410 milionów Hindusów nie mogło się mylić

Piłka nożna
410 milionów Hindusów nie mogło się mylić
fot. PAP

W finale piłkarskiej Indyjskiej Super Ligi drużyna Atletico de Kolkata pokonała Kerala Blasters 1:0. Twórcy nowej ligi, złożonej z ośmiu zespołów, ogłosili sukces marketingowy. Rozgrywki w telewizji obejrzało 410 mln ludzi, a na stadionach ponad 1,5 mln widzów.

Rezerwowy Mohammed Rafique strzelił zwycięskiego gola dla Atletico w ostatniej minucie finału Indyjskiej Super Ligi. Zespół z Kalkuty, którego udziałowcem jest hiszpański klub Atletico Madryt, zaczynał mecz osłabiony, bez swojej gwiazdy Luisa Garcii. Mimo to miał więcej szans na gola i tylko dzięki grającemu trenerowi Blasters -bramkarzowi Davidowi Jamesowi niemal do końca utrzymywał się bezbramkowy remis.

 

Mecz nie stał na wysokim poziomie, ponieważ piłkarze obu drużyn byli wyraźnie zmęczeni intensywnym turniejem. Przez ostatnie 10 tygodni rozgrywali mecze średnio co trzy dni.

 

Jednak dla twórców nowej ligi, korporacji Reliance z Bombaju, gdzie rozegrano finał, ważniejszy od poziomu sportowego ligi jest sukces komercyjny. A ten nie był pewny, ponieważ najpopularniejsza dyscyplina świata wyraźnie przegrywa z krykietem, który jest w Indiach traktowany niczym religia. Dopiero niedawno, ale tylko wśród klasy średniej zapatrzonej w Zachód, przyszła moda na oglądanie angielskiej ekstraklasy.

 

Dlatego najpierw zadbano o solidne podstawy finansowe klubów. Zostały stworzone od podstaw i przyszli właściciele wykupywali na aukcji franczyzę, czyli prawo do zespołów w ośmiu miastach. Wzorem była prywatna liga krykieta IPL wyceniana obecnie na 3 mld dol. Sprawdzona formuła przyciągnęła największe indyjskie firmy, które wykupiły miejsca reklamowe na koszulkach.

 

Następnie zagwarantowano transmisje z meczów w ośmiu kanałach z komentarzem w pięciu językach indyjskich, a także w Anglii i Australii, gdzie mieszka liczna diaspora indyjska.

 

Na tym marketingowcy ligi nie poprzestali. Ponieważ nazwiska piłkarzy są raczej anonimowe dla przeciętnego Hindusa, mecze reklamowano jako pojedynki między właścicielami poszczególnych klubów, ubóstwianymi w Indiach aktorami Johnem Abrahamem, Ranbirem Kapoorem, Hrithikiem Roshanem i Abhishekiem Bachchanem.

 

Na pomoc lidze piłkarskiej, konkurującej o serca Hindusów z krykietem, przyszły też największe gwiazdy krykieta. I tak współwłaścicielem klubu z Kalkuty został legendarny krykiecista Sachin Tendulkar, zespołu z Kerali Sourav Ganguly, a z Madrasu obecny kapitan reprezentacji M.S. Dhoni.

 

Żeby podnieść poziom ligi postanowiono wykorzystać piłkarskie gwiazdy z Europy. Na dwumiesięczny turniej udało się jednak sprowadzić tylko piłkarzy zaawansowanych wiekowo, którzy kończą kariery. Do zespołu z Delhi wyjechał 40-letni Alessandro del Piero, legenda Juventusu Turyn i reprezentacji Włoch, do Bombaju 35-letni Nicolas Anelka, gwiazdor Realu Madryt i Arsenalu, a do Kalkuty triumfator Champions League z Liverpoolem 36-letni Luis Garcia. Trener w drużynie z Goa został słynny Brazylijczyk Zico, w Kerali - angielski bramkarz David James, a Madrasie włoski mistrz świata Marco Materazzi.

 

W efekcie rozgrywki oglądało około 410 mln telewidzów, a na trybunach zasiadło 1,5 mln kibiców. Średnia widzów na stadionach to 26 tys., a na jeden z meczów w Kalkucie przyszło rekordowe 65 tys. ludzi.

 

Popularność nowej ligi może być gwoździem do trumny I-League, najwyższej klasy rozgrywkowej Indii. Składająca się z dziesięciu zespołów, biedna I-League gra swoje mecze wczesnym popołudniem, które pokazywane są tylko przez jeden kanał telewizyjny. Fani futbolu w Indiach obawiają się, że wraz z upadkiem krajowej ligi, takie kluby jak ponad stuletni Mohun Bagan i 94-letni East Bengal upadną. Jak na razie władze Indyjskiej Super Ligi nie przewidują połączenia lig.

RM, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze