Życie w cieniu Messiego. Suarez kolejną ofiarą geniusza futbolu?

FC Barcelona jest wielkim klubem, dlatego w swoje szeregi ściąga najlepszych zawodników. Przy genialnym Leo Messim każda gwiazda futbolu blednie jednak natychmiastowo. Czy los, jaki spotkał Zlatana Ibrahimovicia, Samuela Eto'o czy Alexisa Sancheza dotknie niebawem Luisa Suareza.
Arsene Wenger przed kilkoma dniami udzielił ciekawego wywiadu dziennikowi The Guardian, w którym poruszył kwestię roli Luisa Suareza w ekipie z Katalonii. Według szkoleniowca Arsenalu, Urugwajczyk prędzej czy później będzie musiał przyzwyczaić się do drugoplanowej roli. Głównym aktorem w teatrze Camp Nou jest bowiem Leo Messi.
- Nie jest łatwo być członkiem zespołu, w którym jedna osoba odgrywa tak ważną rolę - powiedział trener Kanonierów. - Tym bardziej, że Suarez w Liverpoolu decydował o obliczu zespołu i to na nim opierała się gra The Reds. Teraz oglądam mecze Barcelony i często zastanawiam się: "Gdzie on jest?" - pytał retorycznie Wenger.
Ofiary Messiego i...Guardioli
Luis Suarez nie jest jednak pierwszym zawodnikiem, który musiał się pogodzić z życiem w cieniu Argentyńczyka. Przed nim już wielu znakomitych piłkarzy poświęciło czas, aby w Barcelonie pełnić rolę jedynie pomocnika Messiego. Jednych ta rola zadowalała i ci dobrze wkomponowali się w grę Blaugrany. Inni po pewnym czasie okazywali swoją frustrację i stosunkowo szybko opuszczali szeregi drużyny z Katalonii.
Na kilka lat spędzonych w Barcelonie z pewnością nie mogą narzekać Thierry Henry i Samuel Eto'o, którzy z ekipą Blaugrany sięgnęli między innymi po Puchar Mistrzów. Oni trafili akurat na czas, gdy gwiazda Messiego właśnie wzbijała się na piedestał, a oni zostali zepchnięci do drugiego rzędu. Co zaskakujące, lepiej rolę pomocnika zniósł Henry, wcześniej lider Arsenalu, który do Barcelony przyszedł, aby wygrać Champions League i swój cel osiągnął.
Eto'o, który w katalońskim zespole grał dłużej, bo przez pięć lat, do pewnego czasu nie narzekał na swoją pozycję w klubie. Gdy do drużyny przyszedł jednak nowy trener Pep Guardiola, rola Kameruńczyka została nieco zmarginalizowana na rzecz Messiego. To nie spodobało się krnąbrnemu zawodnikowi. Eto'o stwierdził, że jego czas w Barcelonie dobiegł końca i przeniósł się do Interu Mediolan.

Thierry Henry i Zlatan Ibrahimovic - oni też musieli uznać panowanie króla Leo Messiego/ fot. PAP
W stolicy Katalonii trzeba było znaleźć więc zastępstwo dla kameruńskiego snajpera. Wybór padł na jednego z najlepszych piłkarzy świata - Szweda Zlatana Ibrahimovicia. Od razu wielu ekspertów postawiło tezę, że Ibra może nie wkomponować się w dobrze działającą maszynę Guardioli. Ten jakby na przekór zamknął usta krytykom i przez pierwsze miesiące błyszczał w ekipie z Barcelony.
Nic jednak nie trwa wiecznie i już niedługo potem Ibrakadabra stał się kolejną ofiarą Messiego. - Wszystko zaczęło się dobrze, ale wtedy do głosu doszedł Messi - tłumaczył później wysoki Szwed. Ibrahimovic coraz rzadziej zaczął wychodzić w pierwszym składzie Barcelony, a do tego popadł konflikt z Guardiolą. Dla geniusza futbolu nie było już miejsca w Dumie Katalonii, a piłkarza z otwartymi rękoma przyjął AC Milan.
Co na to Neymar?
Gdy Ibrahimovic okupował jeszcze ławkę rezerwowych w Barcelonie, w zespół Guardioli wkomponowywał się nowy nabytek Blaugrany, czyli David Villa, który przyszedł tam po udanych dla niego mistrzostwach świata w RPA. Wejście do drużyny miał doskonałe, bo już w pierwszym Gran Derbi zdobył dwie bramki, obie po asystach... Leo Messiego.
W przypadku Villi większe znaczenie dla przebiegu jego kariery w Barcelonie miała kontuzja, jakiej doznał w grudniu 2011 roku. Po złamaniu nogi Hiszpan nie błyszczał już tak, jak przed urazem, co skutkowało coraz częstszym wysyłaniem go na ławce rezerwowych. A na murawie nieprzerwanie błyszczał Argentyńczyk...
Ostatnią z ofiar Messiego, ale po części też Suareza, był Alexis Sanchez, który przed tym sezonem przeniósł się do Arsenalu. Dla Chilijczyka, niegdyś gwiazdy ligi włoskiej, nie było już miejsca w składzie, po tym jak potwierdzone zostało przyjście Suareza. Sanchezowi również nie odpowiadała rola pomocnika i wybrał zespół Kanonierów. Jak widać po jego obecnej dyspozycji, pod okiem Arsene'a Wengera znów odżył i jest liderem zespołu z Londynu.
Czy zatem Suarez podzieli los wielu świetnych piłkarzy, którzy nie wytrzymali życia w cieniu Leo Messiego? Jak na razie nic nie zapowiada, żeby to właśnie Urugwajczyk zmienił coś w smutnej statystyce graczy, którzy za duże pieniądze przychodzili, a później za mniejsze odchodzili ze stolicy Katalonii. Tym bardziej, że w tym momencie Suarez nie jest nawet drugi po Messim. W ekipie z Barcelony jest przecież także Neymar, którego rola w zespole Luisa Enrique staje się coraz bardziej istotna. A może to właśnie Brazylijczyk wreszcie zepchnie z piedestału argentyńskiego geniusza futbolu?
Komentarze