Michał Mak: Nie szukam na siłę transferu

Udzieliłem wywiadu, w którym powiedziałem, że Bełchatów robi się dla mnie za mały po czym spadła na mnie fala krytyki. Początek sezonu miałem obiecujący, ale potem niestety różnie bywało z moją formą i dopóki jej nie ustabilizuje nie mam co liczyć na transfer. Nie ma żadnej oficjalnej oferty za mnie więc nie myślę o zmianie otoczenia – mówi w rozmowie z Polsatsport.pl Michał Mak.
Adrian Janiuk: Rok zakończyliście na 9. miejscu w lidze. Niedosyt na pewno pozostał po tak piorunującym początku sezonu, ale potem znacznie obniżyliście loty.
Michał Mak: Niedosyt jest ogromny! Rundę jesienną zakończyliśmy przecież na 4. miejscu, ale w czterech meczach rundy rewanżowej rozgrywanej awansem zdobyliśmy zaledwie punkt po remisie z Górnikiem Łęczna. Uważam jednak, że pozycja poza czołową ósemką zaciemnia obraz naszej dobrej postawy w pierwszej części sezonu.
Celem GKS-u Bełchatów jest na zakończenie sezonu zasadniczego pozycja w górnej części tabeli?
Przed nami jedenaście spotkań na wiosnę nie licząc tych, które będziemy mieli do rozegrania po podziale ligi. Zrobimy wszystko, aby już w pierwszym lutym spotkaniu zapunktować. Tabela jest spłaszczona i dwa lub trzy zwycięstwa mogą sprawić, że możemy ponownie znaleźć się na czwartej lub na piątej lokacie. Różnica punktowa jest naprawdę niewielka więc musimy po przerwie dobrze wejść w sezon, żeby nie stracić całkowicie kontaktu z drużynami, które plasują się przed nami.
Jakie były założenia przed startem sezonu? Myśleliście tylko o spokojnym utrzymaniu czy jednak był apetyt na coś więcej?
Celem przed rozpoczęciem sezonu było spokojne utrzymanie się w Ekstraklasie. Jednak powiedzenie, że apetyt rośnie w miarę jedzenia sprawdziło się w przypadku naszej drużyny. Po zwycięstwach w pierwszej fazie sezonu czy to z Legią czy ze Śląskiem uwierzyliśmy w siebie jeszcze bardziej i chcieliśmy namieszać na ligowym podwórku. Schody zaczęły się kiedy w zespole pojawiły się kontuzje czy zawodnicy zaczęli pauzować za kartki. Uraz mojego brata sprawił, że straciliśmy mocne ogniwo. Też nie ma co ukrywać, że w ostatnich meczach zabrakło nam trochę „pary” i to się odbiło na wynikach. Okres zimowy wykorzystamy na jak najlepsze przygotowanie, ale liczymy też, że w zespole pojawią się nowe twarze.
Można odnieść wrażenie, że wasze kłopoty zaczęły się od momentu wysokiej wyjazdowej porażki z Lechem Poznań (0:5). Do meczu w stolicy Wielkopolski mieliście jedną z najpewniej grających formacji defensywnych w lidze.
Ten mecz udowodnił przede wszystkim, że potrzebujemy większej rywalizacji w zespole. Przed sezonem, gdy opuszczał nas nasz kapitan Maciej Wilusz wróżono nam, że będziemy mieli ogromne kłopoty w defensywie. Tymczasem lukę po Maćku, którzy poszedł do Lecha udało się wypełnić.
Definitywnie zostajesz w Bełchatowie czy jest szansa na transfer w zimowym okienku transferowym?
Udzieliłem wywiadu, w którym powiedziałem, że Bełchatów robi się dla mnie za mały po czym spadła na mnie fala krytyki. Początek sezonu miałem obiecujący, ale potem niestety różnie bywało z moją formą i dopóki jej nie ustabilizuje nie mam co liczyć na transfer. Nie ma żadnej oficjalnej oferty za mnie więc nie myślę o zmianie otoczenia.
Pojawiały się słuchy, że znajdujesz się na liście życzeń Lecha Poznań. Władze Kolejorza kontaktowały się z tobą osobiście lub z klubem w sprawie twojego przejścia do ekipy z Wielkopolski?
Na liście życzeń być może się znajduje, ale w takim razie musi być ona bardzo szeroka. Mówiąc serio nic mi na ten temat niewiadomo. Z Poznania nikt do mnie nie dzwonił. Mój manager również nie miał żadnych telefonów. Muszę przyznać, że bardzo chłodno podchodzę do takich rewelacji. Na chwilę obecną są to zwykłe plotki.
Na początku sezonu mówiło się, że tobą i twoim bratem zainteresowany był Anderlecht Bruksela. Dostałeś sygnał, że wysłannicy z Belgii was obserwowali?
Dowiedziałem się po jednym z meczów, że Belgowie rzekomo nas oglądali, ale szczerze mówiąc nie chce mi się w to wierzyć. Nie dostałem absolutnie żadnych wiadomości, że wysłannik Anderlechtu będzie mnie obserwował. Po kiepskiej końcówce tym bardziej mało realne wydaje się, że taki klub grający regularnie w Lidze Mistrzów byłby mną zainteresowany. Dlatego muszę wrócić do formy z początku sezonu, aby zwrócić na siebie uwagę mocnych drużyn.
Bracia Mak od sezonu 2011/12 są zawodnikami GKS-u Bełchatów/fot.Cyfrasport
Twój kontrakt z GKS-em wygasa zimą przyszłego roku. Jest szansa, że przedłużysz umowę czy raczej klub będzie skłonny sprzedać Cię przed końcem kontraktu?
Jeżeli przyjdzie korzystna oferta dla mnie jak i dla klubu w co wątpię mówiąc szczerze to GKS Bełchatów byłby skłonny mnie sprzedać już teraz. Rozmawiałem z trenerem Kamilem Kieresiem i dostałem zielone światło na transfer, ale nie nastawiam się na odejście. Na transfer trzeba sobie zasłużyć. Napastnik, który ma dwie bramki w lidze oraz kilka asyst nie dostanie wielkiej oferty więc najprawdopodobniej zostanę w Bełchatowie. Nie wybiegam myślami daleko w przyszłość.
A gdybyś miał zmieniać klub to wolałbyś przejść do jakiejś polskiej drużyny czy tylko zagranicznych wyjazd bierzesz pod uwagę w kontekście zmiany barw klubowych?
Wolałbym zostać w kraju, ale nie dlatego, że boję się wyjazdu za granicę. Najpierw chcę na poważnie zaistnieć w naszej lidze, umocnić swoją pozycję i ustabilizować formę, a potem myśleć o czymś więcej. Potrafię zagrać dobre mecze, ale zdarza się czasami, że jestem zupełnie niewidoczny. Wyjeżdżając z Polski chcę mieć pewność, że jestem ukształtowanym zawodnikiem. Na tę chwilę sądzę, że nie jestem gotowy na wyjazd.
Co twoim zdaniem oznacza sformułowanie zawodnik ukształtowany?
Jeśli chodzi o pozycję napastnika czyli tę na której gram to w moim odczuciu muszę być znacznie bardziej skuteczny i wyrachowany pod bramką przeciwnika. Decydując się na wyjazd do innej ligi chcę strzelić w polskiej lidze przynajmniej dziesięć goli w sezonie, żeby opuszczać kraj jako czołowy zawodnik z wyrobiony nazwiskiem. Do tej pory rozegrałem w Ekstraklasie 33 mecze i zdobyłem w nich cztery bramki. Z takimi statystykami nie zostanę wytransferowany na zachód. Nie chcę, żeby przylgnęła do mnie łatka, że jestem graczem posiadający umiejętności, ale nie potrafię ich w pełni zaprezentować na boisku.
Jesteś zadowolony ze swojego indywidualnego dorobku w tym sezonie? Biorąc pod uwagę mecze ligowe jak i te rozegrane w Pucharze Polski to rozegrałeś ich 21, w których zdobyłeś cztery bramki oraz zanotowałeś sześć asyst.
Muszę przyznać, że jestem trochę zawiedziony moimi statystykami. W ubiegłym sezonie na zapleczu Ekstraklasy strzeliłem 15 goli, a w tych rozgrywkach jak do tej pory zaledwie dwa trafienia zapisałem na swoim koncie. Wiadomo, że są to dwie różne ligi, ale początek w Ekstraklasie miałem naprawdę niezły. Ze swojej strony na pewno liczyłem na więcej. Miałem sporo sytuacji do zdobycia bramek, ale skuteczność zawodziła więc mój dorobek nie wygląda tak jak powinien.
Wyobrażacie sobie z bratem taki scenariusz, że gracie w innych drużynach?
Do tej pory tak się układa nasza przygoda z piłką, że cały czas gramy razem przez co na okrągło muszę oglądać jego twarz (śmiech). Mówiąc poważnie odpowiada nam, gdy jesteśmy razem na boisku. Doskonale się rozumiemy wręcz bez słów i przynosi to korzyść drużynie. Jeżeli jeden z nas dostałby zadowalającą ofertę to nie byłoby problemu, żebyśmy się rozdzielili. Taka jest kolej rzeczy.
Bracia Brożkowi czy Żewłakow na pewnym etapie kariery też musieli się rozdzielić.
Zdajemy sobie sprawę, że bliźniacy przez całą karierę razem grać nie mogą. Kiedyś zapewne nadejdzie taki moment, że zostaniemy rozdzieleni. Będziemy potrafili sobie bez siebie poradzić. Natomiast jeżeli dostalibyśmy wspólną ofertę przejścia do jakiegoś klubu to na pewno patrzylibyśmy na nią w sposób szczególny.
Bełchatowska szatni słynie ze świetnej atmosfery. Po ostatnich nie najlepszych wynikach nic się nie zmieniło w tej kwestii?
Na szczęście po ostatnich mniej udanych meczach atmosfera na tym nie ucierpiała. W dalszym ciągu z przyjemnością przychodzimy na treningi. Słabsza postawa na boisku nie zachwiała naszą szatnią. Każda drużyna przechodzi gorsze momenty i trzeba sobie z tym umieć poradzić. Jesteśmy zgraną paczką i tak pozostanie bez względu na okoliczności. Jest u nas mieszanka doświadczonych i młody zawodników. Nasz kapitan Arek Malarz, który w swojej karierze był w wielu klubach podkreśla, że dawno w takiej szatni nie był. Naszą siłą jest jedność.
Komentarze