Pobity sędzia bokserski: "Wróciłem niczym bokser po nokaucie"

Niespełna dwa miesiące trwał rozbrat z boksem sędziego Macieja Dziurgota, pobitego w ringu podczas młodzieżowych mistrzostw Europy. Rzeszowianin, który w weekend oceniał walki w test-meczu ligi WSB, stwierdził, że w jego psychice nie ma śladu po tym zdarzeniu.
- Szybko wymazałem z pamięci incydent z chorwackiego ringu. W mojej psychice nie ma śladu po tamtym zdarzeniu. Kiedy pojawiła się propozycja sędziowania walk w spotkaniu towarzyskim Ukraine Otomans z Rafako Hussars Poland, chętnie z niej skorzystałem. W tym roku zdałem egzamin na arbitra profesjonalnych rozgrywek World Series of Boxing, więc nadarzyła się okazja na debiut, choć jeszcze nieoficjalny, bowiem mecz w Łucku miał charakter tzw. testu - powiedział Dziurgot.
Niecałe dwa miesiące temu, tj. 20 października, Dziurgot został pobity przez chorwackiego zawodnika wagi półciężkiej (81 kg) Vido Loncara. Nie mógł się on pogodzić z przegraną walką przed czasem (z Litwinem Algirdasem Baniulisem - przyp. red.), dlatego - jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem werdyktu - pięściami zaatakował arbitra. Kiedy Polak się przewrócił, agresor dalej zadawał ciosy. Zdarzenie, które miało miejsce w ringu, obserwowali inni bokserzy, sędziowie, trenerzy, oficjele i kibice. W wyniku napaści rzeszowianin doznał m.in. złamania żeber i uszkodzenia opłucnej. Kilka dni spędził w szpitalu w Zagrzebiu.
- Wróciłem niczym bokser po ciężkim nokaucie - po ośmiu tygodniach przerwy. Cieszę się, że powrót okazał się udany. W formule WSB walki są dłuższe, trwają po pięć trzyminutowych rund, ale jeśli chodzi o pracę sędziego, to nie ma zbyt wielu różnic w porównaniu do boksu olimpijskiego, zwłaszcza w ocenianiu na punkty. Jeśli chodzi o arbitra ringowego, tych zmian jest trochę więcej, lecz nie było problemu z przystosowaniem się do zasad obowiązujących w World Series of Boxing - dodał.
W Łucku polski zespół przegrał z faworyzowanymi gospodarzami 5:6, ale biało-czerwoni zebrali pochlebne recenzje. Ukraińcy należą do światowej czołówki w pięściarstwie, zaś Polacy od lat nie zdobyli medalu w ME i MŚ, a w Londynie zabrakło ich w męskim turnieju olimpijskim.
- Prowadziłem w ringu dwie walki - w sobotniej serii południowej trafiła mi się w wadze superciężkiej. Obok mnie potężni faceci, lecz nie czułem jakiegoś dyskomfortu. Zresztą ja mam taki styl pracy między linami, że jestem bardzo blisko zawodników. Nie obawiałem się, że może coś mi się stać. Zazwyczaj nie wypowiadam się w kwestiach sportowych, ale muszę pochwalić bokserów Husarii. Pokazali się w większości walk z bardzo dobrej strony na tle świetnej ekipy Ukrainy. Niektórym jeszcze brakuje wiary w swe umiejętności, ale widzę spory postęp - ocenił sędzia Dziurgot.
Na co dzień prowadzi własną firmę, ale każdą wolną chwilę poświęca pięściarstwu, zresztą kontynuuje tradycje rodzinne - dziadek Kazimierz przed laty był sędzią piłkarskim i bokserskim w Stanisławowie (Iwano-Frankowsk), wtedy jeszcze na polskich ziemiach. O boksie mówi, że od 30 lat jest jego wielką miłością, choć zazdrosna bywa żona. Po nieszczęsnych MME Dziurgot obawiał się, czy pozwoli mu wrócić do sportu.
- Małżonka wie, że z tej pasji nie zrezygnuję i nie ma co ze mną walczyć. W ogóle wyjazd na Ukrainę był dla mnie sporym przeżyciem ze względu na ostatnie wydarzenia w tym kraju. Czuje się tam niepewność, wręcz strach o najbliższą przyszłość. Moi ukraińscy koledzy ze środowiska bokserskiego mówili o zapowiadanej tam mobilizacji. Nie wiadomo kiedy i kogo wezwą do stawienia się do wojska.
- Test-mecz w Łucku podzielony był na dwie sesje walk - południową i wieczorną, obydwie poprzedził minuta ciszy w hołdzie poległym Ukraińcom, a podczas odgrywania hymnów aż ciarki przechodziły - powiedział Dziurgot, wraz z którym mecz sędziowali dwaj inni polscy arbitrzy Sławomir Milczarek i Kazimierz Mietła.
W drodze powrotnej Dziurgot spotkał się z byłym mistrzem świata wagi junior półśredniej Andrijem Kotelnikiem. - Utrzymujemy przyjacielskie stosunki, rozpoczęliśmy nawet współpracę polegającą na wymianie młodych zawodników - dodał.
O sprawcy napaści w Zagrzebiu - Loncarze sędzia rozmawia niechętnie. - Nie wiem jakie są jego losy, czy trafił do więzienia, czy przebywa na wolności, specjalnie mnie to nie interesuje. Chcę się skupić na boksie, nie wracam do tej historii.
Komentarze