Niemcy pobici, Tury szarżują i gigantyczny kontrakt Gortata, czyli jak koszykówka rośnie w siłę!
Emocje zaczęły się od finałów poprzedniego sezonu, a potem było tylko lepiej, za sprawą: reprezentacji, Turowa Zgorzelec i... kontraktu Marcina Gortata.
Zaczęło się od małego trzęsienia ziemi, bo jak inaczej nazwać zdobycie mistrzostwa Polski przez PGE Turów Zgorzelec. Tej drużynie kilka razy brakowało już naprawdę niewiele, żeby założyć na szyje złote medale, ale zawsze potykała się na ostatniej prostej. Najpierw trafili na tłuste lata Prokomu Trefla Sopot, który zbudował drużynę nie do pobicia w Polsce.
Turów po raz pierwszy
Potem mistrzostwo zdobył Asseco Prokom Gdynia, a gdy wydawało się, że droga jest wolna, bo nadmorskie potęgi osłabły, z flanki zaatakował Stelmet Zielona Góra i też trzeba się było zadowolić wicemistrzostwem. Wreszcie Turów dopiął swego i zrobił to w kapitalnym stylu, w najlepszym finale, jaki kibice mogli zobaczyć od lat.
To była zacięta walka dwóch, niemal równorzędnych drużyn. Najmocniej zapamiętany zostanie chyba mecz numer trzy, w którym Stelmet Zielona Góra grał z nożem na gardle po dwóch porażkach, po trzech kwartach przegrywał, a ostatecznie zwyciężył po dogrywce 93:92. Po tamtym meczu w furię wpadł trener Miodrag Rajković, a Łukasz Koszarek był bohaterem.
Dzień później już się uśmiechał, a J.P. Prince zapewniał, że wszystko rozstrzygnie się w Zgorzelcu. Nie miał racji, bo Stelmet raz jeszcze wspiął się na wyżyny i doprowadził do meczu numer 6. Na więcej chyba nie starczyło sił. Turów zasłużenie zdobył mistrzostwo Polski. Szkoda, że nie poradził sobie w Eurolidze, ale trafił na same potęgi: Fenerbahce Stambuł, FC Barcelonę, Panathinaikos Ateny, Bayern Monachium i Emporio Armani Mediolan. Turów wygrał tylko raz, ale pozostawił po sobie niezłe wrażenie, a Damian Kulig stał się objawieniem rozgrywek.
Nowy sezon przynosi nie mniejsze emocje. Właściwie każda kolejka Tauron Basket Ligi gwarantuje jakąś niespodziankę, a jest w czym wybierać, bo liga urosła do 16 zespołów. Nowe drużyny są w Dąbrowie Górniczej, Lublinie, Szczecinie, Kutnie i Toruniu. Do Polski wróciły też stare gwiazdy: Qyntel Woods, Szymon Szewczyk (obaj AZS Koszalin), pojawiają się nowe: Mardy Collins, Chris Wright (Turów), Kwamain Mitchell (Polfarmex Kutno).
Kadra jest "excited"
W lecie nadeszły emocje reprezentacyjne. Kadra z nowym szkoleniowcem, Mike\'em Taylorem i bez swoich największych gwiazd: Marcina Gortata, Macieja Lampego, i Łukasza Koszarka miała wywalczyć awans na mistrzostwa Europy 2015 we Francji. Niemożliwe? Oczywiście, że możliwe. Więcej, dało się wygrać dwa razy z faworyzowaną reprezentacją Niemiec, wzmocnioną grającym w Atlanta Hawks Dennisem Schroederem.
Wszyscy, którzy pracowali przy reprezentacji podkreślali znakomitą pracę, jaką wykonywał Mike Taylor i pozytywną atmosferę, którą stworzył. Trener z USA przyniósł ze sobą także typowo amerykańskie nastawienie. Do wszystkiego był nastawiony "positive", każde wyzwanie było "excited", a praca każdego koszykarza na zgrupowaniu "really hard".
Oprócz zwycięstwa w grupie eliminacyjnej, reprezentacja Polski wyniosła dodatkową korzyść. Okazało się, że Adam Waczyński ma szansę stać się prawdziwym liderem, Mateusz Ponitka znakomicie się rozwija, a Przemysław Karnowski ma nie tylko wysoki wzrost i wielki talent. Czy to wystarczy, żeby we Francji odnieść sukces (gospodarzem turnieju po raz pierwszy są cztery państwa)? Najprawodopodobniej reprezentacja będzie wzmocniona, bo trener Taylor namawia do powrotu Gortata.
Co przyniesie rok 2015?
Polski jedynak w NBA także elektryzował w tym roku kibiców. W kadrze nie wystąpił, bo chciał odpocząć, a poza tym negocjował nową umowę. Ostatecznie za pięć lat gry w Washington Wizards ma dostać 60 milionów dolarów. To dla Gortata kontrakt życia, ale nie tylko finansowo. Wizards grają w tym sezonie znakomicie, są w czołówce Konferencji Wschodniej i mogą sporo namieszać w play off.
To już jednak będzie w 2015 roku, który zapowiada się równie pasjonująco, co mijający sezon. Czy ktoś zdoła zatrzymać rozpędzony Turów Zgorzelec w drodze po drugi z rzędu tytuł? Może będzie to AZS Koszalin, może Stelmet, a może Rosa Radom? Czy młodzi Polacy, którzy coraz lepiej grają w Tauron Basket Lidze, zdołają utrzymać formę i rozwiną się jeszcze bardziej? Czy Przemysław Karnowski przebije się przez draft do NBA? Przez następne 12 miesięcy będzie się nad czym zastanawiać.
Komentarze