań rugbistów-gejów wzbudził wiele kontrowersji - stan Tennessee obecnie nie uznaje bowiem związków osób tej samej płci zakazuje też uznawania płci dla osób transpłciowych. Kodeks stanowy nie przewiduje też piętnowania dyskryminacji na tle seksualnym, wszelkie jej przejawy traktuje się jako „ograniczoną nienawiść”.

 

W decydującej rozgrywce o organizację Nashville Grizzlies pokonali Smoki Chicago. Organizatorzy na przekór, w imię przekonywania do tolerancji, zdecydowali się na ten ryzykowny ruch. I zamierzają z mundialu uczynić wielkie święto. - Cieszymy się na to razem ze wszystkimi naszymi braćmi rugby - napisali organizatorzy.

 

Puchar Świata gejów znany jest również jako Bingham Cup. Jego nazwa wzięła się z od homoseksualnej gwiazdy rugby, Marka Binghama. Zginął on na pokładzie samolotu podczas ataków na WTC w 2001 r. Chcąc uczcić jego pamięć, rok później jego przyjaciele zorganizowali w San Francisco turniej, który rozgrywany jest co dwa lata i zyskał rangę mistrzostw globu. Kolejne odbywały się także w USA, Anglii i Australii. Ostatni światowy turniej gejów rozegrano w tym roku w Sydney. Wystąpiły 24 zespoły z 15 krajów, wygrali „Skazani z Sydney”. Mecze oglądały tysiące fanów, w tym ambasador USA John Berry.

 

Homoseksualizm w świecie rugby nie jest wcale tematem tabu. Równo pięć lat temu na coming out zdecydował się jeden z najbardziej rozpoznawalnych graczy, 40-letni obecnie Walijczyk Gareth Thomas. Wielki jak tur rugbista (192 cm, 100 kg) ukrywał swoją orientację od wieku nastoletniego. Wziął nawet ślub z kobietą, modlił się nieustannie, „by Bóg zabrał jego homoseksualizm”. Wiedział bowiem, że takie wyznanie w świecie sportowych twardzieli w końcu ubiegłego wieku może przekreślić jego szanse na wielką karierę. Pękł dopiero w grudniu 2009 r. opisując szczegółowo swój stan ducha.

 

Najbardziej czuł się winny wobec swojej żony, bo niemal każdy wyjazd z drużyną traktował jako kolejny pretekst do wypadu do gejowskich klubów. - Oszukiwanie jej wpędzało mnie w straszne poczucie winy. Czasami czułem się tak samotny, że chodziłem na skałę w pobliżu naszego domu, stawałem na krawędzi urwiska i myślałem, żeby skoczyć - wyznał później na łamach brytyjskiej prasy.
Thomas wyznał prawdę, kiedy jego żona poroniła po raz trzeci i zdecydowali się na rozwód. Rugbista, który był wówczas jednym z najbardziej rozpoznawalnych zawodników świata, nie spotkał się z homofoniczną reakcją rywali i kibiców. Mało tego, został uznany za jednego z najbardziej wpływowych gejów na Wyspach.

Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze