Rosjanki to nie tylko Szarapowa. Jest się kogo bać?

Tenis
Rosjanki to nie tylko Szarapowa. Jest się kogo bać?
fot. PAP
Swietłana Kuzniecowa i Maria Szarapowa

Już w sobotę polskie tenisistki zmierzą się w ćwierćfinale Pucharu Federacji z Rosjankami, na czele których stanie Maria Szarapowa. Jednak czy jest to jedyna zawodniczka, której należy się obawiać? Co z pozostałymi – czy są tylko dodatkiem do wielkiej gwiazdy?

Nie ulega wątpliwości, że Maria Szarapowa – która w niedzielę wystąpiła w finale Australian Open – jest największą nadzieją Rosji. Każdy zespół potrzebuje gwiazd, a druga rakieta na świecie z pewnością nią jest. Wiadomo jednak, że oprócz postaci pierwszoplanowej potrzebne są też inne. Sama Szarapowa awansu do półfinału nie zapewni.

 

Kto więc będzie reprezentował Rosję w Krakowie? Zacznijmy od Anastazji Pawliuczenkowej. 23-letnia tenisistka, która zajmuje obecnie 25. miejsce w światowym rankingu, zaczęła przygodę z tym sportem już w wieku 6. lat. I trzeba przyznać, że ma spore doświadczenie, jeśli chodzi o starcia ze wszystkimi Polkami, które wystąpią już w ten weekend. Do tego trzykrotnie wygrywała juniorskie turnieje Wielkiego Szlema w singlu i pięciokrotnie w deblu.



Jej juniorska kariera zaczęła się w 2004 roku. Już wtedy zmierzyła się z Agnieszką Radwańską. W półfinale mistrzostw Śląska górą była jednak Polka. Rosjanka powetowała sobie tę porażkę dosyć szybko, pokonując w trzech setach Urszulę Radwańską w prestiżowym turnieju Mera Cup. 

 

Polskie doświadczenie

 

Z Agnieszką – w ramach turniejów juniorskich – spotkała się jeszcze kilka razy. W 2006 roku w finale French Open Polka pewnie wygrała 6:4, 6:1. Z kolei w deblu – na tym samym szczeblu i na tej samej imprezie – wraz z Kanadyjką Sharon Fichman udało jej się sięgnąć po tytuł (Radwańska grała wtedy razem z Karoliną Woźniacką). Rok później na kortach Wimbledonu Rosjanka dopisała kolejny deblowy sukces – tym razem jej partnerką była… Urszula.

 

Także Klaudia Jans-Ignacik oraz Alicja Rosolska przekonały się o sile deblowej Pawliuczenkowej. Konkretnie w 2011 roku w finale w Brisbane, kiedy to Polki przegrały w dwóch setach.  Trochę czasu minęło, więc tym bardziej jej rywalizacja z biało-czerwonymi może zapowiadać się ciekawie.

 

Dwie pozycje niżej w rankingu znajduje się Swietłana Kuzniecowa. Tej zawodniczki raczej przedstawiać nie trzeba. Lista jej osiągnięć jest długa, więc spróbujmy w skrócie wymienić znaczące wyniki tej doświadczonej tenisistki. Przede wszystkim Kuzniecowa wygrała US Open w 2004 roku (była także w finale w 2007 roku) oraz French Open w 2009 roku (była także w finale w 2006 roku). W deblu także święciła sukcesy – w 2005 i 2012 roku wygrała Australian Open. Co ciekawe pierwszy turniej deblowy wygrała w Polsce, a dokładnie w Sopocie (13 lat temu).

 

Duże nadzieje

 

Kuzniecowa dwa razy grała z Radwańską w finałach turniejów rangi WTA. Dwa razy na twardej nawierzchni i dwa razy to ona była górą. Może do trzech razy sztuka?

 

Czwartą zawodniczką powołaną na mecz z Polską jest Witalia Diaczenko. Być może najmniej znana z tego grona, co nie oznacza, że najsłabsza. Z 25-latką ciągle wiązane są duże nadzieje. Jej rozwój spowolniła kontuzja, a w zasadzie niekompetencja lekarzy. Jak sama kiedyś stwierdziła „nie może nazywać się tenisistką, bo całą karierę spędza w szpitalach.

 

Może po kolei. Już jako początkująca zawodniczka musiała przerwać grę na ponad dwa lata ze względu na kontuzję braku. Przez to straciła okres gry juniorskiej. Po powrocie od razu wygrała turniej i powoli budowała swoją pozycję. To jednak nie było proste. Dopiero, gdy zaczęła współpracę z Jeleną Wesniną wydawało się, że nastąpi przełom i duży talent w końcu eksploduje. W trakcie jednego z meczów doznała tak poważnego urazu, że opuściła kort na wózku! Pauza miała być krótka, tymczasem skończyło się na uszkodzonej łąkotce, więzadłach krzyżowych i bocznych, co skutkowało sześcioma miesiącami przerwy.

 

Brak kompetencji i wymogi

 

Gdy w 2012 roku wróciła na kort, wytrzymała zaledwie 3 turnieje. Z nogą ciągle było źle. Kolejna operacja, kolejne stracone dni, tygodnie, miesiące. Jej wypowiedź z kwietnia 2013 roku, w której oskarża lekarzy o brak profesjonalizmu, jest już bardzo sławna. Rosjanka zarzuca „specjalistom”, że rehabilitacja trwała 2 lata zamiast… sześciu miesięcy. Dodatkowo operacja została tak źle przeprowadzona, że trzeba było nałożyć kilka korekt…

 

Do gry wróciła w połowie grudnia 2013 roku. Wtedy była plasowana w szóstej setce rankingu. Teraz jest już na 82. miejscu. Nie ma kontuzji, to widać i progres. Bardzo ciekawa, ofensywnie grająca zawodniczka. Może sprawić trochę kłopotów nawet Agnieszce Radwańskiej.

 

Kapitan rosyjskiej ekipy Anastazja Myskina będzie miała do dyspozycji te doświadczone tenisistki, gdyż przepisy ITF mówią wprost: by wystąpić na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro, trzeba rozegrać mecz w Pucharze Federacji. Po raz ostatni Szarapowa i Kuzniecowa wystąpiły w barwach narodowych w 2012 roku. Pawluczenkowa zrobiła to w 2013 roku. Czy Rosjanki znajdą motywację by pokonać Polki?

 

Transmisje spotkań w Polsacie Sport w sobotę i niedzielę od godz. 11.30

Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze