Wawrzyk: Na pewno nie wylecę do USA, kocham Niepołomice!

Sporty walki
Wawrzyk: Na pewno nie wylecę do USA, kocham Niepołomice!
fot. PAP
Wawrzyk związał się kontraktem z najpotężniejszym człowiekiem boksu zawdowego!

Bez chwili zastanowienia podpisałem ten kontrakt. Będę latał na treningu do Stanów Zjednoczonych, ale na wyjazd na stałe się nie zdecyduję – mówi nam Andrzej Wawrzyk. Pięściarz w czwartek związał się umową menadżerską z Alem Haymonem.

Według wszelkich rankingów Al Haymon jest najpotężniejszym człowiekiem w świecie boksu zawodowego. Menadżer Floyda Mayweathera Jr. wziął pod opiekę już trzech Polaków. Najpierw na współpracę zdecydował się Andrzej Fonfara. W tym roku w jego ślady poszli Artur Szpilka, a po chwili dołączył do niego właśnie Wawrzyk.


27-latek ma na koncie 30 walk. Jedyną porażkę poniósł w maju 2013 roku, kiedy to nie dał rady Aleksandrowi Powietkinowi.


Karolina Owczarz: To kolejna wspaniała wiadomość dla kibiców boksu. Jak to się stało, że związałeś się kontraktem menadżerskim z najpotężniejszym człowiekiem w świecie boksu zawodowego?


Andrzej Wawrzyk: To przede wszystkim ciężka praca moich promotorów, którzy chcieli dać mi szansę występów w Stanach Zjednoczonych. Złożyliśmy propozycję i zespól Haymona ją zaakceptował. Dogadywanie szczegółów kontraktu nie trwało długo, ponieważ jest bardzo krótki i przejrzysty. Nie trzeba było doszukiwać się drugiego dna. Bez chwili zastanowienia podpisałem tę umowę. Przecież to najważniejsza postać w boksie zawodowym. Ta współpraca da mi możliwość występowania na rynku amerykańskim, a za tym idzie oczywiście możliwość zarobienia dobrych pieniędzy.  


Jak ma teraz wyglądać Twoja kariera?


Będę latał do USA na przygotowania. Planuję dołączać do Artura Szpilki na dwumiesięczne przygotowania, bo przecież tam warunki do treningów są o niebo lepsze niż w Polsce. Co jednak najważniejsze, tam jest zdecydowanie więcej sparingpartnerów, których ściąganie do nas od zawsze było ogromnym problemem.


Co w takim razie z trenerem Fiodorem Łapinem? Nadal będziesz z nim pracował?


Oczywiście. Mam nadzieję, że zawsze będzie mi towarzyszył podczas treningów w Teksasie. Zdaję sobie jednak sprawę, że czasami będzie musiał zostać w kraju, ale przecież damy radę. To on pozostanie w moim narożniku.


Wyobrażasz sobie wylot za Ocean na stałe lub chociaż na kilka lat?


Na pewno nie. Mam tutaj rodzinę, dom i jestem zakochany w Niepołomicach. U nas w Polsce jest naprawdę dobrze. Oczywiście czasami trzeba będzie się rozstać z najbliższymi, ale przecież kiedy jeździłem na obozy do Warszawy, to też się z nimi nie widywałem. Dzisiejsza technologia pozwala na szczęście na stały kontakt.


Co ze startami w Polsce?


W naszym kontrakcie jest mowa o trzech walkach rocznie. Na pewno chciałbym występować także w Polsce, przynajmniej raz w roku. Jesteśmy nastawieni na występy w obu krajach.


Kiedy możemy spodziewać się Ciebie w ringu?


Od początku roku już trenuję. Pierwszą walkę po wypadku chciałbym stoczyć na przełomie maja i czerwca w Polsce. Dopiero po wakacjach spróbować swoich sił w Stanach Zjednoczonych.


No właśnie, wypadek. Jak teraz wygląda Twój stan zdrowia?


Tak jak wspomniałem, od początku roku jestem na sali. Robię prawie wszystko, choć doktor Robert Śmigielski wciąż zakazuje mi biegania. Chodzi o zbyt duże obciążenie, kiedy noga nie ma całkowitej rotacji. Nie chciałbym jej nadwyrężyć, żeby nie było konieczności przeprowadzenia jeszcze jednej operacji. W marcu planuję wrócić na pełne obroty.


W sobotę ciekawa walka w wadze ciężkiej. Deontay Wilder – Bermane Stiverne o pas WBC. Masz swojego faworyta?


Muszę przyznać, że dawno żadna walka mnie tak nie interesowała. Jestem za Wilderem i raczej stać go na zwycięstwo, choć w tej konfrontacji wyraźnego faworyta nie ma. Jedyne co można powiedzieć, to że ta potyczka skończy się nokautem!

Karolina Owczarz, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze