Skorpiony, Salamony i Cionki... a to dopiero początek

Piłka nożna

Scenariusz 1/16 finału Pucharu Włoch pisał chyba Alfred Hitchcock. Już działo się dużo, a do gry jeszcze nie weszli najlepsi. Co się stanie, kiedy naprzeciwko siebie staną Sinisa Mihajlović i Roberto Mancini?

To prawda, że wygrywali faworyci, ale takie już prawo rozgrywek pucharowych, gdzie male walczą z dużymi. Tylko, że ci duzi wcale nie mieli łatwo w Pucharze Włoch. Dla tych, którzy na co dzień grają z dala od wielkich stadionów taki występ to szansa na pokazanie się. Z drugiej strony, w składach faworytów często pojawiają się rezerwowi, więc też walczą jak o życie.


Tak było też w Pucharze Włoch. Nawet, kiedy na Stadio Olimpico przyjechała drużyna Varese, żeby zmierzyć się z wielkim Lazio, to napędziła faworyto trochę strachu. Zanim goście skapitulowali, zdążyli trafić w słupek bramki bronionej przez Etrita Berishę.


Potem napięcie tylko rosło. Jeśli ktoś uważał, że "calcio" to tylko obrona, szachy, podszczypywanie rywala i nic więcej, niech przemyśli raz jeszcze swoją opinię. O zwycięstwie Sassuolo z Pescarą zadecydował kapitalny strzał Antonio Floro Floresa. Gdyby nie błysk geniuszu doświadczonego pomocnika, faworytowi mogłoby być bardzo ciężko.


Mogłoby być tak, jak w meczu Udinese z Ceseną, gdzie do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, albo nawet tak, jak w spotkaniu Cagliari (Serie A) - Modena (Serie B), gdzie skończyło się rzutami karnymi. Modena cztery razy obejmowała prowadzenie: dwa razy w regulaminowym czasie gry i dwa razy w dogrywce i za każdym razem traciła prowadzenie.


W rzutach karnych zaczęło się od pudła Daniele Contiego, potem kiedy Modena była bardzo blisko zwycięstwa, pomylił się Alessandro Gatto. Za chwilę strzał Lorenzo Crisetiga obronił bramkarz Modeny, a do piłki meczowej, która dałaby Modenie awans, podszedł Wilfred Osuji. Nie strzelił i za chwilę zaczął się dramat Thiago Cionka.


Uderzenie reprezentanta Polski obronił Alessio Cragno i do 1/8 awansowało Cagliari. Polscy kibice przeżywali w ciągu ostatnich dwóch dni huśtawkę nastrojów. Cionek został antybohaterem, ale Bartosz Salamon, chociaż Pescara odpadła, mógł być choć trochę zadowolony. Rozegrał bardzo dobry mecz, tocząc boje z reprezentantem Włoch Simone Zazą i skutecznie uprzykrzył mu życie.


Zupełnie szczęśliwy mógł być Piotr Zieliński. Rozegrał dobry mecz w barwach Empoli, jego drużyna gra dalej, a kolega Levan Mchedlidze strzelił skorpion-gola, o którym teraz głośno w Europie. Z kolei Paweł Wszołek nie wszedł nawet na minutę w meczu Sampdorii z Brescią. Nie było go nawet na ławce rezerwowych. Jeśli z meczu nie wyeliminowała Wszołka kontuzja, to jest to bardzo poważne ostrzeżenie dla byłego reprezentanta Polski.


Sinisa Mihajlović dał szansę graczom drugiego planu, wymienił niemal cały skład, który gra w Serie A i wygrał z Brescią bardzo pewnie. Teraz, w nagrodę, zmierzy się ze swoim przyjacielem, byłym kolegą z boiska i przełożonym. Mihajlović i Roberto Mancini grali razem przez wiele lat w Lazio, a kiedy Włoch został trenerem Interu, ściągnął do siebie serbskiego kolegę, chociaż ten powoli wybierał się na emeryturę. Teraz jeden wyrzuci drugiego z Pucharu Włoch. Będzie bolało?


Naciekawiej w 1/8 finału zapowiada się starcie Torino i Lazio. Dla obu zespołów może to być jedyna szansa, żeby awansować do europejskich pucharów, a obie mają odpowiedni potencjał, żeby wygrać całe rozgrywki.


Pary 1/8 finału Pucharu Włoch (14 stycznia):


Fiorentina - Atalanta


Inter - Sampdoria


Juventus - Hellas Verona


Milan - Sassuolo


Napoli - Udinese


Parma - Cagliari


Roma - Empoli


Torino - Lazio



Transmisje spotkań na sportowych antenach Polsatu.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze