Walia - sześć dekad oczekiwania

Piłka nożna
Walia - sześć dekad oczekiwania
fot. PAP
Czy Gareth Bale doprowadzi Walijczyków do finałów Euro 2016?

Walia jest swego rodzaju fenomenem europejskiego futbolu. Choć regularnie wypuszcza w świat piłkarskie gwiazdy, od blisko 60. lat nie jest w stanie zakwalifikować się do finałów wielkich imprez. Co jest przyczyną niepowodzeń? Pech, czy może brak boiskowych atutów?

Walia pierwszy i ostatni raz w mistrzostwach świata w piłce nożnej wystąpiła w 1958 roku. Niedawno minęło 56 lat od tego wydarzenia. Od tego czasu piłkarze tej reprezentacji przegrali  w aż 27 kolejnych eliminacjach do mistrzostw świata i Europy!

 

Zatrzymani przez Pelego

Walijczycy na turniej rozgrywany w Szwecji dostali się kuchennymi drzwiami. Przegrali w grupie eliminacyjnej z Czechosłowacją, ale mimo to ten jeden, jedyny raz dopisało im szczęście. UEFA nie chciała dopuścić, by reprezentacja Izraela awansowała do turnieju bez gry i w ostatniej chwili zmieniła regulamin. W drodze losowania wyznaczyła Izraelczykom rywala w meczach barażowych. Wśród dziewięciu ekip szansę miała również Polska, ale los wskazał na Walię. Wyspiarze nie mieli kłopotów z wykorzystaniem danej im szansy. Pewnie wygrali oba mecze i znaleźli się w gronie finalistów...


W Szwecji zagrali więcej niż przyzwoicie. Zremisowali po 1:1 z silnymi Węgrami oraz z Meksykiem, potem bezbramkowo z gospodarzami turnieju i pożegnaliby się z imprezą, gdyby nie dziwny regulamin. W przypadku równej liczby punktów nakazywał on - bez względu na różnicę bramek - rozegranie meczu barażowego. I tak, po raz kolejny szczęście uśmiechnęło się do ekipy z Wysp. Niespodziewane zwycięstwo 2:1 nad Węgrami dało awans do ćwierćfinału. Tam już czekała rozpędzona Brazylia. To był ciężki mecz dla kroczących po pierwszy tytuł Canarinhos. O wyniku zadecydowała jedna, jedyna bramka zdobyta przez osiemnastoletnią, wschodzącą gwiazdę futbolu. Nastolatek o pseudonimie Pele strzelił swego pierwszego mundialowego gola i zamknął historię występów reprezentacji Walii w finałach wielkich imprez.


To były wyjątkowe mistrzostwa. Jedyny raz w historii wśród finalistów zaprezentowały się wszystkie cztery brytyjskie reprezentacje. Anglia i Irlandia Północna - podobnie jak Walia - dotarły do ćwierćfinałów. Szkocja ugrzęzła w fazie grupowej. Anglicy byli w późniejszych latach stałymi uczestnikami finałów MŚ i ME, sztuka awansu udawała się również Szkotom i Irlandczykom z północy... Z tej czwórki tylko Walia na wielką piłkarską imprezę nie zdołała już później awansować...

Walijskie talenty


Gwiazdą Walijczyków był wówczas John Charles - napastnik Juventusu Turyn, wcześniej przez wiele sezonów podpora Leeds United. Miał do pomocy kilku niezłych rzemieślników. Najlepszym strzelcem był Ivor Allchurch ze Swansea, który po mundialu przeszedł do Newcastle United. Kapitanem drużyny był z kolei Dave Bowen z Arsenalu Londyn. W kolejnych latach ten schemat, z gorszym już jednak skutkiem obowiązywał w reprezentacji Walii. Obok kilku niekwestionowanych gwiazd po boisku biegali rzemieślnicy, w różnym stopniu biegli w sztuce piłkarskiej. Walijczycy niemal w każdej dekadzie wypuszczali w świat gwiazdy europejskiego formatu.

W latach siedemdziesiątych Walię reprezentowali m.in. napastnik John Toshack i obrońca Joey Jones, którzy dorzucili swoje cegiełki w budowie potęgi  Liverpoolu. Byli znaczącymi postaciami angielskiej ekstraklasy, podobnie jak pomocnik Leeds United Terry Yorath oraz stoper Mike England z Tottenham Hotspur.


Jeszcze mocniejszą ekipę mieli Walijczycy w latach osiemdziesiątych. Najpierw rozkwitnął  snajperski talent Iana Rusha. W 1984 roku napastnik zdobył w barwach Liverpoolu Puchar Mistrzów, był również najlepszym snajperem  ligi angielskiej (32 gole) oraz zgarnął Złoty But dla najskuteczniejszego napastnika Europy. Do dziś jest najlepszym strzelcem FC Liverpool w historii - zdobył dla tego klubu 346 bramek. W reprezentacyjnym ataku partnerował mu Mark Hughes, gwiazda Manchesteru United.


hughes2P
Mark Hughes walczy z piłkarzami Legii Warszawa w półfinale PZP. / fot. PAP

 

Zapewnił temu klubowi m.in. triumf w Pucharze Zdobywców Pucharów (1991), strzelając dwa gole w finałowej grze z Barceloną.  Gwiazdorski duet napastników uzupełniali piłkarze cenieni na Wyspach. Neville Southall przez blisko 17 lat był pierwszym bramkarzem Evertonu (dwukrotnie mistrz Anglii, triumf w PZP 1985). Jego kolegą klubowym był ceniony obrońca Kevin Ratcliffe.

 

Kolejna grupa zdolnych piłkarzy dołączyła do reprezentacji w latach dziewięćdziesiątych. Wszystkich przyćmił Ryan Giggs.  Skrzydłowy Manchesteru United przez lata błyszczał w Premier League imponując znakomitą techniką oraz nieszablonowymi zagraniami. Mając wybór między ojczyzną ojca (Anglia) i matki (Walia), wybrał grę w ekipie Smoków. Nawet i on - mając do pomocy takich piłkarzy jak Craig Bellamy, John Hartson, Dean Saunders czy Gary Speed - nie był jednak w stanie wprowadzić Walijczyków na piłkarskie salony.

Zawsze byłem dumny z reprezentowania mojej ojczyzny, ale niestety zdarzało się, i to dość często, że gra dla Walii wpędzała mnie we frustrację. Prawie wszystko w meczach międzypaństwowych było cudowne - mogłem wrócić do rodzinnego domu, odwiedzić krewnych w Walii, spędzić czas ze starymi kumplami, poznać kawałek świata przy okazji spotkań wyjazdowych. Niestety, najbardziej rozczarowującym aspektem tego wszystkiego był sam mecz. W klubie nie byłem przyzwyczajony do porażek. Kiedy do nich dochodziło, a w kadrze niestety często, czułem wszechogarniającą frustrację, ciężko było mi zrozumieć, dlaczego gramy, tak jak gramy. Być może zbyt mocno chciałem rzeczy niemożliwej do spełnienia

- wspominał po latach w swej autobiografii. W 2007 roku zrezygnował z występów w drużynie narodowej. U schyłku kariery zdołał jeszcze wystąpić na  igrzyskach olimpijskich w Londynie, jako kapitan reprezentacji Wielkiej Brytanii.

 

W ostatnich latach liderem reprezentacji jest skrzydłowy Gareth Bale - bohater sensacyjnego transferu z Tottenhamu do Realu Madryt. Już pierwszy sezon występów w klubie ze stolicy Hiszpanii zwieńczył wygraniem Ligi Mistrzów, strzelając gola w dogrywce finału z Atletico. Czy przy wsparciu takich graczy jak choćby Joe Allen (Liverpool), czy Aaron Ramsey (Arsenal)  będzie miał więcej szczęścia w drużynie narodowej, niż Giggs?

 

Pech czy niemoc?

 

Mimo, że Walijczyków przedstawiano wielokrotnie jako co najwyżej średniaków europejskiego futbolu, trudno posądzać piłkarzy tej reprezentacji o brak chęci awansu do wielkich imprez. Możliwości były, pojawiały się szanse, czy można więc mówić o pechu? Walijczycy mogli pojawić się już na boiskach Chile w 1962 roku, ale tym razem na drodze do awansu stanęła kolejna legenda futbolu - Alfredo Di Stéfano, którego trafienie przesądziło o awansie Hiszpanów. W 1976 roku Walijczycy byli o krok od awansu do finałów mistrzostw Europy. Wygrali nawet grupę eliminacyjną (przed Węgrami, Austrią i Luksemburgiem), ale w kolejnej fazie ulegli Jugosławii (0:2, 1:1) i znów zabrakło ich w gronie finalistów.

 

Eliminacje mundialu 1982 rozpoczęli od czterech zwycięstw, później było już jednak nieco gorzej. Remis 2:2 z Islandią na własnym boisku przesądził o awansie Czechosłowaków, którzy pojechali do Hiszpanii dzięki lepszej różnicy bramek. Kolejne eliminacje i tym razem punkt za mało, by pojechać na Euro do Francji. Znów z finałów wyparła Walijczyków Jugosławia, choć w bojach obu zainteresowanych ekip był podział punktów. Po 4:4 na wyjeździe, w Cardiff padł remis 1:1.

 

Bardzo blisko było również w eliminacjach MŚ 1986. Walia wygrała na Hampden Park w Glasgow 1:0 ze Szkocją po golu Rusha. W kolejnym meczu Smoki na własnym boisku rozgromiły 3:0 Hiszpanię po dwóch bramkach Rusha i przepięknym golu Hughesa. Cóż z tego, skoro zdarzyła się Walijczykom wpadka ze słabiutką Islandią (0:1). O drugim miejscu w grupie (= awans do baraży) miała zadecydować konfrontacja ze Szkocją na Ninian Park w Cardiff. Był to jeden z najdramatyczniejszych meczów w historii eliminacji mistrzostw świata. Walia musiała to spotkanie wygrać, rywalom wystarczył remis. Hughes trafił dla gospodarzy w pierwszej połowie, ale na dziesięć minut przed końcem wyrównał z rzutu karnego Davie Cooper. Napięcia nie wytrzymał opiekun Szkotów Jock Stein, który zasłabł w chwili, gdy jego podopieczni cieszyli się z sukcesu. Trener doznał zawału serca, w wyniku którego zmarł.

 

Fatum Walijczyków trwało dalej. W eliminacjach Euro '88 o braku awansu zadecydowały porażki w dwóch ostatnich meczach. W walce o paszporty na Italia 1990 Walia była zaledwie tłem dla dwójki wielkich rywali Holandii i RFN. W kwalifikacjach do Euro '92 Walijczycy po golu Rusha wygrali 1:0 w Cardiff z aktualnymi mistrzami świata Niemcami. Cóż z tego, do awansu znów zabrakło punktu... W meczu decydującym o awansie do mundialu w USA Walia musiała ograć u siebie Rumunię. Przy stanie 1:1 Paul Bodin nie wykorzystał rzutu karnego, goście zdobyli później zwycięską bramkę i to oni pojechali na mistrzostwa, na których byli jedną z rewelacji turnieju.

 

Przełom stuleci to okres słabszych występów Walijczyków. Ogromną szansę awansu mieli dopiero w eliminacjach Euro 2004. W fazie grupowej podopieczni Marka Hughesa pokonali m.in. Włochów (2:1) i awansowali do baraży, w których zmierzyli się z Rosjanami. W Moskwie padł bezbramkowy remis, dający nadzieję na sukces w rewanżu w Cardiff. Niestety, ponad 73 tysiące widzów na Millennium Stadium przeżyło rozczarowanie. Rosjanie wygrali 1:0 po golu Wadima Jewsiejewa, a Ryan Giggs i Gary Speed nie wykorzystali szans na odwrócenie losów tej rywalizacji.

 

W kolejnych kwalifikacjach Walijczycy wyraźnie obniżyli loty. W walce o Euro 2012 zostali wyprzedzeni przez Anglię, Czarnogórę i Szwajcarię. Brazylijski mundial tradycyjnie przeżyli w roli kibiców. W swej grupie eliminacyjnej zdołali przeskoczyć jedynie Macedonię, oglądając plecy Belgów, Chorwatów (awans) oraz Serbów i Szkotów.

giggs2P

Jacek Bąk i Tomasz Kłos zatrzymali Ryana Giggsa. / fot. PAP

 

Warto przypomnieć, że trzykrotnie w eliminacjach mistrzostw świata krzyżowały się drogi reprezentacji Polski i Walii. Wyspiarze przynosili szczęście biało-czerwonym. W każdym z trzech przypadków eliminacje zakończyły się awansem Polaków (MŚ 1974, 2002, 2006).

 

Królestwo Czerwonych Smoków

 

Skąd bierze się ta eliminacyjna niemoc Walijczyków? Wielokrotnie zwalano winę na potencjał tej reprezentacji. Mimo wspomnianych wyżej gwiazd grających w kadrze, często dysponowali nierównym składem. Widoczna była dysproporcja między graczami ofensywnymi, a obrońcami. Nie zawsze była to jednak główna przyczyna niepowodzeń. W latach osiemdziesiątych Walia miała reprezentację teoretycznie mocniejszą niż grająca w finałach mistrzostw świata Irlandia Północna. Nie gorszą nawet, niż dowodzeni przez Jacka Charltona Irlandczycy, którzy regularnie kwalifikowali się na wielkie imprezy (ME 1988, MŚ 1990, 1994).

 

Jedną z przyczyn jest z pewnością fakt, że w tej części Wielkiej Brytanii, zamieszkałej przez ponad trzy miliony ludzi, sportem numer jeden było od zawsze rugby. Czerwone Smoki - bo taki przydomek nosi drużyna narodowa w tej dyscyplinie sportu - od zawsze były w światowej czołówce. Zajmują obecnie szóste miejsce w IRB World Rankings. Wystąpili we wszystkich edycjach Pucharu Świata, najlepszy wynik - trzecie miejsce - osiągając w 1987 roku. W ostatniej edycji tej imprezy rozgrywanym w Nowej Zelandii Walijczycy doszli do półfinału, gdzie przegrali 8:9 z Francją, a w meczu o trzecie miejsce ulegli Australii. Do listy sukcesów należy dołączyć triumfy w prestiżowym Pucharze Sześciu Narodów (2005, 2008, 2012, 2013). Osiągnięcia o których walijscy piłkarze nie mogą nawet marzyć...

 

walrug2P

Czerwone Smoki walczą o podium Pucharu Świata 2011. / fot. PAP

 

Przez lata problemem piłkarzy był brak rozgrywek ligowych. League of Wales powstała dopiero w 1992 roku, ale drużyny w niej występujące prezentowały mizerny poziom. Najlepsi walijscy piłkarze od zawsze byli na celowniku klubów z Anglii i to w ligach angielskich rozkwitały ich kariery. Dwa najlepsze walijskie kluby występują  w rozgrywkach ligi angielskiej. Swansea (z Łukaszem Fabiańskim w składzie) gra obecnie w Premier League, a Cardiff City szczebel niżej - w rozgrywkach Championship.


Kolejną przyczyną niepowodzeń może być skromny budżet krajowej federacji, której nigdy nie było stać na zatrudnienie  trenerskiej gwiazdy z zagranicy. Stery reprezentacji przejmowali głownie byli walijscy piłkarze, m.in: Bowen (1964–74), England (1979–87), Yorath (1988–93), Toshack (1994, 2004-10), Hughes (1999–2004), Speed (2010–11) i ostatnio Chris Coleman. Walijska federacja nie zawsze była poważnie traktowana przez władze klubów Premier League. Znamienny jest przypadek Ryana Giggsa. Piłkarz MU zadebiutował w reprezentacji w 1991 roku, ale pierwszy mecz towarzyski w jej barwach rozegrał dopiero w marcu 2000 roku! Przez dziewięć lat władze klubu usprawiedliwiały jego absencje zwolnieniami lekarskimi.

 

Droga do Francji

 

Gareth Bale i spółka w grupie B eliminacji Euro 2016 mają za rywali reprezentacje Andory, Cypru, Belgii, Bośni i Hercegowiny oraz Izraela. To nie jest z pewnością grupa śmierci. Ponadto faworyzowani Belgowie i Bośniacy w pierwszych meczach pogubili punkty.



bale2P

Gareth Bale w bezbramkowym meczu z Belgią. / fot. PAP


Walijczycy na początku eliminacji nie zanotowali większej wpadki, wciąż pozostają niepokonani. Dwukrotnie bezbramkowo zremisowali z finalistami ostatnich mistrzostw świata: Bośnią i Hercegowiną [SKRÓT MECZU] oraz Belgią [SKRÓT MECZU]. Nieco gorzej zaprezentowali się w konfrontacjach z teoretycznie słabszymi rywalami. Zdołali jednak wymęczyć  zwycięstwo 2:1 w wyjazdowym meczu z Andorą [SKRÓT MECZU]. Gospodarze prowadzili już nawet 1:0 po bramce z rzutu karnego, ale Bale stanął na wysokości zadania: najpierw wyrównał strzałem głową, a w końcówce meczu ustalił wynik skutecznie egzekwując  rzut wolny z okolicy 25. metrów.  Podobnie było w wygranym 2:1 meczu z Cyprem w Cardiff [SKRÓT MECZU]. Bramki Davida Cotterrilla i  Hala Robsona-Kanu dały prowadzenie, które gospodarze z trudem utrzymali po czerwonej kartce dla  Andy Kinga.  


Po czterech seriach spotkań zajmują premiowane awansem drugie miejsce. Czy obecny rok przyniesie kres fatalnej passy Walijczyków? Przed ekipą Chrisa Colemana zadanie trudne, ale nie niemożliwe do wykonania.

Robert Murawski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze