Wygrana bitwa z Raonicem. Król Roger w "Klubie 1000"
Roger Federer pokonał Milosa Raonica 6:4, 6:7 (2-7), 6:4 w finale turnieju ATP Tour w Brisbane (suma nagród 494 tys. dolarów) i w ten sposób został trzecim zawodnikiem, który w karierze mają po co najmniej 1000 zwycięstw. Dzisiejszy sukces to również 83. wygrana Szwajcara w turnieju ATP.
W Brisbane 33-letni Federer radził sobie znakomicie. Poza pierwszym meczem, w którym oddał seta Amerykaninowi Johnowi Millmanowi (153. ATP) i wygrał ostatecznie 4:6, 6:4, 6:3, w kolejnych rozbił przeciwników w pył. W ćwierćfinale w 39 minut odprawił Australijczyka Jamesa Duckwortha 6:0, 6:1 a w półfinale pokonał bułgarską gwiazdę Grigora Dimitrowa (4.) 6:2, 6:2 w ciągu 54 minut.
W bezpośrednich meczach Szwajcar prowadził z Raonicem 7-1, więc faworyt był jasny. Ostatni raz spotkali się na korcie podczas ATP World Tour Finals - Federer wygrał 6:1, 7:6 (7-0). Dwa tygodnie wcześniej - w Paryżu - triumfował Raonic 7:6 (7-5), 7:5.
W pierwszym secie finału w Brisbane Raonic wywalczył 4 gemy, potem też nie dawał sobie rady z precyzyjnymi ciosami Szwajcara i przy stanie 0:2 wydawało się, że mecz "zamknie" się nawet w godzinę. A jednak - numer 8 światowego rankingu odzyskał pole, świetnie atakował nie tylko forhendem ale i z bekhendu po linii. Wyszedł na prowadzenie 5:4 a po atomowym serwisie 217 km/godz. - na 6:5. Federer wyrównał i w tie-breaku prowadził 2-0. Kolejne 7 punktów zdobył jednak mierzący 196 cm Kanadyjczyk i był remis.
W trzecim secie wyrównana walka trwała praktycznie do samego końca. Więcej zimnej krwi zachował Szwajcar. Raonic nie wytrzymał przy stanie 4:5. Serwował, ale najpierw popełnił podwójny błąd a w ostatniej piłce zagrał w siatkę. Był to jego 31. niewymuszony błąd. Bardzo kosztowny.
Federer wygrał więc po raz 1000. w karierze. Dotychczas tylko dwóch zawodników w liczonej od 1968 roku Open Erze mogło się pochwalić wygraniem co najmniej 1000 spotkań - Jimmy Connors i Ivan Lendl. Na konferencji prasowej po zakończeniu finałowego meczu Federer był wyraźnie wzruszony.
To zupełnie inne emocje niż po zwycięstwie w jakimkolwiek innym pojedynku. Nigdy o tym nie myślałem, czy wygrałem po raz 500. czy 800., te liczby nic dla mnie nie znaczyły. Ale z jakiegoś powodu ten tysiąc jest dla mnie bardzo ważny, bo to ogromna liczba. Samo liczenie do tysiąca zajęłoby wiele czasu - powiedział Szwajcar.
Zwycięstwo w takich okolicznościach - po trudnym, nerwowym meczu ze znakomitym rywalem - chyba smakuje jeszcze lepiej. To ważne, że zdołałem wyjść z takiego starcia górą, niż gdyby się skończyło na przykład 6:4, 6:4 - a na to się przez chwilę zanosiło - podkreślił Federer.
Czy Szwajcarowi uda sie poprawić wynik Connorsa?
Nigdy nawet o tym nie pomyślałem. Wątpię, że to się kiedykolwiek wydarzy, ale... nigdy nic nie wiadomo - zakończył Federer, który ostatni triumf w turnieju wielkoszlemowym odniósł na kortach Wimbledonu w 2012 roku.
Tenisiści z największą liczbą zwycięstw singlowych:
1253 — Jimmy Connors (USA)
1071 — Ivan Lendl (Czechy)
1000 — Roger Federer (Szwajcaria)
929 — Guillermo Vilas (Argentyna)
875 — John McEnroe (USA)
870 — Andre Agassi (USA)
801 — Stefan Edberg (Szwecja)
779 — Ilie Nastase (Rumunia)
762 — Pete Sampras (USA)
713 — Boris Becker (Niemcy)
706 — Rafael Nadal (Hiszpania)
604 — Novak Djokovic (Serbia)
...
520 — Wojciech Fibak (Polska)
71 — Jerzy Janowicz (Polska)
Komentarze