Rozpędzeni Hiszpanie i niespodzianki w 5. dniu MŚ

Mistrzowie świata Hiszpanie w końcu zagrali tak, jak się od nich oszukuje. Wręcz zdemolowali reprezentację Chile. Piąty dzień MŚ przyniósł także kilka niespodzianek.
Trzecie zwycięstwo na mistrzostwach świata odnieśli gospodarze. Reprezentacja Kataru, w której występuje aż dziesięciu naturalizowanych zawodników, pokonała Słowenię 31:29. Dragan Gajic nie był już tak skuteczny jak w meczu z Białorusią, kiedy rzucił aż 15 bramek. Tym razem z jego skutecznością było znacznie gorzej (tylko 3 gole). Bohaterem został pochodzący z Kuby Rafael Capote.
Powoli rozpędzają się Hiszpanie. Po dwóch mało wybitnych meczach – ale wygranych – mistrzowie świata rozbili Chile 37:16. W żadnej połowie nie stracili więcej niż 10. bramek. Nie wszystko jednak funkcjonowało idealnie. Najwięcej problemów mieli z kontratakiem. To jednak nie przeszkodziło w spokojnym zwycięstwie.
Niespodziankę sprawili Brazylijczycy, którzy pokonali Białoruś 29:34. Obie ekipy przegrały pierwsze dwa spotkania, więc to poniedziałkowe miało wyjątkowe znaczenie. O sukcesie zawodników z Kraju Kawy zdecydowała znakomita forma i skuteczność skrzydłowych - Felipe Ribeiro oraz Fabio Chiuffy, którzy rzucili po 8 bramek.
Z kolei w bałkańskim starciu Macedonia wygrała z Bośnią i Hercegowiną 25:22. Podopieczni Dragana Markovica fatalnie rozpoczęli mecz, więc wydawało się, że Macedończycy odniosą wyjątkowo łatwe zwycięstwo. Z czasem jednak spotkanie się wyrównało. Rzutu karnego nie wykorzystał Kiril Lazarov, Bośniacy się rozkręcili i do przerwy przegrywali tylko dwoma golami (w pewnym momencie strata wynosiła przecież sześć!). Po przerwie natychmiast wyrównali. Pościg kosztował ich jednak na tyle dużo sił, że w końcu coś się w ich grze zacięło, przez co stracili kontakt. Choć resztkami sił próbowali ponownie odrobić straty – nie udało się.
Bez emocji obyło się w spotkaniu Chorwacji z Iranem. Tylko do piątej minuty ci drudzy utrzymywali się w grze (2:2). Później drużyna z Europy wyraźnie odskoczyła. Znakomicie grał Zlatko Horvat – autor 12. trafień. Ekipie Slavko Goluzy w drugiej połowie przytrafił się moment dekoncentracji, przez co rywale zdobyli kilka bramek, ale po przerwie na żądanie wszystko wróciło do normy. Chorwaci wygrali 41:22.
Dla Tunezyjczków mecz z Austrią był tym z rodzaju ostatniej szansy. Porażka mogła oznaczać pożegnanie się z turniejem. Dlatego motywacja była ogromna. Tylko pytanie, czy motywacja pomogłaby w starciu z rywalem, który na papierze wyglądał trochę lepiej. Początek zwiastował to, że na pewno będzie iskrzyło. Fani zespołu z Afryki zaczęła gwizdać, gdy grany był austriacki hymn. Mecz także zaczął się nerwowo – od szybkiego wykluczenia po obu stronach. Do przerwy minimalnie prowadzili Tunezyjczycy. Austriakom ten mecz się nie układał. Mylili się w prostych sytuacjach, nie potrafili wykorzystać gry w przewadze. W końcówce żaden z zespołów nie potrafił odskoczyć na przynajmniej dwie bramki. Przy wyniku 25:25 znakomitą okazję mieli Austriacy, ale spudłowali, więc z drugiej strony zaatakowali ich rywale. Bramki już jednak nie padły.
grupa A
Hiszpania - Chile 37:16 (14:7)
Białoruś - Brazylia 29:34 (12:16)
Katar - Słowenia 31:29 (18:15)
grupa B
Chorwacja - Iran 41:22 (19:13)
Bośnia i Hercegowina - Macedonia 22:25 (11:13)
Austria - Tunezja 25:25 (14:15)
TABELE [KLIK]
Komentarze