Grają o mistrzostwo, nie mają gdzie spać... Puchar Narodów Afryki 2015

Piłka nożna
Grają o mistrzostwo, nie mają gdzie spać... Puchar Narodów Afryki 2015
Fot. CAF

Reprezentacja Konga liczy 35 osób, w tym 23 piłkarzy – dla siedmiu z nich zabrakło miejsca w hotelu. Kibice „Czerwonych Diabłów” – którzy w mocno prowizorycznych warunkach przemierzyli blisko tysiąc kilometrów – również nie zaznają noclegu... Witamy w Gwinei Równikowej.

- To moje ósme mistrzostwa Afryki, ale takie coś widzę po raz pierwszy. Sytuacja jest absurdalna. Gdzie ja mam teraz wysłać piłkarzy? Pod most?! Gdzie pójdą kibice? Jak widać, Afrykańskiej Konfederacji wcale to nie obchodzi! – grzmiał selekcjoner Kongijczyków, Claude Le Roy. Słowa Francuza rozeszły się z prędkością światła. To w końcu prawdziwy trenerski belfer – rekordzista pod względem występów w PNA (z czterema różnymi reprezentacjami) oraz mistrz Afryki '88 z Kamerunem.

 

Do sytuacji doszło w Bacie, największym mieście Gwinei (230 tysięcy mieszkańców), dokąd Kongijczycy udali się prosto z Malabo, stolicy kraju, gdzie przeszli obowiązkowe badania na Ebolę. Gdy tylko Ladislas Douniama z Guingamp i Delvin N'Dinga z Olympiakosu po ciężkim dniu – i z jeszcze cięższymi w perspektywie – przekroczyli progi hotelu, usłyszeli, że muszą szukać noclegu na własną rękę. Ich koledzy wcale nie w mniejszym szoku – w niektórych pokojach zabrakło bieżącej wody... Afryka.

 

I żadnym rozgrzeszeniem nie jest tu fakt, że Gwinejczycy zorganizowali turniej w niecałe trzy miesiące (rezygnacja przerażonego Ebolą Maroka) – to sprawy elementarne. A oni mają już przecież doświadczenie – w 2012 roku gościli PNA razem z Gabonem.

 

Ale no właśnie, „Czarny Ląd”. Kontynent do niedawna słynący z wielkich gwiazd, jak Didier Drogba czy Samuel Eto'o. Dziś co prawda brakuje już tak jasnych postaci, ale Afryka nadal pozostaje „folwarkiem” Europy. Przedstawicieli lig „Starego Świata” ujrzymy w Gwinei aż 246., dla porównania – lig afrykańskich, tylko 109. Najwięcej piłkarzy wyeksportuje Francja – 55., tak samo jak trenerów – 6. (na 16 reprezentacji). Czyli wszystko zgodnie z tradycją.

 

 

Źródło: CAF/własne

 

Przy nieobecności Nigerii – ostatniego zwycięzcy PNA – wydaje się, że o tytuł powalczą cztery kraje: Algieria, Ghana, Kamerun i Wybrzeże Kości Słoniowej.

 

„Lisy Pustyni” na trofeum czekają już 25 lat. Teraz, gdy zajmują 18. miejsce na świecie, a ich ostatni Mundial zapisał się złotymi zgłoskami (wyeliminowani przez Niemcy w 1/8 finału), są w końcu faworytem „number one”. Mają sporo dużych nazwisk, jak Yacine Brahimi (FC Porto), Sofiane Feghouli (Valencia) czy Islam Slimani (Sporting Lizbona). W międzyczasie objął ich Christian Gourcuff, ojciec Yoanna, który zastąpił Vahida Halilhodzicia. Pierwsza myśl? Olbrzymie doświadczenie. Gourcuff przez prawie ćwierć wieku był trenerem Lorient. I są już pierwsze efekty: 5 zwycięstw w 6 meczach w eliminacji (porażka tylko z Mali Kasperczaka). Algieria trafiła jednak do grupy śmierci. Czy poradzi sobie Ghaną, Senegalem i RPA?

 

Ghana. Wieczny faworyt. Tytuł ucieka jej jednak od 1982 roku, kiedy o triumfie nad Libią przesądziły rzuty karne. Dziś „Czarne Gwiazdy” to przede wszystkim syn legendarnego Abediego Pele, Andre Ayew z Marsylii oraz Asamoah Gyan, strzelec 45 bramek w 86 meczach kadry. No i Kevin-Prince Boateng, ale jego akurat z PNA wyeliminowała kontuzja. Avram Grant zdaje sobie sprawę, że trafił do grupy śmierci. Sam zresztą podkreśla, że dzisiejsza Ghana, to Ghana zdecydowanie słabsza niż choćby ta sprzed dwóch lat. Mimo to, jedzie po triumf. Jak zresztą każdy w Afryce.

 

 

W 2012 roku triumfowała... Zambia / Fot. PAP/EPA

 

Jeszcze intensywniej w obłokach buja Kamerun. Chce wrócić do czasów, gdy na „Czarnym Lądzie” liczył się tylko on – PNA 2000, 2002, regularny udział w MŚ. Dziś „Nieposkromione Lwy” nie ryczą jednak tak głośno. Charyzmatyczni Rigobert Song i Samuel Eto'o nie mają swoich odpowiedników. Ba! To akurat najmniejszy problem. Ostatni Mundial dowiódł, że wewnętrzne porachunki nie są najlepszym sposobem, by zdobyć serca kibiców. Turniej w Gwinei daje im carte blanche. Czy mieszanka rutyny (Henri Bedimo z Lyonu, Stephane Mbia z Sevilli) z młodością (Vincent Aboubakar z FC Porto i Clinton N'Jie z Lyonu) przyniesie pożądane efekty?

 

WKS to z kolei mieszanka Ghany z Algierią – wieczny faworyt, ale ostatni tytuł w 1992 roku. I choć „Słonie” muszą sobie dziś radzić bez Drogby, na papierze nadal robią wrażenie. Byłą gwiazdę Chelsea zastąpiła przyszła gwiazda Manchesteru City – Wilfried Bony (transfer ze Swansea za 25 milionów euro – najdroższy Afrykanin w historii). A są jeszcze przecież Gervinho, Kalou, Yaya Toure i masa innych zawodników z poważnych klubów Europy. Także personalnie – pięć z plusem. Dochodzi chęć rewanżu za nieudany Mundial w Brazylii, kiedy w decydującym meczu polegli z Grecją 1:2. A więc zbieżność z Kamerunem. W klasyfikacji faworytów – miejsce drugie.

 

A jak wygląda na tym tle Mali Henryka Kasperczaka, który zapowiadał bój o mistrzostwo? Ano dość miernie. Personalnie, przynajmniej. Jest co prawda Seydou Keita, ale czy jego stare kości wytrzymają trudy turnieju? Siła rażenia co prawda całkiem solidna – Yatabare, Sako, Diaby – ale czy w ogóle można ją porównywać z WKS? Na korzyść „Orłów” przemawiają jednak dwie ostatnie edycje PNA – obie zakończone na trzecim miejscu. Zresztą, przykład pierwszy z brzegu – Mali przegrywa 2:3 z Etiopią i 0:2 z Malawi, by potem ograć 2:0 Algierię. To chyba najlepszy dowód na to, że w Afryce każdy może wygrać z każdym. Przed nami miesiąc kompletnie zwariowanego futbolu!

Rafał Hurkowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze